EN

18.10.2021, 13:14 Wersja do druku

"Hamlet" jakiego nie było

Od 8 do 15 października Toruń, już po raz 27,  po roku lockdownowej  przerwy  znowu stał się gospodarzem Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek "Spotkania". Tradycyjnie imprezę zapoczątkował Przegląd Teatrów Osób Niepełnosprawnych "Innym Okiem". Nie obyło się też bez sunącej przez  Stare Miasto barwnej parady bajkowych postaci.

fot. Ha-Wa / mat teatru

Ale już pierwszego dnia wieczorem zdarzyło się coś wyjątkowego. Na Dużej Scenie Baja wyświetlono krótkometrażowy film TAKSIARZ w reżyserii Ryszarda Kruka z Janem Nowickim w roli głównej. W tej niewesołej  fabularyzowanej historii kończącego zawodową karierę toruńskiego taksówkarza odnajdujemy też nutki optymizmu. Bohater nie poddaje się starości, pracuje, walczy z rodziną o swoje marzenia. Film posiada też urzekający nostalgią klimat odchodzącego w przeszłość obrazu miasta. A niebywały urok osobisty i charyzma Jana Nowickiego sprawiają, że widzom, mimo poważnego tematu, patrząc i słuchając robi się ciepło na sercu. Więcej, rzecz nie jest wolna od subtelnej aury erotyzmu. Co prawda są to wspomnienia, ale scena z nieżyjącą już żoną, w którą wciela się Edyta Łukaszewicz- Lisowska, należ y do ciekawszych artystycznie. Zwłaszcza, kiedy na ciemnym ekranie oglądamy niezwykłą grę dłoni opowiadających o dawnej miłości, czułości, pożądaniu.

Najbardziej porywającymi konkursowymi spektaklami tegorocznych SPOTKAŃ były „Rutka” i „Hamlet on the Road”.
„Rutkę” przywiózł do Torunia Teatr Lalek Arlekin im. Henryka Ryla z Łodzi. To spektakl absolutnie niezwykły. Oryginalny w każdej mierze. Od tekstu, który na podstawie książki Joanny Fabickiej skomponowała Karolina Maciejaszek, począwszy. Fascynuje nie oznaczone żadnymi granicami przenikanie czasów; wojny i współczesności. Delikatna scenografia składana na potrzeby różnych scen w rozmaitych konfiguracjach z lekkich, często ażurowych, imitujących domy, drewnianych bryłek, które dwie dziesięcioletnie dziewczynki Zosia i Rutka, układają niby klocki, tworząc w jednym miejscu na łódzkich Bałutach dwa światy. Współczesnego osiedla i dawnego getta. Mistrzowskie to dzieło scenografki, Mariki Wojciechowskiej. No i wielka kreacja Katarzyny Pałki wcielającej się nie tylko w postać tytułowej bohaterki, ale też np. ekscentrycznej ciotki Róży. Pomimo tragicznego tematu holokaustu, rzecz zawiera i elementy humorystyczne, co pozwala dzieciom łatwiej przyjąć przekaz.

fot. mat. organizatora

Genialnym spektaklem, choć w zgoła innym klimacie i formie zrealizowanym był „Hamlet on the Road” z Teatru Radost w Brnie. Grand Prix Festiwalu. Piękna, stylowa, utrzymana w klimacie epoki, a przy tym bardzo funkcjonalna, bo pozwalająca na wiele ciekawych rozwiązań inscenizacyjnych scenografia, Pavla Hubicki, zniewala pomysłowością. A przecudnej urody duże marionetki grają równolegle z aktorami. Działanie postaci jest tak intensywne, że nie wiadomo czyj przekaz jest silniejszy- lalki czy człowieka, bo że dopełniają się wzajemnie jest pewne. Aktorzy śpiewając, grają na instrumentach, a dźwięki są ściśle zsynchronizowane z przekazem wizualnym. Przedstawienie jest gęste od oryginalnych działań, ale przy tym bardzo spójne, jednorodne, nieprzeładowane żadnym z elementów. Reżyserkę Joannę Zdradę należałoby za to przedstawienie ozłocić, bo jej w tym największa zasługa. Ale i choreograf Petr Nusek i aktorzy mają w tym sukcesie swój udział.

Ten „Hamlet” i „Rutka” to przedstawienia, które z tą  edycją Festiwalu będą mi się kojarzyć po wsze czasy. Podobnie jak muzyka Dawid Martina i konstrukcja oraz animacja lalek w spektaklu „Dziewczynka z herbacianych pól” w reżyserii Arkadiusza Klucznika z Teatru Kameralnego w Bydgoszczy.
Znaczącym wydarzeniem artystycznym w trakcie trwania Festiwalu okazała się  zaprezentowana ostatniego dnia premiera spektaklu Become Human, pokazana oczywiście poza konkursem przez zespół gospodarzy.

Na pomysł  tematu  wpadł Adrian Wilk realizując spektakl dyplomowy w Akademii Muzycznej w Łodzi. Ponieważ pytania, które zadaje artysta, są coraz bardziej istotne dla współczesnego człowieka,  projekt  został ponownie zrealizowany w Toruniu. Też w reżyserii Adriana Wilka i pod artystyczną opieką Zbigniewa Lisowskiego.

Na ile współczesne technologie mogą nie tylko zdominować człowieka, ale wręcz się od niego uniezależnić; zacząć myśleć na własny rachunek? A może i czuć? Odpowiedzi wprost nie otrzymujemy, ale to, co widzimy na scenie, może budzić nasz niepokój. Wielka srebrzysta marioneta konstrukcji Krzysztofa Pardy i Dariusza Panasa, na oczach widzów składana przez pięcioro artystów z odrębnych elementów,  dzięki niezwykle sprawnej  pracy animatorów na końcu zachowuje się tak, jakby tchnięto w nią duszę. Metaliczny stwór zaczyna egzystować wśród ludzi. Widzom udzielają się emocje widoczne na twarzy wykonawców. Jest taki moment, kiedy główny kreator laboratoryjnych działań, Krzysztof Grzęda, zakochuje się w jednej z postaci, wspaniale granej przez Edytę Soboczyńską,  próbuje odejść od świata technologii, jakaś siła zmusza go do powrotu. Po chwili wraca i dziewczyna. Zrezygnowana. Bez kusicielskiego spojrzenia. Przegrała z Sztuczną Inteligencją…

Grozę sytuacji oprócz sugestywnej mimiki artystów i efektownej, choć skromnej choreografii, podkreślają miksy muzyczne, zaczerpnięte przez Wilka,  utworów zagranicznych. Budują one  kosmiczny, chwilami niemal katastroficzny klimat, w którym zanurzą się tak wykonawcy, jak i odbiorcy. Ulotnością ruchową zachwyca Krzysztof Parda, aktorsko ciekawie prezentuje się Marta Parfieniuk- Białowicz.

Znakomicie się stało, że Teatr Baj Pomorski poruszył problem coraz większego uzależniania się ludzi od cyberrzeczywistości. To przestroga zwłaszcza dla najmłodszego pokolenia, a więc najważniejszych widzów tego teatru. A znakomita realizacja spektaklu, tym bardziej może nimi wstrząsnąć.

Ogromną zasługą organizatorów SPOTKAŃ jest nie tylko powołanie ich w tak trudnych czasach do życia, ale i zapewnienie im tak wysokiego poziomu i różnorodnych  pozycji repertuarowych.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak