Choć rozpoczętą 1 marca głodówkę związkowcy z Opery Bałtyckiej zawiesili już następnego dnia, zapowiadają, że protestów będzie więcej.
Z walki o godziwe wynagrodzenia załoga Opery Bałtyckiej nie zamierza tak łatwo zrezygnować. Wtorkowy protest miał być dla przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego sygnałem, że po bezskutecznych rozmowach nadszedł czas na konkretne działania. Przypomnijmy, głównym postulatem artystów jest wzrost płac o 30 proc. Ze względu na swoje codzienne obowiązki służbowe z rozpoczętej we wtorek głodówki związkowcy musieli na razie zrezygnować. Problemem okazało się także to, iż urzędnicy Urzędu Marszałkowskiego nie zgodzili się, by protestujący spędzili noc w budynku. - Protestowaliśmy w tej sytuacji we wtorek do godziny 22.00. W związku z tym, że uniemożliwiono nam prowadzenie protestu wewnątrz budynku, skąd wyproszono nas w asyście policji, nie mieliśmy tu żadnych warunków, nie mogliśmy skorzystać nawet z toalet, więc pojechaliśmy do domu. Dotarła też do nas prośba ze strony dyrekcji Opery, że to nie jest dobry czas na tego typu działania, gd