"eu.genus" w reż. Andreja Kalinki z Grupy Med a prach w Bratysławie w ramach Przeglądu współczesnego słowackiego teatru „Dzieje się obok" w Instytucie Teatralnym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Nie mam bladego pojęcia co to było. Performans? Koncert? Spektakl? Może instalacja? No naprawdę - kompletne pomieszanie z poplątaniem, z wchodzeniem sobie w słowo, przekrzykiwaniem, wygibasami solo i w duecie, zabawa gliną, błotem, wodą, muzyką, teatrem, po słowacku, polsku, hiszpańsku, angielsku, to było właśnie takie coś, taki dzynks, taki teges. I mimo niemożności nazwania tych 90 minut mojego życia, były to minuty w wysokim stopniu zachwycające.
Bo w ten nieco atawistyczny sposób bratysławscy performerzy (czy też aktorzy) przypomnieli nam, że najważniejsza w sztuce jest radość tworzenia, ta rozsadzająca nas energia, dzięki której powstają arcydzieła albo i gnioty, ale – powstają. Że sztuka to nie tylko piękno ale i brzydota, brud, coś, co zupełnie niespodziewanie nas poruszy, w co możemy się wpatrywać bez końca, i - że nikomu nic do tego, co nas wzrusza i się nam podoba.
Wreszcie – o tym, że każdy z nas może opowiedzieć o tym co zobaczył, co przeżył, o swoim świecie tak, jak lubi i i jak uważa za stosowne, tak jak wujek Juraja, który uwiecznił na obrazie trzy kąpiące się kobiety.
Zobaczcie jak będzie okazja, niczym ten napój - dodaje skrzydeł.