„Chłopi” w reż. Remigiusza Brzyka z Teatru Ludowego w Krakowie na 48. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych. Pisze Ludwika Gołaszewska-Siwiak z Nowej Siły Krytycznej.
Remigiusz Brzyk reżyserując w Teatrze Ludowym w Krakowie „Chłopów”, odrzucił utarte ścieżki interpretacyjne dzieła Władysława Reymonta, czy raczej zweryfikował ich aktualność. Oglądamy właściwie „Chłopki”.
Lipce wpisane zostają w obręb kościoła. To on wyznacza rytm dni, zasady. Tworzą go surowe, powyginane deski podestu, twarde ławki. Chociaż przestrzeń sprawnie dzielona światłem, zmienia się to w izbę, to w karczmę, zawsze jednak wieś stoi pod krzyżem. Bolejąca.
Akcja toczy się powoli. Przewodniczką po lipieckiej wsi jest młoda komornica (Dorota Goljasz). Wprowadza na scenę kolejne postaci, zatrzymuje je na chwilę niczym w stop-klatce, streszcza ich biogramy. Ten prosty, a skuteczny zabieg pozwala odnaleźć się w złożonej historii, niezależnie od znajomości dzieła. Już w pierwszym zdaniu narratorka zdradza tragiczny finał, w którym dziewczyna zostaje wywiezionej na taczce przez wiejską społeczność, koncentrując tym samym uwagę widza na procesie dochodzenia do tego rozwiązania. Reżyser celowo rezygnuje z pokazywania najbardziej spektakularnych momentów powieści. Bójki, wesele – to wszystko dzieje się poza sceną, bez zbędnej teatralizacji.
Aktorom udaje się stworzyć wiarygodną mozaikę wiejskiej gromady. Każda postać wydaje się być dopracowana w swej osobności, a jednocześnie nierozerwalnie związana z innymi. Lipce to heterotopia, w której najważniejsze jest czwarte przykazanie. Mężczyźni, chociaż tu postaci drugoplanowe, wyraźnie zaznaczają się w codzienności. Dookreślają kobiety, wyznaczają prawa funkcjonowania w społeczności. Ale jak pokazuje drugi akt, ich zniknięcie nie rozwiązuje problemu. Zakorzeniony jest głębiej. Lipczanki są zróżnicowane: zawistne, zapalczywe, bezradne, silne, ale zgodnie złączone cierpieniem. Jewka (Roksana Lewak) – samodzielna matka, Hanka (Weronika Kowalska) – odrzucona żona, Agata żebrząca na wycugu (Beata Schimscheiner), czy wreszcie Jagna (Justyna Litwic). I chociaż każda z nich jest ofiarą, powoduje też cierpienie innych. Nie ma postaci jednoznacznych. Hierarchiczna, nastawiona na przetrwanie gromada wbrew pozorom krzywdzi wszystkich. A jednak. Nikt nie ma odwagi jej porzucić.
Spektakl wpisuje się w nurt tak zwanego zwrotu ludowego w kulturze polskiej. Twardy realizm rewiduje sielską wizję polskiej wsi. Obecny w powieści dwór, tutaj majaczy gdzieś daleko, obcy. Jest za to jedna para butów na rodzinę i wspólna misa jedzenia.
Wolne snucie opowieści pozwala na odnajdywanie wśród losów lipnickiej gromady okruchów własnej, może niewygodnej tożsamości. Nienachalne wtrącenia czy to w warstwie kostiumowej, czy inscenizacyjnej, delikatnie przenoszą widza do teraźniejszości. Klamrę kompozycyjną spektaklu stanowi pytanie o to, co ta historia może przynieść naszemu krajowi. Literalne traktowanie tej kwestii zdaje się nieco płytkie. Krakowscy „Chłopi” są dużo bardziej uniwersalni.
48. Opolskie Konfrontacje Teatralne, finał 9. Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”, 21–26 maja 2024
Ludwika Gołaszewska-Siwiak – studentka III roku filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Absolwentka szkoły muzycznej I stopnia w Opolu i krakowskiego Lart StudiO – Policealnego Studio Aktorskiego. Odbyła staż w Dzienniku Teatralnym.