EN

5.10.2024, 16:48 Wersja do druku

Dynamiczna historia o kochankach z Werony

„Romeo i Julia” w reż. Grzegorza Brala w Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze na 51. Jeleniogórskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Piotr Grosman w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. teatru

Premiera spektaklu „Romeo i Julia” wg dramatu Williama Szekspira w przekładzie Alicji Bral otworzyła 4 października na scenie Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze 51. Jeleniogórskie Spotkania Teatralne. Reżyserem najnowszej propozycji jeleniogórskiego teatru jest Grzegorz Bral.

Nie od dziś wiadomo, że dramaty szekspirowskie nie należą do najłatwiejszych, więc porywają się na nie reżyserzy już doświadczeni, a poza tym Szekspir obecny jest na scenach od kilkuset lat, nie jest więc łatwo wnieść coś nowego do jego interpretowania. Ostatnio w jeleniogórskim Teatrze im. Norwida wielki dramaturg elżbietański zagościł dokładnie dziewięć lat temu za dyrekcji Piotra Jędrzejasa − podczas jubileuszowych XLV Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych. Wówczas Aleksandra Popławska i Marek Kalita wystawili tu „Zimową opowieść” (2015)  ze znakomitym Piotrem Konieczyńskim w roli Autolikosa, uhonorowanej zresztą Srebrnym Kluczykiem 2016 w kategorii „kreacja aktorska”.

Źródeł dzieła wydanego w 1597 roku można doszukiwać się w dwóch utworach: „Le tre parti de le Novelle del Bandello” i „Palace of Pleasure”. Ale warto też wspomnieć o dwóch historycznych premierach „Romea i Julii” na deskach jeleniogórskiego teatru. O pierwszej, kiedy funkcję kierownika artystycznego pełniła tu legendarna Zuzanna Łozińska, w przekładzie Jarosława Iwaszkiewicza i reżyserii Krystyny Tyszarskiej (1962), z Bogusławem Jerke i Jadwigą Ziemiańską w rolach tytułowych. I o drugiej, za dyrekcji Małgorzaty Bogajewskiej, w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka i reż. Krzysztofa Rekowskiego (2006), gdzie może mniej usatysfakcjonowani byli zwolennicy klasycznej adaptacji, ale Teatr im. Norwida odniósł sukces na X Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku i otrzymał wyróżnienie w konkursie na najlepszy spektakl szekspirowski w Polsce w sezonie 2005/2006, a ponadto recenzenci doceniali też wysiłek aktorów, który zaowocował godnymi zapamiętania kreacjami − Piotra Konieczyńskiego i jego charyzmatyczną postać zakonnika Laurentego oraz Tadeusza Wnuka, aktualnie szefa teatru i aktora, w roli ojca Julii, pana Capuleti.

Tadeusz Wnuk i twórca wrocławskiego Teatru Pieśń Kozła Grzegorz Bral poznali się podczas jednej z realizacji Teatru im. Norwida za dyrekcji Bogdana Kocy, gdy Bral reżyserował „Blackbird” Davida Harrowera (2013) z udziałem właśnie Tadeusza Wnuka i Katarzyny Janekowicz (Nagroda Kapituły Srebrnego Kluczyka 2013 w kategorii „kreacja aktorska” i nagroda starosty jeleniogórskiego Jacka Włodygi). Teraz w Teatrze im. Norwida , specjalizującym się w ostatnich sezonach artystycznych w lekkich komediach i farsach, oferując widzom relaks i rozrywkę, Tadeusz Wnuk podjął świadome ryzyko współpracy z Grzegorzem Bralem, reżyserem urzeczywistniającym w swoich spektaklach autorską wizję teatru, wypracowaną przez Teatr Pieśń Kozła. I co warto dodać, dwa lata temu podczas 49. Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych Grzegorz Bral zaprezentował „Gusła” Lubuskiego Teatru z Zielonej Góry na podstawie II części i fragmentów IV dramatu Adama Mickiewicza „Dziady”.

W siedem lat po „Hamlecie – Komentarzu” w Teatrze Pieśń Kozła we Wrocławiu (wcześniej była też „Wyspa” oparta na „Burzy”, „Pieśni Leara”  inspirowane „Królem Learem”, nagrodzone przez dziennikarzy „The Scotsman” i „The Herald” na Fringe Festival w Edynburgu, i „Macbeth”), Grzegorz Bral wrócił po Szekspira, tym razem sięgając po jego sławną tragedię „Romeo i Julia” w nowym przekładzie Alicji Bral. Tekst jest pozbawiony charakterystycznych dla Szekspira zawiłych konstrukcji językowych. Może to z myślą o młodych widzach, by licealiści byli zadowoleni z czasu spędzonego w teatrze. Tymczasem ministra edukacji Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie, iż z listy lektur obowiązkowych zniknie „Romeo i Julia”, a dzieło zostanie przeniesione na listę lektur uzupełniających. Jakby na przekór temu, na krajowych scenach ma miejsce premiera za premierą inscenizacji właśnie tego szekspirowskiego dramatu. Bo w tym samym czasie gdy Grzegorz Bral zajął się reżyserią „Romea i Julii” w Jeleniej Górze we współczesnym wydaniu, Jan Klata w przekładzie Stanisława Barańczaka realizował to dzieło w musicalowej konwencji w Teatrze Muzycznym Capitol w stolicy Dolnego Śląska, a Konrad Dworakowski na podstawie polskiego tłumaczenia Józefa Paszkowskiego reżyserował pierwszą transgraniczną premierę Sceny Polskiej i Sceny Czeskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie oraz Teatru Adama Mickiewicza w Cieszynie, która otworzyła 33. edycję Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Bez Granic”. Tak więc sezon i apetyt na „Romea i Julię” trwa w pełni.

I tym razem Grzegorz Bral poszedł drogą charakterystyczną dla jego autorskiego Teatru Pieśń Kozła, traktując przywoływany pierwowzór literacki jako inspirację. W jeleniogórskim spektaklu przenikają się nawzajem wszystkie elementy, by stać się spójną całością – scenografia Roberta Florczaka, kostiumy Alicji Grucy, teksty w zamyśle interpretacyjnym Alicji Bral i muzyka Leszka Możdżera (aranżacja i realizacja muzyczna: Łukasz Wójcik Zawierucha). Grzegorz Bral nie stosuje jednak uwspółcześniania na siłę, jest klasyczna prostota i równowaga wszystkich użytych środków. Romeo nie biega z telefonem komórkowym, a Julia nie nosi dżinsów, ich rodzice nie prezesują kon­kurencyjnym spółkom giełdowym. A nad sceną nie latają rakiety terrorystów. 

Pełna wdzięku, subtelna Maria Adamska i zawadiacki, dynamiczny Jakub Głukowski („Co ja zrobiłem na Boga? Oddałem się w ręce wroga!”) są piękni, młodzi i grają role tytułowych kochan­ków z Werony z prawdziwym prze­konaniem i talentem. Aktorsko zresztą jest to przedstawienie bardzo dobre, a fragmentami przepyszne. Naj­większe brawa należą się wyśmieni­tej, brawurowej Annie Ludwickiej–Mani w podwójnej roli pani Kapuleti i pana Kapuleti. Tadeusz Wnuk jako książę panujący w Weronie – Escalus i w roli franciszkanina oj­ca Laurentego potrafił wnieść do teatru akcji element refleksji, skupienia, zadumania. Bardzo dobra jest też Katarzyna Baran w roli piastunki i powiernicy Julii. Ale nie należy zapomi­nać również o znaczących rolach Agaty Darnowskiej (sługa Montekich), Iwony Lach (Monteki), Marty Kędziory-Nowaczek (Piotr – sługa opiekunki Julii i aptekarz), Magdaleny Kępińskiej (Grzegorz – sługa Kapuletichi franciszkanin), Małgorzaty Osiej (przykuwa uwagę widzów skutecznie jako Baltazar – sługa Romea) i Andrzeja Kępińskiego (bardzo przekonujący Parys – młody hrabia, szlachetnego rodu, krewny księcia).

Cała pierwsza część spektaklu opowiada o narastającej nienawiści dwóch rodów – Kapuletich i Montekich. Ulicami miasta rządzą ludzie chorzy z nienawiści − tacy jak nieznoszący sprzeciwu Tybalt (bardzo dobra rola Tomasza Marczyńskiego), siostrzeniec pani Kapulet, i łotrzyk Merkucjo (naprawdę świetny Robert Mania), krewny księcia Werony i przyjaciel Romea, którego uczu­cie jest bardziej żywiołowe, lecz niemniej zapiekłe.

Bal u Kapuletich to z kolei chore­ograficzny triumf pochodzącej z Armenii Ernestiny „Tiny” Papazyan i Adama Bety. Ten rozpląsany tłum pulsuje, żyje dla sceny klu­czowej – spotkania Romea i Julii. Dopiero potem dochodzi do głosu miłość, ale – choć nie zabrakło sceny balkonowej – dominuje rozpacz, desperacja i bezsilność dwojga ludzi osaczonych w świecie nienawiści. A prostota wielu rozwiązań Grzegorza Brala ma ogromną siłę przekazu, jak choćby scena, w której ludzie Monteków i Kapuletów krążą wokół siebie jak stada głodnych wilków, zionąc pierwotną, plemienną nienawiścią. Nastrój zimnej grozy świetnie podkreśla muzyka Leszka Możdżera. Powstała w ten sposób rzecz nie tyle o tragicznych kochankach, ile o nienawiści. Kulminacją jest zjawiskowy wręcz finał. Po śmierci kochanków Tadeusz Wnuk przekazuje przesłanie ojca Laurentego, mimowolnego uczestnika i nieumyślnego sprawcy paru nieszczęść, łącznika zwaśnionych i za­kochanych. To trzeba zobaczyć i przeżyć.

Tytuł oryginalny

Dynamiczna historia o kochankach z Werony

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Piotr Grosman

Data publikacji oryginału:

05.10.2024