Zgodnie z zapowiedzią w poniedziałkowy ranek członkowie NSZZ Solidarność Opery Bałtyckiej wznowili swój protest. - Żebyśmy w ogóle usiedli do rozmów, urząd musi najpierw cofnąć zakaz podwyżki o 200 zł dla każdego pracownika Opery, tak jak nam od stycznia obiecał dyrektor Marek Weiss - mówi Krzysztof Rzeszutek, artysta chóru.
Pierwszy protest - głodówkę trwającą ok. 12 godzin - zaczęli we wtorek, 1 marca. Kilka osób przyszło do urzędu, rozwiesiło flagi, usiadło na schodach, ale dialogu z urzędnikami nie chciało podjąć. - Wyczerpał się już czas, kiedy rozmowy mają sens. Nie przyszliśmy tu rozmawiać, tylko zaprotestować - mówił wtedy Krzysztof Rzeszutek, artysta chóru, tenor, członek operowej Solidarności. Dziś podkreśla: - Chcemy rozmawiać z urzędem. Ale straciliśmy zaufanie do dyrektora Zawistowskiego [Władysław Zawistowski, szef Departamentu Kultury w Urz. Marszałkowskim, red.] i do dyrektora Kosakowskiego [Sławomir Kosakowski, dyrektor generalny Urz. Marszałkowskiego, red.]. Od dawna domagamy się podniesienia płac o 30 proc. i do tej pory nic rozmowami z nimi nie osiągnęliśmy. Dlatego żebyśmy w ogóle usiedli do rozmów, urząd musi najpierw cofnąć zakaz podwyżki o 200 zł dla każdego pracownika Opery, tak jak nam od stycznia obiecał dyrektor Marek Weiss