Mościcki i Głowacki w swoich recenzjach domagają się przestrzegania dobrych obyczajów w teatrze, tymczasem sami nie potrafią się odpowiednio w teatrze zachować, lekceważąc wykonawców i publiczność - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej polemizując z odpowiedzią Tomasza Mościckiego.
Czytelnicy do "Gazety" Po dwóch publikacjach autorstwa p. Romana Pawłowskiego zamieszczonych w "Gazecie Stołecznej" pragnę tą droga wyrazić swoje zdumienie. I to nawet nie ich tonem, p. Pawłowski od lat bowiem z upodobaniem szkaluje i oczernia mnie przy każdej dogodnej dlań okazji. Jeśli coś mnie tym razem zdumiało, to skala jego kolejnego ataku, a także prymitywne metody jakimi tym razem się posłużył. 1. Pisząc swój pierwszy felieton, p. Pawłowski posłużył się wypowiedzią reżysera"Odprawy posłów greckich" p. Zadary zamieszczoną w ostatnim numerze "Didaskaliów". Nie chcę oceniać poziomu tego donosu, pragnę tylko zauważyć, że pan Roman Pawłowski na tym spektaklu nie był, powtórzy ł więc tylko zasłyszane i przeczytane opowieści. 2. Pisząc swój drugi felieton, p. Pawłowski znów posłużył się informacjami z drugiej ręki, konkretnie zaś z jednego z internetowych forów. Nie słuchał bowiem tej audycji. Paweł Głowacki w swoim felieto