Monika Mioduszewska: Co to będzie za sezon?
Adam Orzechowski: Kolejny wybitny (śmiech). Zaczynamy od dużego uderzenia, czyli Wszystko szwindel na Dużej Scenie. Przedstawienie wreszcie zostanie pokazane w pełnym wymiarze, przy użyciu naszych wszystkich inscenizacyjnych możliwości. Premiera odbyła się w sierpniu na Scenie Letniej w Pruszczu Gdańskim.
Tekst traktuje o przewrotności postrzegania tego świata. Ale myślę, że jest tam też jakaś głębsza myśl o strukturze rzeczywistości, w której funkcjonujemy. To znaczy, jaki ona ma sens. Czy wszystko, co robimy, jest podlewane jakimś fałszem? Szwindel jest tam na wszystkich poziomach. Od funkcjonowania pod zmienionym nazwiskiem, po różne funkcje i charakter działań. Przede wszystkim, będzie to widowisko muzyczne, bardzo przyjazne publiczności. Autorzy i reżyser umieścili tę historię w gorącym okresie Berlina, czasie wolności kabaretowo-musicalowej w latach 30., przed dojściem do władzy Hitlera. Więc w tym muzycznym szaleństwie podskórnie czuć jakiś niepokój.
Od dramatu egzystencji do dramatu społecznego. Teatr Wybrzeże w czasie niepokoju to hasło twojej dyrekcji w latach 2021 – 2026. Teraz cały sezon nazywasz W niepokoju, dlaczego?
Mamy tak dużo niepokojów społecznych, że chcemy się skupić na rozbijaniu niepokoju. Żeby te niepokoje przepracować, oswoić, uleczyć. Niepokój jest pojemnym terminem. I może zamiast go wypierać, spróbujemy mu się przyjrzeć. Żyjemy w rzeczywistości, w której niepokój jest bardzo obecny. Codziennie słyszymy doniesienia o konflikcie, o obiektach przelatujących po naszym terenie. Wiemy, że mamy odkładać pieniądze na zbrojenia, musimy zaciskać pasa, o tym się mówi.
Cała rozmowa w magazynie