EN

14.02.2023, 11:03 Wersja do druku

Gra w klasy?

„Gra” wg Theodora Holmana w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze Garnizon Sztuki w Warszawie. Pisze Tomasz Domagała na stronie DOMAGAŁAsięKULTURY.

fot. mat. teatru

Wczoraj mnie zabrano (dzięki wielkie Mario G.) na komercyjną premierę spektaklu “Gra” w reż. Norberta Rakowskiego z Julią Wieniawą i Adamem Woronowiczem w teatrze Grażyny Wolszczak. I muszę przyznać, że spektakl był całkiem interesujący, ale w sumie nie ma się co dziwić: nienajgorszy tekst, niezła Wieniawa w roli samej siebie oraz Woronowicz, który jest w stanie zagrać zachwycająco chyba nawet ulotkę od apapu. Dzień jak co dzień w teatrze komercyjnym. Plus wielki sukces premiery, obliczony wysokim stężeniem rodzimych, wyfiokowanych jak na Sylwestra celebrities na każdy centymetr kwadratowy powietrza Garnizonu Sztuki (chcielibyście zobaczyć ten oczopląs paparazzich!).

W kwestii mniej zajmującej czyli prawdziwej wartości tego spektaklu, opartego na scenariuszu filmowym Theo van Gogha, przepisanego dla teatru przez Theodora Holmana, trzeba napisać, że spektakl jest sprawnie skonstruowany i zagrany. Rakowski ze swoim zespołem wyciska z tego tekstu, ile się da, umiejętnie odcinając się od wielu podobnych tekstów, opartych na schemacie: bezczelna gówniara vs. ustawiony heteryk po 50-tce. Nowością jest tu tylko odwrócona sytuacja, Woronowicz przychodzi z interesem do Wieniawy, nie odwrotnie. Gdybym się miał czepiać, a lubię, jakiś “zonk” jest w finale. Oboje tak często odkrywali nam w swojej grze, że blefują, że nie uwierzyłem ani jemu, gdy mówi do telefonu, że ma to, po co przyszedł, ani jej, grożącej mu, że go może szantażować. Zakiwali się oboje, to rzecz pewna, ale ciekawiej jest, gdy jednak na końcu karty są odkryte, przynajmniej częściowo. Mam przeczucie, że ostatnie kwestie są prawdziwe w sztuce, ale aktorom kompletnie nie wierzę. Jest coś fałszywego w tym końcu, może gdyby papierowe powody i słowa przerobić jednak na obrazy pozbawione słów, byłoby sto razy lepiej. Zwłaszcza, że słowa w tej sztuce naprawdę są najmniej ważne. Wieniawa i Woronowicz zresztą najprawdziwsi są tam, gdzie najmniej mówią, przykładem scena z blizną, kiedy bohater ją pokazuje, wyciąłbym trochę tekstu, tego nachalnego pitolenia o analogii między piersiami a blizną. Takie rzeczy naprawdę można zagrać, bez szkody nawet dla mniej wyrobionych widzów, którzy często muszą mieć wyłożoną kawę na ławę. Tekst Holmana aż prosił się o rys “feministyczno-lewacki”, jako że na scenie spotykają się młoda wyzwolona kobieta z sukcesami i dziaders, ale Twórcy nie zajęli się jakoś specjalnie tym tematem. I może dobrze, takich sztuk na rynku jest dzisiaj większość.

Julia Wieniawa, młoda, bezkompromisowa, charyzmatyczna… aktorka, piosenkarka, modelka, celebrytka? (Wieniawa na co dzień zajmuje się tak wieloma sprawami, że nie wiem kim tak naprawdę jest), no więc Wieniawa gra właściwie siebie i świetnie jej to wychodzi. W sensie – jest wiarygodna, choć w finale ten patent na rolę zaczyna się zużywać. Dla mnie to drugi wiarygodny teatralny występ młodej celebrytki po spektaklu teatru telewizji “Dołęga-Mostowicz. Kiedy zamykam oczy”, w którym partnerowała Wojciechowi Mecwaldowskiemu, ale wciąż nie wiem czy Wieniawa umie grać. Czekam bowiem na jej rolę, w której będzie obsadzona wbrew warunkom. Tutaj dobrze by było, żeby czasem skupiła się bardziej na roli Katji, niż byciu wieszakiem pod przeciętny płaszcz znanego projektanta, zwłaszcza że on nic szczególnego w przedstawieniu nie znaczy, ale już się nie czepiam. Jest naprawdę nieźle, co nie znaczy, że nie może być lepiej. Dla Woronowicza to bułka z masłem, ale i pan, panie Adamie mógłby włożyć w postać Pierra trochę więcej zaangażowania. Na uwagę zasługuje za to scenografia Marii Jankowskiej. Mieszkanie Katji zrobione jest pięknie i ze smakiem, jak na Gwiazdę (i jej pieniądze) przystało, ale kiedy trzeba scenografia znaczy coś więcej, myślę tu o udanych wizualizacjach. Brawo.

Polecam Wam tę sztukę z zastrzeżeniem, żeby nie oczekiwać od niej, że jest to arcydzieło, które ktoś od razu zaprosi do Avignonu. Nie tędy droga. GRA to solidny teatr środka z gwiazdami. Zgodnie z tą klasyfikacją: jest teatr, jest środek, są gwiazdy. A więc sukces! Amen!

Tytuł oryginalny

Gra w klasy? – o spektaklu “Gra” w reż. N. Rakowskiego w Garnizonie Sztuki w Warszawie

Źródło:

domagalasiekultury.pl
Link do źródła

Autor:

Tomasz Domagała

Data publikacji oryginału:

10.02.2023