- Niepełnosprawność dokonuje erozji, kiedy naprawdę wchodzi na scenę, nie tylko w teatrze, ale też na scenę przestrzeni publicznej. Pokazuje, że to, co uznajemy za "normalne", jest stosunkowo wąską kategorią - mówią Justyna Lipko-Konieczna i Ewelina Godlewska-Bylniak w rozmowie z Agatą Dąbek w Dwutygodniku.
AGATA DĄBEK: Często próbę podjęcia tematu niepełnosprawności blokuje podskórny lęk przed tym, że odezwiemy się niewłaściwie. Jak mówić o niepełnosprawności, żeby czuć się w miarę swobodnie, a jednocześnie nie nadużywać opresyjnych narracji ujarzmiających to zagadnienie? EWELINA GODLEWSKA-BYLINAK: To jest kluczowe pytanie, kiedy podejmuje się refleksję teoretyczną na temat niepełnosprawności - również w wymiarze praktycznym jest istotne, jaki język nam się uruchamia. Pod tym względem ważnym doświadczeniem jest dla mnie zawsze spotkanie ze studentami na zajęciach o niepełnosprawności i teatrze, które prowadzę w Instytucie Kultury Polskiej na UW. Szczególnie ważny był dla mnie udział w tych zajęciach jednej ze studentek, która porusza się na wózku. Jej postawa - pełna otwartości, wnikliwości i wrażliwości - była doskonałą lekcją tego, że możemy rozmawiać o niepełnosprawności bez żadnych przeszkód. Najgorzej jest wtedy,