Pokonferencyjne tomy służą zwykle utrwaleniu stanu badań, zapisowi przeprowadzonych przez referentów kwerend i poszukiwań. Ich czytelników spoza środowiska naukowego przytłacza ilość faktów, dat i nazwisk, których nie sposób zapamiętać.
Tom zatytułowany „Helena Modrzejewska i przyjaciele” pod redakcją Alicji Kędziory i Emila Orzechowskiego ma nieco inny charakter. Odnajdziemy w nim trzynaście prac poświęconych relacjom znanej artystki z ludźmi różnych profesji i z odmiennym doświadczeniem zawodowym i życiowym. Prace te nie zmierzają jednak do weryfikacji określonych zdarzeń z biografii artystki, ani też nie ustalają ich kolejności. Ważniejszy wydaje się tu kontekst historyczny, artystyczny i społeczny. Niejednokrotnie biografie Modrzejewskiej podają sprzeczne fakty, inaczej datują określone zdarzenia. Sprawczynią owego chaosu jest także i sama Modrzejewska, która nie tylko prowadziła bogatą korespondencję, ale i wiele opowiadała o sobie, choćby w tomie „Wspomnienia i wrażenia”. Autorskie opowieści Modrzejewskiej często przeinaczają zdarzenia do których wraca po latach, ale też, co może zrozumiałe w przypadku wielkiej artystki, nie uciekała ona od autokreacji.
Opowiadający o jej wspomnieniach wiersz Modrzejewskiej „Sen artysty” na angielski przetłumaczył sam Oskar Wilde.
W gronie przyjaciół Heleny Modrzejewskiej znaleźli się bowiem nie tylko ludzie sztuki jak literaci, aktorzy, kompozytorzy czy malarze, ale i lekarze czy działacze społeczni. Miała zresztą przyjaciół nie tylko w Polsce, ale i w Rosji, Wielkiej Brytanii, czy Stanach Zjednoczonych. Podróżowała rozmaitymi środkami komunikacji, i niezależnie od tego, gdzie dotarła, wozem z końmi, koleją czy parowcem, wszędzie otaczała się ludźmi. Fakt, że te relacje były trwałe, świadczy prowadzona przez lata korespondencja – dotychczas opublikowanych zostało 1200 listów artystki. W publikacji odnajdziemy m. in. opowieść o pierwszym nauczycielu Heleny Modrzejewskiej – Janie Tomaszu Sewerynie Jasińskim (autorstwa Anny Jędrzejczak), i początkach trudnej aktorskiej drogi, o umiejętnościach, które zdobyła ciężką pracą. Jasiński nauczył Modrzejewską interpretacji tekstu, pracy nad rolą. W listach nazywała go „Ojcem” i rzeczywiście chyba ją jako artystkę wychował. Przyjmując rozmaite zaszczyty, Modrzejewska nie pozwalała pomijać jego zasług. Za sprawą szkicu Krzysztofa Kurka, poznajemy też związki Heleny Modrzejewskiej z Poznaniem i Wielkopolską, gdzie często jeździła, bo były to rodzinne strony jej męża Karola Chłapowskiego. Przyszył małżonek po raz pierwszy zobaczył ją zresztą na w poznańskiej scenie, kiedy podczas gościnnych występów w „Panu Jowialskim” zastępowała Antoninę Hoffman. Obca i nieprzyjazna wydawała się Modrzejewskiej natomiast Warszawa, gdzie zwykle przebywała krótko, bo kręgi rosyjskiego zaborcy nie były jej przychylne.
Ciekawe są relacje Modrzejewskiej z innymi aktorami. Młodzi, mniej doświadczeni, jak choćby Ludwik Solski często nie potrafili sobie wyobrazić współbycia z nią na scenie. Solskiego Modrzejewska onieśmielała. Nie marzył nawet o wspólnych scenicznych występach, a gdy do nich doszło, zaskoczyła go partnerska postawa Modrzejewskiej. W późniejszych latach z uwagą przyglądała się jego karierze. Na jubileusz pięćdziesięciolecia pracy twórczej artysty, ze względu na sympatię i łączącą aktorów przyjaźń, zza oceanu przybyła nawet sama córka Modrzejewskiej.
Zaskoczyło mnie, że wielka artystka, żyjąca w czasach wielkiej popularności Ibsena – zagrała tylko jedną rolę w sztuce norweskiego dramaturga. Przypomina o tym w swoim szkicu Tomasz Sobieraj. Jej Nora w Polsce uznana za genialną – w Stanach na scenie pojawiła się jedynie raz i to ze stratą dziesięciu tysięcy dolarów.
Pomostem między współczesnością a czasami Modrzejewskiej jest szkic prof. Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej o niezrealizowanym scenariuszu Andrzeja Wajdy, który chciał stworzyć film o relacji łączącej Modrzejewską z Sienkiewiczem. Autorem scenariusza miał być początkowo Paweł Huelle, którego Wajda sam poprosił o jego napisanie. Autorką scenariusza mogła być także i Susan Sontag, którą więź łącząca twórców także bardzo interesowała, opisała ją zresztą w swojej książce „Ameryka”. Relacja między artystami jest z pewnością wciąż polem do eksploracji, bo, co ciekawe, zachowały się jedynie listy pióra Sienkiewicza.
Przedstawione w książce opowieści tworzą swoistą mapę relacji Heleny Modrzejewskiej z innymi ludźmi. Uwielbiana i podziwiana artystka miała świadomość własnej popularności czy niejednokrotnie bezkrytycznego wręcz zachwytu. Co ważne, darzyła innych ludzi szacunkiem i poświęcała im uwagę. Może zatem ta aura uwielbienia, która nieraz jej towarzyszyła była zasłużona i wypracowana wrażliwością wobec otoczenia.
Monika Pilch (Polskie Radio)
„Helena Modrzejewska i przyjaciele”, pod red. Alicji Kędziory i Emila Orzechowskiego
Wydawnictwo „Księgarnia Akademicka”, Kraków 2020