Małgorzata Zajączkowska, która przed laty podbijała Hollywood, stanie w tym roku na czele jury konkursu głównego festiwalu filmowego w Gdyni. To pewna nowość. Do tej pory przewodniczącymi jury, które decydowało o przyznaniu Złotych Lwów i innych nagród byli reżyserzy, w dodatku – mężczyźni.
– Kiedy Woody Allen zobaczył ją w filmie „Wrogowie”, tak się zachwycił, że w komedii „Strzały na Broadwayu” dopisał dla niej rolę Lilly. Ale już Kevinowi Costnerowi odmówiła, kiedy zaprosił ją do grania w „Wodnym świecie”. Zanim jeszcze nasi aktorzy mogli pomyśleć o graniu z hollywoodzkimi gwiazdami, ona już to miała za sobą. Małgorzata Zajączkowska grała u boku takich sław jak: Anjelica Houston, Lena Olin, Christopher Walken, John Cusack czy Glenn Close.
Kiedy przed 15 laty miałam okazję z nią rozmawiać, pytałam m.in. o to jaki jest Woody Allen. Bo krążą legendy, że nie pozwala aktorom mówić nic o swoim filmie do momentu wejścia na ekrany.
– Rzeczywiście aktorzy podpisują zobowiązanie, że z nikim na temat roli nie będą dyskutować. Nie tylko z dziennikarzami nie mogą o filmie rozmawiać, ale też z przyjaciółmi. U niego na planie panuje szczególna atmosfera. On przede wszystkim pracuje z tymi samymi ludźmi od lat. I oni są zgrani jak... delfiny. Porozumiewają się właściwie bez słów. A Woody Allen traktowany jest jak król. Właściwie jak sam Pan Bóg. Na planie cichy i skupiony, ale taki neurotyczny. Identyczny jak w swoich filmach. Nawet tak samo ubrany jak w filmach, w których gra. Każdy z nas jest trochę inny w pracy, niż w życiu. A on jakby był żywcem wyjęty ze swoich produkcji i przeniesiony w życie. Poza tym bardzo rzadko porozumiewa się z aktorami. A jeżeli już to głównie za pomocą swojego fryzjera i operatora. Oni przekazują aktorom jego uwagi – mówiła.
49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni rozpocznie się 23 września i potrwa do 28.