„żONa” Jade-Rose Parker w reż. Adama Sajnuka z Tito Productions na Scenie Spektaklove w Warszawie. Pisze Wioleta Rosloniec w Teatrze dla Wszystkich.
Z czym kojarzy się Wam dom? Dla wielu osób to bezpieczne miejsce, w którym mogą odetchnąć po całym dniu, poczuć się swobodnie i zdjąć maskę. Jednak nie wszyscy. Przekonała się o tym tytułowa bohaterka spektaklu „żONa”.
Zastanawialiście się kiedyś na ile można znać człowieka, z którym spędzacie codzienność przez… na przykład trzydzieści lat. Męża lub żonę. Partnerkę, partnera, osobę partnerską. Odpowiedź z pozoru wydaje się dość prosta. Dogłębnie. A przynajmniej tak być powinno. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Widzimy to w spektaklu „żONa” w reżyserii Adama Sajnua, który 10 maja zagościł na deskach warszawskiej Sceny Relax.
Polityka, głupcze!
Francois (Piotr Polk) to z pozoru otwarty człowiek, polityk o liberalnych poglądach, a prywatnie mąż i ojciec. U jego boku stoi wspierająca i kochająca żona Carla (Renata Dancewicz), z którą od trzydziestu lat tworzy szczęśliwy związek, a jego owocem jest adoptowana córka Louise. Jak się jednak okazuje slogany z plakatów wyborczych i hasła wykrzykiwane na marszach równości to dla Francoisa wyłącznie polityka, gdy osobiście go coś dotyka.
Coś, a właściwie ktoś. żONa. Osoba transpłciowa, o czym Francois dowiaduje się w dość zaskakujących okolicznościach: podczas wyznania Carli o zdiagnozowania u niej raka prostaty. „Mam raka… PROSTATY” – to trzy słowa, które w kilka sekund rujnują kilka światów. Czy jednak tak musiało się stać?
Gra pozorów
Francuska komedia w świetny sposób ukazuje grę pozorów, w którą wszyscy angażujemy się każdego dnia. Żartobliwy i ironiczny, a równocześnie dotykający ważnych społecznie problemów spektakl jest odzwierciedleniem tego, co mogłoby się stać w życiu wielu ludzi, gdyby otworzyli się przed najbliższymi i ukazali im swoją najprawdziwszą twarz – bez filtra. Bez maski.
Czy jednak o to w życiu chodzi?
„żONa” to dobrze napisana i świetnie zagrana propozycja na teatralnej mapie nie tylko Warszawy. Piotr Polk i Renata Dancewicz nadają spektaklowi dynamikę właściwą dla tego rodzaju tematyki i – co ważne – robią to ze smakiem, wyczuciem i lekkością. Bawią widza nawet w dramatycznych scenach. Widz cieszy się, że może oglądać tę komedię pomyłek, a nie w niej uczestniczyć.
To z pewnością niejednoznaczna komedia, którą bez wątpienia warto obejrzeć.