Dariusz Kosiński w lipcu we wrocławskim „Performerze” nr 25 opublikował tekst Grotowski’56 (z przystawkami) będący krytycznym omówieniem niedawno wydanej książki o uwikłaniu autora Ku teatrowi ubogiemu w politykę w czasach panowania komunizmu. Kosiński utrzymuje w swej recenzji, że „środowisko dysponujących obecnie największymi siłami i środkami prawicowych teatrologów polskich” postrzega Grotowskiego i stara się go prezentować jako „szlachetnego i dzielnego bohatera walki z komunizmem” - pisze Rafał Węgrzyniak w „Teatrologii.info”.
Wyraża nawet zadowolenie, że prawicowi teatrolodzy nie uznali Jerzego Grotowskiego – w ślad za niegdysiejszymi publikacjami w „Brulionie” czy „Frondzie” – za „podejrzanego sekciarza i kolaboranta”, chociaż właśnie taki obraz Grotowskiego wyłania się z wydanej w roku 2004 powieści Mistrz bodaj najbardziej wpływowego intelektualisty prawicowego – Bronisława Wildsteina. Ja zaś przyznałem w znacznym stopniu rację Wildsteinowi, omawiając niegdyś jego Apokryf o Grotowskim w „Didaskaliach”. Wcześniej obszerny nekrolog założyciela Laboratorium, napisany zaraz po jego śmierci w lutym 1999 do prawicowego tygodnika, zatytułowałem Grotowski: gnostyk w teatrze.
Kosiński utrzymuje jednak, iż tezy, że przedstawienia Grotowskiego „należy wpisać w dzieje walki polskiej kultury z narzuconym systemem władzy komunistycznej” pojawiają się „od dawna w środowisku badaczy” prawicowych. „Głosi je na przykład Rafał Węgrzyniak z uporem upominający wszystkich piszących o Księciu Niezłomnym, że nie dość podkreślają antykomunistyczny wymiar tego spektaklu, którego bohaterem jest według niego żołnierz wyklęty torturowany przez ubeków.” I Kosiński odsyła w przypisie do mojego Księcia wyklętego, opublikowanego w „Teatrologii.info” jakoby „17.06.2013”. W rzeczywistości mój szkic dokonujący zasadniczej rewizji dotychczasowych interpretacji Księcia Niezłomnego Calderona/Słowackiego powstałego we wrocławskim Laboratorium w 1965 został udostępniony 16 grudnia 2021.
Tylko że upominając się o przemilczane w opisach Kosińskiego i innych egzegetów historyczne realia stalinizmu, w jakich została osadzona inscenizacja Księcia Niezłomnego, nie dowodziłem, że był to spektakl antykomunistyczny, gloryfikujący Don Fernanda jako żołnierza wyklętego. Wręcz przeciwnie, napisałem, że Książę „bynajmniej nie był apologią heroizmu żołnierzy niepodległościowego podziemia”. Natomiast zgodnie z autokomentarzem samego Grotowskiego – zaczerpniętym z paryskich wykładów wygłaszanych pomiędzy marcem 1997 a styczniem 1998 – potraktowałem spektakl jako krytykę polskiego nacjonalizmu i fundamentalizmu katolickiego. Ponadto rozpoznałem w nim polemikę z międzywojennym ujęciem scenicznym Juliusza Osterwy w Reducie, w którym w nawiązaniu do wojny polsko-bolszewickiej z 1920 Don Fernando był Rycerzem Niepokalanej broniącym wschodniego przedmurza chrześcijaństwa. Przy okazji komentowania wykładu Grotowskiego we Francji – z przywołanym w nim, w zawoalowany sposób, sporem ze Zbigniewem Raszewskim w Opolu w roku 1964 o antysemityzm panujący jakoby w szeregach Armii Krajowej, szczególnie w Powstaniu Warszawskim – kolejny raz negatywnie oceniłem też spektakl Teatru 13 Rzędów Studium o Hamlecie, mający ukazywać to zjawisko.
Kosiński podziwia „przenikliwość i zręczność Grotowskiego i Ludwika Flaszena, którzy w latach dziewięćdziesiątych zdążyli jeszcze zaimplantować” antykomunistyczną „(re)interpretację” Księcia Niezłomnego niewątpliwie „jednego z najważniejszych przedstawień Teatru Laboratorium”. Skoro Kosiński uważa, że Grotowski w wypowiedziach o Księciu Niezłomnym po 1989 roku, ujawniając, albo wręcz wmawiając, że Don Fernanda w komunistycznym więzieniu otaczali „prokuratorzy wojskowi” po prostu kłamał, a ja, dając mu wiarę, pozwoliłem się oszukać, powinien podważyć mój dość precyzyjny wywód. W Kosińskiego oraz innych egzegetów Grotowskiego opisach inscenizacji Księcia Niezłomnego, napisanych po roku 1989, należałoby mimo wszystko przywołać oraz ewentualnie negatywnie ocenić manipulacje reżysera i jego kierownika literackiego.
Z kolei Ludwik Flaszen, w wydanym po polsku w roku 2014 tomie Grotowski & Company,twierdził, że „Książę Niezłomny był także studium komunistycznej nomenklatury w stylu kremlowskim, z jej totalną władzą ideologiczną, polityczną, sądową, wojskową, skupioną w jednym ręku”. Podkreślał, już raczej wbrew intencjom Grotowskiego i realiom ukazanym w spektaklu, iż „dwór z Księcia Niezłomnego kojarzy się z Rosją, głównie sowiecką”, zwłaszcza „z faktami z życia dworu Józefa Stalina”. W końcu konstatował, że wystawiony w Laboratorium Książę był „przewrotnie antykomunistyczny i antysowiecki”, „ale niepublicystycznie”. Skądinąd przypuszczam, że epilog Studium o Hamlecie, w którym chłopi jako żołnierze AK atakowali czytającego książkę inteligenta z żydowskim rodowodem, był rezultatem rusyfikacji Flaszena w czasie pobytu w Związku Sowieckim, bo jest to sytuacja przetransponowana z tamtejszej kultury na grunt polskiej historii. Trudno sobie bowiem wyobrazić chłopów walczących w Powstaniu Warszawskim i mordujących ludzi posiadających książki. W Rosji natomiast w ramach organizowanych pogromów carat rzeczywiście kierował nienawiść chłopstwa w stronę umiejących czytać, pod hasłami „Biej żidow!” (Bij Żydów!) i „Dałoj gramotnoj!” (Precz z piśmiennymi!).
Jednak jakoś nikt, łącznie z Kosińskim, nie podważył tych i innych wątpliwych twierdzeń Flaszena. Byłem jedyną osobą, przynajmniej w Polsce, która zdobyła się na polemikę z nim w sprawie rzekomych prześladowań w PRL-u w 1968, co Kosiński powinien pamiętać jako redaktor wydanych w roku 2021 wspomnień Urszuli Bielskiej, która przywołała mój felieton Flaszen w roli Zeitbloma, na początku 2015 opublikowany na łamach „Teatru”. Kosiński, wprowadzając do tej książki przypis lokalizujący mój felieton, nie odnotował jednak nader znamiennej repliki Flaszena.
Nie liczę więc na to, że Kosiński pamięta moje omówienie monograficznych zeszytów „Pamiętnika Teatralnego” i „Notatnika” Grotowski wśród tekstów i egzegetów, wydrukowane w „Didaskaliach” w czerwcu 2001. Jako pierwszy przytoczyłem w nim, w ślad za artykułem Grzegorza Sołtysiaka ogłoszonym w „Gazecie Wyborczej” w 1993, passus z zeznania Grotowskiego, obciążającego ekonomistę i dziennikarza Jerzego Śniecińskiego jako działacza maoistycznej frakcji w PZPR-ze skupionej wokół Kazimierza Mijala. Sformułowałem wtedy hipotezy dotyczące wpływu tej sprawy na recepcję Studium o Hamlecie, czyli traktowanie go jako roboczej etiudy, i zdjęcie z afisza, oraz dzieje Teatru Laboratorium, w tym powołanie w nim Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR i przeprowadzkę z Opola do Wrocławia. Te wywody wywołały histeryczne reakcje egzegetów Grotowskiego i miały dla mnie dość poważne konsekwencje. A co zastanawiające i zdumiewające – moja polemika ze Zbigniewem Osińskim w „Didaskaliach” nie jest nigdzie odnotowana w literaturze o Grotowskim, łącznie z najnowszą książką omawianą przez Kosińskiego. Mimo iż zostało w niej wreszcie wydrukowane – po upływie trzydziestu lat od odnalezienia przez Sołtysiaka, który pomimo przyjętego zamówienia w rezultacie środowiskowych nacisków w końcu odmówił redakcji „Pamiętnika Teatralnego” zarówno jego udostępnienia, jak i ujawnienia, gdzie się znajduje – całe zeznanie Grotowskiego dotyczące Śniecińskiego zachowane w aktach jego procesu sądowego. Niestety nie ma w tej publikacji elementarnych informacji, że aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa Śnieciński odmawiał składania zeznań i został skazany w 1964 przez sąd na cztery lata więzienia. Tym bardziej próżno szukać kontekstu politycznego, którym był narastający co najmniej od 1960 konflikt pomiędzy Chinami a Związkiem Sowieckim. W roku 1963 partia chińska wystosowała list do KPZR domagający się uznania maoizmu jako ideologii ruchu komunistycznego. Z tego powodu Władysław Gomułka musiał brutalnie rozprawić się z maoistyczną frakcją w PZPR-ze. Brakuje też w książce elementarnej oceny zachowania Grotowskiego, który w swym oświadczeniu złożonym „na żądanie Władz Bezpieczeństwa”, bodaj w trybie przesłuchania, chociaż nie wiadomo dokładnie kiedy, wielokrotnie sugerował, że Śnieciński miał zaburzenia psychiczne. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Książę Niezłomny był również wysublimowanym rodzajem odreagowania doświadczeń Grotowskiego z komunistyczną policją polityczną w 1964.
Kosiński nie musi mnie więc pouczać, że „robienie z Grotowskiego szlachetnego i dzielnego bohatera walki z komunizmem” jest niestety „uproszczeniem złożonej rzeczywistości”. Wiem z autopsji, co się działo wokół wrocławskiego Laboratorium w PRL-u i po jego rozwiązaniu oraz kto przejął kontrolę nad powstałym w jego siedzibie Instytutem Grotowskiego.
Skądinąd trudno oszacować szkody, jakie wyrządza cyniczny sofista zajmujący w środowisku wpływową pozycję, a ze względów koniunkturalnych gotowy udowodnić jakiekolwiek twierdzenie. Nie tylko rozpowszechnia fałszywy obraz historii i uniemożliwia rzetelną debatę, ale na dodatek szerzy wśród teatrologów relatywizm czy nawet nihilizm.