„Stara kobieta wysiaduje” Tadeusza Różewicza w reż. Andrzeja Barańskiego w Teatrze Telewizji. Pisze Artur Stanek.
Z okazji setnej rocznicy urodzin Tadeusza Różewicza, jednego z najwybitniejszych poetów i dramatopisarzy XX wieku, w poniedziałkowym Teatrze Telewizji wyemitowano spektakl „Stara kobieta wysiaduje” w reżyserii i według scenariusza telewizyjnego Andrzeja Barańskiego z Ewą Dałkowską w roli głównej.
Reżyser umieścił akcję dramatu Tadeusza Różewicza w pięknym ogrodzie botanicznym, po którym przemieszcza się Stara kobieta, przewożona na wózku inwalidzkim, ze słomkowym parasolem przeciwsłonecznym, przez Kelnera młodego (w tej roli bardzo dobry Vova Makovskyi). W ogrodzie znajduje się kawiarnia ze stolikami oraz ławka, w których to miejscach główna bohaterka, perfekcyjnie grana przez Ewę Dałkowską, spotyka kolejne postaci (w tym Pana w świetnej interpretacji Jana Frycza i Kelnera starego, Cyryla - znakomicie granego przez Grzegorza Mielczarka).
Wraz z upływem czasu oszałamiający swą naturalną urodą ogród, bezbłędnie korespondujący z filozofią wygłaszaną przez Starą kobietę (kult życia i płodności), zamienia się w teren coraz bardziej zniszczony, zwiędnięty i zagracony przez niezliczone ilości złomu. Odczucie zagrożenia ostateczną katastrofą, przede wszystkim ekologiczną, potęgują filmowe ujęcia ton śmieci, wplecione pomiędzy sceny sztuki. Zabieg ten współgra z wymową tekstu Różewicza o kryzysie cywilizacji, ale chwilami osłabia tempo spektaklu.
Oglądając Ewę Dałkowską w roli Starej kobiety miałem natychmiastowe skojarzenie z Winnie w wybitnej interpretacji Mai Komorowskiej, ze „Szczęśliwych dni” Samuela Becketta z warszawskiego Teatru Dramatycznego. Obie bohaterki są sobie pokrewne, gdyż znajdują się w sytuacji krańcowej, a surrealistyczny świat wykreowany przez Różewicza bliski jest Beckettowi. Ewa Dałkowska stworzyła znakomitą kreację, trafnie pokazując ewolucję postaci od pełnej witalności do czołgającej się po ziemi, zrezygnowanej i przegranej w obliczu katastrofy w finale spektaklu.
W roli Kelnera młodego ciekawie zaprezentował się Vova Makovskyi, którego wcześniej miałem okazję podziwiać w świetnych rolach w Teatrze Collegium Nobilium (Dobczyński w spektaklu dyplomowym „Rewizor. Będzie wojna!” w reż. Anny Augustynowicz i Duperret w marat/sade w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego), a także w spektaklu „Capri – wyspa uciekinierów” w reż. Krystiana Lupy w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w którym aktor zagrał m.in. zjawiskowy epizod Jezusa.
Odkryciem aktorskim spektaklu „Stara kobieta wysiaduje” jest bezsprzecznie Szymon Michlewicz-Sowa w roli Młodzieńca. Utalentowany młody aktor zagrał bezpretensjonalnie, z wielką naturalnością oraz nienaganną dykcją.
„Stara kobieta wysiaduje” została opublikowana w 1968 roku. Ponad pół wieku później tragikomiczny tekst stał się jeszcze aktualniejszy. A przedstawienie Teatru Telewizji w reżyserii Andrzeja Barańskiego, ze zdjęciami Grzegorza Kędzierskiego i scenografią Andrzeja Halińskiego, z wybitną Ewą Dałkowską, dobrze wpisuje się w obchody stulecia urodzin wybitnego poety w Roku Tadeusza Różewicza. Spektakl jest dostępny na vod.tvp.pl i warto po niego sięgnąć.