Logo
Recenzje

Gra w Ferdydurke

28.07.2025, 15:05 Wersja do druku

„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza w reż. Alejandro Radawskiego w Teatrze Druga Strefa w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski na stronie AICT Polska.

fot. Karpati&Zarewicz

To nie jest adaptacja powieści Gombrowicza, czyli tzw. przeniesienie powieści na scenę, ale gra w Ferdydurke albo gra z Ferdydurke. Reżyser i autor scenariusza Alejandro Radawski wykroił z powieści Gombrowicza co smakowitsze kąski, inne smakowitości zostawiając na boku, aby wciągnąć publiczność, czasem nie obeznaną z dziełem Gombrowicza w orbitę jego magii słowa i scenicznego dziania. Bo choć „Ferdydurke” nie jest dramatem, ale powieścią, to przecież dramaturgią jest silnie podszyta. I to wykorzystuje Radawski. Przy czym ma do dyspozycji – zapewne świadomie – tylko cztery aktorki, studentki śmiało poczynające sobie na scenie, które w iście wyścigowym tempie przeistaczają się w różne postaci, na chwilkę tylko w tym celu znikając za zasłanym czarną materią dużym stołem. Obdarzone są dużym wyczuciem komizmu i łatwością nawiązywania kontaktu z widownią.

To szczególnie ważne dla Julii Kwiatkowskiej, która od samego początku nawiązuje „romans” z widzami, rozdając przy wejściu na salę papierowe kulki (wykorzystywane w spektaklu, a jakże), a potem wybierając niektóre osoby z widowni do udziału w grze (wypatrzony Piotr Duda został trafnie obsadzony w roli tajemniczego żebraka z gałązkami). I tak stajemy się niepostrzeżenie niesforną klasą w szkole dyrektora Piórkowskiego albo rodziną Józia z dworku państwa Hurleckich.

Każda z aktorek gra po kilka ról, ale i tak wypada z tej gry wiele barwnych postaci, które czytelnikom „Ferdydurke” mocno zalazły za skórę, jak uczeń Pylaszczkiewicz, polonista Bladaczka, wuj Konstanty Hurlecki, inżynier Młodziak i wielu innych. Nie zmieścili się w trwającym niewiele ponad godzinę spektaklu, tak jak nie weszło do scenariusza sporo smakowitych sytuacji, jak choćby sławetny pojedynek na miny, można by długo tak wymieniać, ale to bez znaczenia. Udało się bowiem to, co najważniejsze: młodemu, energicznemu zespołowi udało się zarazić młodą widownię Gombrowiczem, jego przestrogą przed upupieniem, którego ofiarą ciągle ktoś pada, bez końca. Udało się więc otworzyć jego świat. Nawet jeśli to zdarzyło się w mocno skróconej formie, to powstała solidna zachęta do lektury i następnych spotkań z teatrem Gombrowicza, a przede wszystkim powstało zabawne, wartkie i dające do myślenia widowisko.

Tytuł oryginalny

Gra w Ferdydurke

Źródło:

AICT Polska
Link do źródła

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data publikacji oryginału:

26.07.2025

Sprawdź także