Prapremiera spektaklu „Potop" Henryka Sienkiewicza, w popkulturowej wersji reżysera i autora scenariusza Michała Siegoczyńskiego, odbędzie się w sobotę w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.
„Sienkiewicz jest w naszych genach, to klasyk i sięganie po niego, czy - tak jak w moim przypadku - odświeżenie go, jest ruchem nie tyle oryginalnym, co racjonalnym" - powiedział w rozmowie z PAP Siegoczyński.
„Na pytanie, dlaczego sięgam po +Potop+ odpowiem to, co powiedział Edmund Hillary, kiedy zapytano go, dlaczego wspina się na Mount Everest: +bo jest+" - dodał.
Henryk Sienkiewicz w „Potopie+ przenosi czytelnika w lata 1655–1657, pierwsze dwa lata potopu szwedzkiego. Siegoczyński, który jest autorem scenariusza porusza się w obrębie różnych czasów i epok. „Sienkiewicz chciał napisać powieść współczesną, ale wiedział, że w związku z zaborami, nie będzie mógł jej pisać. Nie chciał, żeby w tym konflikcie występowali Rosjanie, bo zdawał sobie sprawę, że jego powieść nie przejdzie cenzury, dlatego wziął na warsztat ten konflikt" - tłumaczył.
Jego zdaniem potop szwedzki nie przebił się do świadomości Polaków, mimo że - jak dodał - martyrologia wpisana jest w nas od urodzenia. „Potop szwedzki uczynił więcej szkód niż II wojna światowa; zginęło wówczas procentowo więcej Polaków niż w latach 1939-45, ale o tym rzadko pamiętamy. Na pewno sienkiewiczowska idea „ku pokrzepieniu serc” i wybór popularnego gatunku płaszcza i szpady okazały się udanym zamiarem utrwalenia tego zdarzenia w zbiorowej pamięci" - powiedział reżyser.
Siegoczyński wyjaśnił, że w swoim „Potopie" odbija się od sienkiewiczowskiej historii i wplata w nią współczesną postać Andrzeja Kmicica. „Przepisuję Sienkiewicza swoim językiem, popkulturowo; odbijam się też w czasy Jerzego Hoffmana i jego filmu z Danielem Olbrychskim w roli głównej" - dodał.
Zaznaczył, że w swoim scenariuszu odniósł się też do sondażu przeprowadzonego wśród Polaków. „Zapytano w nim, czy gdyby wybuchła wojna, to ludzie walczyliby czy wyjechali. Większość odpowiedziała, że by wyjechała. No i może właśnie taka patriotyczna baśń jest ciągle potrzebna do wywołania potrzeby pozostania i walki za kraj? Ten wątek też będzie" - podkreślił.
W spektaklu Siegoczyńskiego, Zagłoba będzie opowiadał w baśniowy sposób o ważnych momentach w historii Polski, m.in. o Solidarności czy wrześniu 1939 roku. „Chcę powołać do życia nasze martyrologiczne momenty" - wyjaśnił.
Pojawią się również polscy pisarze: Bolesław Prus, Stefan Żeromski, Eliza Orzeszkowa czy Maria Konopnicka. „To były czasy, kiedy Polska nie miała jeszcze Nobla w dziedzinie literatury i - tak myślę - trwał wyścig między tymi pisarzami a Sienkiewiczem" - dodał.
Siegoczyński, który do Teatru Wybrzeże powrócił po dwóch latach, po zrealizowanym spektaklu „Romeo i Julia is not dead" - zaznaczył, że jest „fanem gdańskiego zespołu teatralnego". Podkreślił, że aktorzy mają ogromny talent, są profesjonalistami i dla niego praca z nimi jest „wyjątkowym prezentem".
W spektaklu występują m.in. Dorota Androsz, Katarzyna Borkowska, Grzegorz Gzyl, Micha Jaros, Anna Kociarz czy Piotr Witkowski.
Spektakl zostanie wystawiony na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże, będzie trwał 3 godz. i 40 minut z dwiema przerwami. Za scenografię odpowiada Justyna Elminowska, za kostiumy Sylwester Krupiński, natomiast muzykę przygotował Kamil Pater.