"Te sprawy" wg scenar. Sary Lech i Tomasza Kaczorowskiego w reż. Tomasza Kaczorowskiego w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.
Spektakl „Te sprawy” inspirowany tomikiem opowiadań Anny Ciarkowskiej „Pestki” i oparty na ich fragmentach, adresowany jest głównie do młodzieży powyżej czternastego roku życia, bo ta grupa wiekowa z pewnością odnajdzie się najszerzej w poruszanej tu problematyce. Ale i rodzice, dziadkowie, nauczyciele, też powinni na to przedstawienie trafić. Oni też rozpoznają w bohaterce zagubione w świecie dorosłych dziecko, jakim byli przed laty. I może zrozumieją, że dziś sami powielają błędy tych, którzy zupełnie niepedagogicznymi, bolesnymi, a nawet okrutnymi metodami próbowali kiedyś ich wychowywać, traktując dorastające dziecko, jak przedmiot stanowiący własność rodziców i mający zrealizować ich niespełnione marzenia. Dla rzekomego dobra dziecka dorośli wciskają je w przez się siebie wymyśloną formułę przyszłości, a w rzeczywistości sztampę tłamszącą jego osobowość, hodując w nim w ten sposób tylko lęki i kompleksy.
Inscenizacja nie jest jednak łzawym monologiem dojrzewającej dziewczyny, ale nowoczesnym w formie, wydarzeniem artystycznym. Ponieważ jego temat jest w dużym stopniu intymny, dotyczy m. in. dojrzewania, rzecz grana jest na małej scenie przylegającego do głównego budynku Teatru Kameralnego Domku Rybaka. Pośrodku sceny wydzielono białymi liniami na podłodze i ogromnej czarnej tablicy granice pokoju bohaterki i jednocześnie szkolnej klasy, w których to ciasnych przestrzeniach odbywa się owo jej dorastanie.
Wcielająca się w tę postać Sara Lech kredą rysuje na ciemnej płaszczyźnie ściany kontury mebli oraz symbole narzucanych jej ograniczeń, bolesnych przeżyć i doświadczeń wspomnieniem, których dzieli się z publicznością. Robi to w sposób bardzo subtelny, stonowany, z dużym dystansem do poruszanych problemów i wydarzeń. Aktorka w spektaklu parodiuje też, czasem przedrzeźnia, cytuje kilka postaci; więc aby widz ich nie pomylił, sygnuje poszczególne osoby kolorem i tworzywem rękawiczek wyciąganych z rozlicznych kieszeni prostej, lnianej sukni, projektu Justyny Banasik. Rękawiczki oznaczają tu też poczucie wyższości osób protekcjonalnie dotykających odzianą w nie ręką twarzy czy głowy dziecka. Przedstawienie ujęte jest w klamrę, śpiewanych przez Sarę Lech piosenek Noli.
Interesującym dla współczesnej młodzieży podkładem muzycznym wzbogacili monodram Gabriela Cybuch i Adam Komorowski. W efekcie muzyka i wspaniały wokal równoważą tu słowa. Barw przydaje ciekawe, dostosowane do wymowy poszczególnych scen, operowanie światłem.
Duże brawa należą się Tomaszowi Kaczorowskiemu, który wraz z Sarą Lech jest współtwórcą tego przedstawienia tak w zakresie adaptacji, oprawy plastycznej, jak i reżyserii.