Od wizyty policji zaczął się spektakl "Śmierć białej pończochy" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Wszystko za sprawą anonimowego donosu. Zdaniem jego autora sztuka prezentuje treści niestosowne, obsceniczne i demoralizujące młodzież. Jednak funkcjonariusze nie znaleźli podstaw do interwencji.
- Czuję się jak w wehikule czasu. Ktoś próbował nam zgotować cenzurę obyczajową - nie kryje oburzenia Marcin Trzeciakowski, pracownik Teatru Wybrzeże. Donos na treści "niestosowne i obsceniczne" Wszystko za sprawą anonimowego donosu na spektakl "Śmierć białej pończochy". Zgłoszenie, w sobotę po południu, otrzymali gdańscy policjanci. Zdaniem jego autora sztuka prezentuje treści niestosowne, obsceniczne i demoralizujące młodzież. Akurat tego dnia wśród publiczności byli licealiści z Warszawy. Jak podaje trojmiasto.pl, dwaj dzielnicowi sprawdzali wiek widzów, konkretnie grupy nastolatków z Warszawy, natomiast pracowników teatru dopytywali o sceny z udziałem roznegliżowanych aktorów. Nie znaleźli jednak podstaw do interwencji. - Policjanci, wykonując swoje czynności, zachowali pełen profesjonalizm. Nie mam do nich pretensji. Oni także byli zażenowani tą sytuacją - przyznaje Trzeciakowski. Spektakl zalecany widzom powyżej 16. rok