EN

12.07.2021, 14:36 Wersja do druku

Historyczne zagubienie

"Rzeź" Krzysztofa Kopki w reż. Jacka Głomba w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Paweł Stangret, członek Komisji Artystycznej 27. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

fot. Karol Budrewicz

Paradoksalnie – wbrew tytułowi i krwawemu plakatowi promocyjnemu – legnicki spektakl najmniej miejsca poświęca samym samosądom chłopskim z 1846 roku. Akcent postawiono na skomplikowany splot różnych intencji, interesów i celów – tak skomplikowany, że łatwo się w nim zgubić.

Rzeź Krzysztofa Kopki w reżyserii Jacka Głomba z legnickiego Teatru Modrzejewskiej to spektakl o rabacji galicyjskiej. Przedstawienie, siłą rzeczy, wpisuje się we współczesną rewizję mitu Jakuba Szeli, a także wydarzeń z 1846 roku. Na nowo zinterpretowana rabacja ma stać się dzisiaj kryterium wyznaczającym tożsamość społeczno-polityczną. Legniccy twórcy pokazują, że zarówno wówczas, jak i dzisiaj nie jest to takie jednoznaczne, a określenia: morderca, patriota, kolaborant, karierowicz, zdrajca, tradycjonalista są i były trudne do jednoznacznej kwalifikacji.

To skomplikowanie relacji, motywacji, kierunków interesów jest pokazane w wielu warstwach spektaklu. Niejednoznaczność stron konfliktu widać najbardziej w grze aktorskiej. Bohaterowie z warstw wyższych (zarówno polskich, jak i austriackich – czego przykładem mogą być postaci Breinla granej przez Grzegorza Wojdona czy Księżnej – w tej roli Małgorzata Urbańska) grani są w sposób przerysowany, akcentując zmanierowanie. Tym samym groteskowo balansują pomiędzy kilkoma wizerunkami. Z jednej strony są oni brutalni, nieustannie podkreślający swoją pozycję społeczną. Z drugiej zaś bywają nieporadni, zagubieni.

Breinl Wojdona jest jednocześnie politycznym intrygantem, wytrawnym i cynicznym graczem, brutalnym namiestnikiem. Pokazuje się również jako safandułowaty buchalter, zagubiony wśród papierów. Po scenie ciągle chodzi z teczką i skrzętnie zbiera do niej wszystkie papierki i dokumenty – widać tu dychotomię cynicznego polityka zbierającego „haki” i nieporadnego służbistę. Podobnie Księżna, która niemal groteskowo podkreśla wyobcowanie swojej wysokiej pozycji (w ruchach, gestach, sposobie wysławiania się), na końcu okazuje się autorką intrygi, w której wszystkie „wydarzenia galicyjskie” były de factointrygą przeciwko austriackiemu namiestnikowi.

Skomplikowanie sytuacji widać również bardzo mocno w niejednoznacznych motywacjach i celach, jakie chcą osiągnąć bohaterowie. Breinl jest strategiem politycznym, ale tak naprawdę pantoflarzem, którego motywuje strach przed żoną pragnącą wejść do towarzystwa galicyjskiej arystokracji. Podobnie jest w zachowaniu postaci Jakuba Szeli – w dużo większym stopniu jego motywacją jest chęć poślubienia Weroniki (siostry właściciela majątku) aniżeli przewodniczenie ruchowi rewolucyjnemu.

Erotyka z polityką mieszają się tu często (jak w przypadku Breinla, Szeli, czy zabijanego przez chłopów Proboszcza, który chłostał dzieci, co dawało mu satysfakcję seksualną). Ten chwyt wykorzystano właśnie po to, żeby zhumanizować postaci i wydarzenia historyczne. Głomb unika jednoznacznych charakterystyk pokazując splot motywacji, które doprowadziły do wydarzeń z 1846 roku. Każda z postaci ma kogoś „nad sobą”, bohaterowie są zdeterminowani przez zewnętrzne okoliczności – żonę, presję środowiska, towarzystwo patriotyczne itd. To jeszcze dobitniej pokazuje, jak narracje narodowe, klasowe i inne wielkie hasła są jedynie maskowaniem osobistych, prywatnych motywacji – zemsty, żądzy, chęci zysku, awansu. Jednakże te emocje zostają ukryte – albo przez samych bohaterów, albo wciągnięte w wir wydarzeń historycznych – tym samym realizatorzy pokazują, że w czasie przełomowych wydarzeń historycznych ludzkie zachowania się nie zmieniają, a jedynie zostają wyjaskrawione.

Taki splot emocji pokazany jest na pustej scenie, której ściany wyłożono czarnymi foliowymi workami. Z sufitu zwisają (zawinięte w czarne worki foliowe) kształty sugerujące fragmenty ludzkich ciał. Rzeź galicyjska pokazana tu została jako brutalne wydarzenie, a jednocześnie jesteśmy w świecie już po masakrze, gdy wszystko zostało posprzątane i zabezpieczone. Finałową sceną jest identyfikacja obciętych szlacheckich głów przez Księżną. Rabacja jest więc tutaj przedmiotem rozmów, już się wydarzyła, rabacja jest naszym problemem – a dokładnie to, jak ją odczytamy.

Głównym elementem scenograficznym jest, niczym w teatrze Tadeusza Kantora, drewniana podłoga zbudowana na podłodze sceny. Te deski są bardzo funkcjonalne, bowiem zamontowany między nimi system zawiasów pomaga w razie potrzeby budować piwniczkę, układać deski w szynkwas, czy ławeczki. Drewniana podłoga oczywiście kojarzy z chłopską chatą, do której panowie chodzą gwałcić chłopki, a w której chłopi mieszkają. Jedyną bronią używaną w spektaklu (pomimo wideł czy kos uwzględnionych w warstwie tekstowej) są sztachety, deski „jakby” wyrwane z tej podłogi. Sugeruje to oręż podręczny, narzędzia zbrodni zrobione z codziennych przedmiotów, z tego, co pod ręką, z tego, co jedynie dostępne. Sosnowe deski oczywiście sugerują równocześnie materiał na trumny, podłoga w takim rozmiarze pokazuje że ten „sosnowy kolor” jest tu dominujący, że trumny będą z nich niedługo robione.

Jednocześnie taka podłoga przywodzi na myśl parkiet do tańczenia. Ważnym elementem spektaklu jest obecny na scenie zespół muzyczny. Podkład sugeruje dźwięki ludowych instrumentów, a jednocześnie „horrorowe” fragmenty muzyczne charakteryzują niczym leitmotiv postaci chłopów. Muzyka ludowa jest tu istotna, ponieważ galicyjskie zapusty stają się właśnie zapustami – chłopi przychodzą do dworu i razem tańczą i śpiewają zapustowe pieśni. Właśnie ten taniec jest tu głównym chwytem pokazania rzezi z 1846 roku. Szlachta (w tym Wiernicki – naczelnik powstania) wykonuje gest uderzania dłońmi o ciało. Przypomina to oczywiście tradycyjne kroki z ludowych tańców, z ludowej zabawy. Jednocześnie (zależnie od natężenia siły uderzeń) ten gest jest zarazem zabawowym i brutalnym – imitującym bicie. Bicie również ambiwalentne – z jednej strony to „dawanie w pysk” akcentujące hierarchię społeczną, a z drugiej obraz zabijania panów przez chłopów.

Ludowe tańce dobrze korespondują z rabacją ukazaną w legnickim spektaklu. Sala zapustowej zabawy sugeruje taneczny korowód, niemalże chochole zakleszczenie się w interpretacjach i re-interpretacjach wydarzeń z 1846 roku. Rzeź galicyjska niekonieczne jest wyznacznikiem naszej tożsamości, ale nieustannie pozostaje dla nas zadaniem do odczytania, nie uwolnimy się od niej. Jednocześnie ludowy taniec jest żywiołowy, pochłaniający tancerzy całkowicie w żywiole zabawy. Zapustowe tańce też usprawiedliwiają chodzenie po dworach. To ważna scena, kiedy chłopi przychodzą do dworu, aby mordować, Cedro chwali ich, („wieś pamięta”), że kultywują tradycję, że przechowują to, co najbardziej polskie, element kultury narodowej.

Okrucieństwo rzezi jest tutaj podane w elipsie, w przemilczeniu. Głomb nie epatuje brutalnością. Pokazuje raczej, że rabacja była wynikiem chaotycznego splotu interesów, gier, manipulacji, emocji. Dlatego zapustowe tańce zastępują tutaj sceny mordowania.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne