"Ja" Ramana Padalaki i Michasia Zuji w reż. Ramana Padalaki w wykonaniu grupy teatralnej „Kupałowcy” z Białorusi na 24. Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży "Korczak dzisiaj" w Warszawie, pokaz online. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Pokazanie tego projektu na festiwalu korczakowskim jest jednak pewną prowokacją, bo to rzecz, której młody widz zupełnie nie zrozumie, bo JEST dzieckiem, więc nie ma z dzieciństwa wspomnień. A te – choćby nawet nawet najbardziej beztroskie, chyba zawsze okraszone są jakąś nutką goryczy, jakimś szczegółem, który - nie wiedzieć czemu - z nami zostaje na całe życie. Na przykład - niesprawiedliwością, której doświadczyliśmy, a wówczas nie rozumieliśmy, czy - chwilą słabości mamy lub taty, która wydała nam się, a może i była - okrucieństwem.
Pewnie, najlepiej byłoby pamiętać tylko najszczęśliwsze chwile, jak na przykład „seks” z Witalikiem podczas leżakowania w przedszkolu czy niesforne myśli, które nas nachodziły podczas tego absurdalnego zajęcia. Ale ludzka pamięć jest nie tylko cudem, ale i jest także przekleństwem, zostaje z nami na zawsze pamięć upokorzenia, nie bólu, kiedy mieliśmy 8 lat i kiedy matka po raz pierwszy nas uderzyła, bici wtedy – dziś boimy się dotyku, czułości, uciekamy, gdy ktoś chce nas pogłaskać – ten monolog Kryściny Dobysz jest najbardziej poruszającą sceną tego spektaklu.
Cóż, dzieciństwo się kiedyś kończy, żegna nas w drodze do dorosłości ukochany miś bez jednej łapki, którego zresztą kazano nam wyrzucić „bo już jesteśmy duzi”.
Pamiętacie, Krzyś też wychodzi ze Stumilowego lasu żegnany przez Kubusia, ale w opowieści Milne'a Christopher będzie miał tylko piękne wspomnienia o swoim dzieciństwie i przyjaciołach. Niestety, to tak nie działa, może właśnie dlatego ta bajka nigdy się nie zestarzeje? Może.
Obejrzyjcie. To w najwyższym stopniu zachwycające przedstawienie o nas wszystkich. I o dorosłych i – o dzieciach.