EN

12.03.2024, 19:52 Wersja do druku

Geniusz

„Geniusz” Tadeusza Słobodzianka w reż. Jerzego Stuhra w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.

fot. Robert Jaworski / mat. teatru

Zastanawiam się, jak napisać recenzję spektaklu, który i tak WSZYSCY (wielki kwantyfikator i takież czcionki - zamierzone) obejrzą? Albo przynajmniej będą próbować obejrzeć. Teatr - nie wiem czy nie bez pewnej satysfakcji (sadyzmu?) - opublikował wszystkie terminy do grudnia (sic!) z adnotacją „wyprzedane”, a i tak widzowie, dla których zabraknie biletów, będą walczyć o wejściówki. Więc bez względu na to co napiszę ja, szaraczek, czy też – co napiszą Najważniejsi i Najbardziej Wpływowi Krytycy Teatralni, to i tak będziemy mieć do czynienia z tytułem wysoce pożądanym.

Może tak pokrótce. Trudno mi co prawda uwierzyć, że Stalin był takim fajnym miśkiem, może nie był, ale – jesteśmy w teatrze. Mamy więc Generalissimusa (świetny Jacek Braciak) przyjmującego na audiencji Stanisławskiego, który przyszedł wstawić się za mającymi kłopoty kolegami (wybitna rola Jerzego Stuhra), na swoją kolejkę czeka pod gabinetem jeszcze mendowaty krytyk Kierżawcew (ździebko przerysowana – może celowo - rola Łukasza Garlickiego a całości owych pogawędek o światku teatralnym - o dramaturgach, reżyserach, obsadach, o Czechowie - przysłuchuje się i wszystko skrupulatnie notuje - sekretarz Stalina – Poskriobyszew (Oscar za rolę drugoplanową dla Pawła Ciołkosza). Tyle.

Jakkolwiek to zabrzmiało - nie spodziewajcie się studium zamordyzmu, bynajmniej. To spektakl o sensie i roli teatru, tym razem jakby ilustrujący metaforę „scena polityczna”. I o tym, że w ogóle – wszystko jest teatrem. Stanie w kolejce po wejściówki – oczywiście też.

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła