Sztukę zadającą to pytanie wystawili absolwenci Warszawskiej Szkoły Filmowej, którzy zarazem należą do Grupy artystycznej St-ART. Komedia brytyjskiego pisarza Alana Ayckbourna, uznanego na świecie twórcy ponad siedemdziesięciu pięciu sztuk, grana jest w Polsce od 1984 roku, od 2012 nie schodzi z afisza Teatru Kamienica w Warszawie. Wybór młodych artystów zaakceptowała Magdalena Kizinkiewicz, która już wcześniej wyreżyserowała ze swymi byłymi studentami „Postacie”, spektakl oparty na twórczości Przemysława Gintrowskiego - pisze Justyna Kantorowicz z Nowej Siły Krytycznej.
Ayckbourn opowiada o nieporozumieniach małżeńskich i o zdradzie. Bob (Konrad Kapica) tłumaczy podejrzewającej go o nieuczciwość Teresie (Patrycja Lewandowska), że wrócił do domu nad ranem z powodu długiej rozmowy z Williamem, którego najprawdopodobniej zdradza żona. Tak naprawdę spotkał się z Fioną (Zofia Wieczorek). Ta mając problem z podaniem mężowi przyczyny nieobecności w domu, radzi się Boba. Ostatecznie mówi Frankowi (Victor Kukla), że miała spotkanie z żoną Williama, która żaliła się jej na zdrady męża. Teresa i Frank przejęci losami znajomych, wpadają na taki sam pomysł, by zaprosić na kolację Mary (Aleksandra Jachymek) i Williama (Jakub Onichowski). Ci goszczą się w dwóch domach, nie wiedząc, co tak naprawdę dzieje się za ich plecami. Po całej serii nieporozumień prawda wychodzi na jaw.
Już na początku widzimy dwie niezgrane pary – Teresę i Boba oraz Fionę i Franka. Problemy dwóch, a później trzech, małżeństw rozgrywają się w tej samej przestrzeni i w tym samym czasie. Dla aktorów to sprawdzian wyobraźni, koordynacji przestrzennej i refleksu. W przemykaniu między sobą i utrzymaniu konwersacji, mimo „przeszkadzających” partnerów z innego domu, w znacznym stopniu pomaga im choreografia Bartosza Figurskiego. W symultanicznie prowadzonej akcji doskonale widzimy odmienność charakterów, różnice i zależności w relacjach małżeńskich.
Patrycja Lewandowska gra Teresę jako kobietę sfrustrowaną, zmęczoną ciągłym usługiwaniem mężowi i zajmowaniem się dzieckiem, ale zarazem buntowniczkę. Nie widzimy efektów jej ciężkiej pracy. Jedyny posiłek, który przygotowała dla gości nie nadaje się do jedzenia. Teresa budzi zakłopotanie w Mary i Williamie, a nawet widz czuje się nieco zawstydzony, będąc świadkiem, jak upija się przy gościach, dziko rzuca się na męża, czy też odgrywa się za jego zdradę sugerując, że też ma romans.
Zofia Wieczorek jako Fiona jest wyzwolona w inny sposób, rzec by można, seksualny. Opinia Teresy „dla mnie to dziwka” pasuje do tak poprowadzonej postaci. Flirty Fiony z innymi mężczyznami, nawet w towarzystwie męża, urastają do rangi nieprzyzwoitości, co najwyraźniej nie przeszkadza pozostałym. Czaruje rozmową, uśmiechem, częstuje wyśmienitymi potrawami. Nie jest uzależniona od męża jak Teresa, nie przejmuje się nim zanadto, ale kłamstwo nie idzie jej najlepiej. Wydaje się jednak, że u boku takiego pantoflarza jak Frank, mogłaby zaistnieć jako postać jeszcze bardziej dominująca.
Być może takie wrażenie wynika z gry Victora Kukli. Jego Frank to postać, z której należałoby wydobyć więcej komediowości, choćby ze ślepego podporządkowania się Fionie. Gra mężczyznę niespełniającego potrzeb emocjonalnych żony, lekko wycofanego i zamkniętego (co ma uzasadnienie). Frank do końca doszukuje się nieprawidłowości w relacjach innych małżeństw, nie dopuszczając do siebie faktu, że to w jego związku nie wszystko przebiega prawidłowo. Victor Kukla jest zbyt mało autentyczny, nazbyt formalny i często pretensjonalny, co nie współgra z postacią, którą sugeruje tekst.
Konrad Kapica gra Boba jako mężczyznę leniwego i aroganckiego dla kobiet, choć paradoksalnie wszystkie do niego lgną. Wymyślenie przyczyny późnego powrotu do domu nie stanowi dla niego wielkiego problemu, ale tchórzy przed przyjściem „niewygodnych” gości. Nie zależy mu na tym, czy Teresa zostanie z nim, czy też odejdzie. Grając mężczyznę rozchwytywanego przez płeć piękną, aktor zbyt mało czaruje, brakuje mu luzu. Podobnie jak Victor Kukla powinien wydobyć z postaci więcej komediowości.
Nawet uwikłana w intrygę Mary, wydaje się być zainteresowana Bobem. Aleksandra Jachymek przekonywująco zagrała rolę potulnej kobiety, nieśmiałej żony Williama, dodała postaci kobiecości. To, że Mary zbyt chętnie wykonuje rozkazy Boba, nasuwa myśl, że być może chciałaby bardziej spełniać się jako pani domu. Jakub Onichowski jako William to mąż opiekun i instruktor. Ciągle stara się doskonalić Mary. To mężczyzna szalenie zakochany i bezmiernie ufający żonie, która wszak nie stroni od kontaktu z innymi mężczyznami.
Można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że sztuka, która pozornie nie kryje w sobie głębokiego przesłania, usprawiedliwia niemoralne zachowania tym, że pary są nieodpowiednio dobrane. Bob szukał kogoś na boku, ponieważ nie był usatysfakcjonowany żoną, w której chciałby widzieć domową gospodynię. Fiona była idealną panią domu, ale niedocenianą przez Franka, Mary wolałaby znaleźć w mężu więcej dominacji niż opiekuńczości. Flirty, odpowiednie rozegranie dialogów pozwalało rozumieć, że każda z postaci mogłaby być spełniona, gdyby znalazła się u boku kogoś innego, być może pozostawałaby wtedy wierna.
Spektakl ogląda się dobrze, postaci zostały zróżnicowane, choć dla podkręcenia efektu komediowego chciałoby się więcej subtelności w męskich charakterach. Nie można nic zarzuć dykcji aktorów. To zapewne zasługa Magdaleny Kizinkiewicz, która jest także aktorką i logopedą.
Justyna Kantorowicz – absolwentka Kulturoznawstwa ze specjalizacją Cywilizacja Śródziemnomorska na Uniwersytecie Warszawskim, Wokalistyki na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy (licencjat) oraz na Akademii Muzycznej w Gdańsku (studia magisterskie), a wkrótce Podyplomowych Studiów Logopedycznych w Gdańsku.