"Mamałyga" na podstawie "Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze" Aglaji Veteranyi w reż. Joanny Zdrady w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie, pokaz online. Pisze Marzena Kuraś w portalu Teatrologia.info.
Małe kameralne formy spektakli bardzo dobrze sprawdzają się w wersjach onlinowych. Taką udaną propozycją był premierowy pokaz monodramu Mamałyga, nazwanego przez twórców cyrkowym, choć raczej należałoby mówić o formie z pogranicza teatru i cyrku, jako że głównym tworzywem był jednak tekst. Reżyserka Joanna Zdrada z działającą obecnie w Niemczech artystką performerką, wykorzystującą w swych występach elementy mime corporel i biomechaniki, Sabiną Drąg, przygotowały interesujący spektakl na podstawie tekstu Aglaji Veteranyi Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze. Bazujący na autentycznej historii rodziny cyrkowców tekst ukazuje – widziany oczami dziecka – świat balansujący na granicy życia i śmierci, który mała bohaterka musi oswoić. Jej matka – cyrkówką potrafiąca wisieć za włosy u szczytu cyrkowego namiotu, była dla niej i najbliższą, kochaną osobą, i największą traumą jej życia. Podobnie ojciec – klaun, pijak i bandyta – potrafił wywołać u córki dużo ciepłych uczuć i wspomnień, choć dopuszczał się czynów pedofilskich i powodował przeżycia druzgocące i traumatyzujące. Ta raczej patologiczna rumuńska rodzina cyrkowców uciekła z rodzinnego kraju rządzonego przez dyktatora Nicolae Ceaușescu. Stąd dla opowiadającej swą historię dziewczynki cyrk jest zawsze za granicą. Granic zresztą w prezentowanym przedstawieniu jest wiele. Dziecko niejako zmuszone do ich przekraczania, niejednokrotnie balansuje na krawędzi, ucieka w fantasmagorie i żyje w wyobrażonym przez siebie świecie. Jednym z przykładów fantastycznych imaginacji jest tytułowe gotowanie dziecka w mamałydze, o którym bajkę opowiada małej bohaterce starsza siostra. Strach wówczas był tak wielki, że dziewczynka zapominała, iż mama może spaść z góry cyrkowego namiotu i zginąć.
Wędrowny tryb życia prowadzony przez rodzinę, stacjonowanie w wozach cyrkowych czy kiepskich hotelach, aberracje i dewiacje codziennego bytowania doprowadziły do oddania dwóch córek do internatu w Szwajcarii, gdzie dziewczynka nauczyła się czytać i pisać. Potem skończyła studia aktorskie i od 1982 roku występowała jako aktorka.
Znakomita kreacja Sabiny Drąg, wykorzystującej swe zdolności jednoczesnego ruchowego, rytmiczno-muzycznego, werbalnego i mimicznego przekazu emocji, warta jest zauważania i docenienia. Artystka świetnie poradziła sobie z tekstem interpretując go, mimo dramatycznych i przytłaczających treści, z pełną zaufania nadzieją i radością dziecka. Groteska i odpryski krzywego zwierciadła, przerysowane i momentami nieco karykaturalne gesty, wszystkie te elementy estetyki „nowego cyrku” i mariażu z teatrem ani przez chwilę nie były męczące czy nadużyte przez performerkę. Śmiech i przerażenie, między którymi znakomicie balansowała, wzmacniane były ekwilibrystycznymi numerami na chinese pole czy sprawną żonglerką piłeczkami, obręczami, maczugami.
Na ciemnej, niewielkiej scenie Instytutu Teatralnego poza chińskim masztem ustawiony był także ruchomy wieszak, na którym zjawiały się stroje matki i ojca, których artystka od czasu do czasu kreowała. Poza tym jeszcze tylko drobne rekwizyty wspierały jej występ i proste, nierzucające się w oczy kostiumy.
Niebagatelną rolę w spektaklu odegrały kompozycje Miłosza Sienkiewicza odwołujące się do estetyki muzyki cyrkowej o współczesnym, nowatorskim brzmieniu, z charakterystycznym, powtarzanym niczym w magicznym kręgu, powracającym monotonnie motywem, sugerującym ciągłe wykonywanie tych samych popisowych numerów cyrkowych. Kompozycje tego niezwykle utalentowanego multiinstrumentalisty, piszącego już wcześniej dla teatru, emanowały skrajnymi emocjami, intrygującą lekkością cyrkową i grozą czy melancholijnymi nastrojami dziecięcych wspomnień. Do tego punktowo najczęściej pracujące światło, ukazujące jakby wycinek z opowieści życia i plastyka całości, jednolita z ruchem, muzyką i aktorską interpretacją.
Monodram, którego scenariusz, reżyserię, scenografię i kostiumy przygotowała Joanna Zdrada, jest niezwykle udaną próbą przekraczania doczesności i ukazania wartości życia i znaczenia w nim rodziny, niezależnie od losu, który niemal zawsze w jakimś stopniu człowieka determinuje.
W spektaklu wykorzystano archiwalne fragmenty filmów pochodzących z prywatnego archiwum Jensa Nielsena, ukazujące cyrkowe występy rodziców Aglaji Veteranyi, co dodało prezentacji biograficzny i autentyczny wymiar, uwierzytelniając tę osobistą opowieści i przydając jej uniwersalnej doniosłości. I choć monodram Joanny Zdrady i Sabiny Drąg kończy się dużą dozą młodzieńczego optymizmu, w rzeczywistości cierpiąca na depresję Aglaja Veteranya w 2002 roku popełniła samobójstwo.