B. ma rozprute spodnie w kroku, każą jej wejść na parapet i śpiewać: "Moja macica tańczy od rana do nocy, ty też możesz mieć macicę taką jak ja". Trwa
fuksówka - rodzaj fali w akademiach teatralnych. Tak wprowadza się studentów w życie aktora - piszą Konrad Dulkowski i Dorota Kowalska w dzienniku Polska.
Oddział neurologii szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. Błażej Piotrowski leży na łóżku przy ścianie. Szwy na twarzy, wybite zęby, zaniki pamięci. Od dziecka marzył, by być aktorem. Ale wcale nie jest pewne, że nim zostanie. Kiedy dostał się do Akademii Teatralnej w Białymstoku, jakby dostał skrzydeł. Zrobiłby wszystko, żeby tu zostać. Nie myśli o bólu. Nie widzi oszpeconej twarzy. Chce rozmawiać o swoim aktorstwie. - Ten wypadek to nie przez fuksowkę - zarzeka się. Błażej jest lojalny. Dlatego nie opowie, jak starsi koledzy wyzywali od idiotów, kazali udawać onanizowanie się, śpiewać: "Mam takiego małego", nie pozwalali się wyspać. Jednak to przez jego wypadek koledzy przerwali zmowę milczenia o tym, jak wygląda inauguracja nauki w białostockiej Akademii Teatralnej. Tydzień wcześniej. Akademia Teatralna, Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, 12 października 2007, godzina 21. "To wewnętrzna sprawa szkoły" - słyszymy, gdy wyprasz