EN

28.11.2012 Wersja do druku

Gniew i śmiech

Gniew oczyszcza duszę z nienawiści jak śmiech. W gniewie i w śmiechu spalają się wstyd, strach, groza i złość, które każdego dnia wzbierają w studni naszej nieświadomości jak miazmaty dawnych i nowych urazów - prof. Jan Hartman pisze o gniewie uniwersalnym, o gniewie indywidualnym i o spektaklu "Lubiewo".

Lud sponiewierany, udręczony swą nędzą powstaje. W każdej epoce i w każdym zakątku świata dojrzewają grona gniewu. Gorycz i rozpacz wzbierają w straszną siłę, która z serca uderza w skronie gorącą falą krwi. Ta siła dławi głos, zaćmiewa wzrok i zaciska pięść. Gdy ta pięść pójdzie w ruch, skutki mogą być straszliwe. Gniew rodzi gniew, gwałt się gwałtem odciska. Pożoga idzie przez kraj. Nienawiść upaja narody jak zło rozkoszne i zwycięskie. Gniew ludzki jest przeto żywiołem, jest pożogą. A żywioły zsyłają bogowie. Dlatego w gniewie ludzkim widziano zawsze palec opatrzności. Ciemny i rozszalały lud zdawał się narzędziem woli bożej, a w czasach, gdy już w Boga niezbyt wierzono - narzędziem historii. Tak czy inaczej, zwykło się wierzyć, .że za gniewem ludu stoi konieczność. Jest to więc gniew uświęcony. Jakub Szela to boży prostaczek, a nie morderca. Gilotynę wielkiej Rewolucji uruchamiał Robespierre, lecz na żądanie Ducha

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gniew i śmiech

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Kraków nr 276/26.11.12 dodatek

Autor:

Jan Hartman

Data:

28.11.2012