Mościcki i Głowacki nie pierwszy raz zachowują się na widowni jak kibole, dla których wynik meczu jest nieistotny, liczy się tylko zadyma - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Niedawno pisałem o "akcji" reżysera Jacka Zembrzuskiego, który na forum e-teatr.pl od jakiegoś czasu nawołuje do gwizdów, śpiewów, głośnych komentarzy i rzucania butami w aktorów podczas przedstawień Jana Klaty, Michała Zadary i Michała Borczucha. Wydawało się, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zrealizuje tego chamskiego, podszytego zawiścią apelu, znaleźli się jednak naśladowcy. Opowiada o nich w najnowszym numerze pisma "Didaskalia" jeden z wymienionych reżyserów, Michał Zadara. Na pytanie "Co państwo widzieli ostatnio w teatrze?" (zadawane aktorom i reżyserom w stałej rubryce pod tym samym tytułem) Zadara odpowiada: "Ostatnio w teatrze widziałem dwóch krytyków, Tomasza Mościckiego i Pawła Głowackiego. Siedzieli w pierwszym rzędzie na drugim przedstawieniu Odprawy posłów greckich na dużej scenie Starego Teatru w Krakowie. W trakcie wszystkich niemalże scen ci Panowie głośno wyrażali swoje niezadowolenie; zwracali na siebie uwagę robiąc