EN

27.04.2023, 10:05 Wersja do druku

Duża dawka optymizmu, czyli słupski przegląd „Trzy Teatry"

I Przegląd „Trzy Teatry" w Nowym Teatrze im. Witkacego, w Teatrze Tęcza i w Teatrze Rondo w Słupsku. Pisze Katarzyna Wysocka w „Gazecie Świętojańskiej".

Czy to możliwe, aby trzy instytucje nie rywalizowały ze sobą o prymat, a liderzy wspierali się i dopingowali? Można śmiało powiedzieć, że nad Słupią jest to możliwe, na pewno od 2016, kiedy przegląd odbył się po raz pierwszy.

Dyrektorzy dwaj obecnie „w trakcie odbywania” trzecich kadencji, przyjezdni, urodzeni niemal sąsiedzko na południowych rubieżach naszego kraju wpisali się w tkankę tego miasta i kultury także dzięki otwartości słupszczanki, osiadłej kulturowo i kulturalnie Jolancie Krawczykiewicz, liderki Słupskiego Ośrodka Kultury. Troje metodyków teatru, alternatywnie wobec siebie, wbrew stereotypom i z ukłonem wobec mieszkańców podjęło się kreowania oraz inspirowania kolejnych pokoleń również poprzez syntetyczne podsumowanie minionego sezonu (rozumianego umownie, ponieważ rozszerzono go o czas pandemiczny).

17 wydarzeń w różnych formatach w 3 teatrach, 4 przestrzeniach, 2 premiery, w ciągu 7 dni, dla widzów od 3 do 103 lat. Obecność dyrektorów teatrów nie tylko na swoich wydarzeniach. Atmosfera święta.

Od lewej: Michał Tramer – dyrektor Teatru Lalki „Tęcza”, Jolanta Krawczykiewicz – dyrektorka Słupskiego Ośrodka Kultury/Teatru Rondo, Dominik Nowak – dyrektor Nowego Teatru im. Witkacego.

Przegląd rozpoczął się od świeżynki Nowego, czyli „kilkudniowej” „Alicji w Krainie Czarów” w reż. Wojciecha Kościelniaka, a zakończył również spektaklem Nowego Teatru, „Naszym małym PRL-em” w reżyserii Moniki Janik-Hussakowskiej. Dwa wyjątkowe spektakle dowodzące, że ambicje Nowego nie maleją w obliczu globalnego kryzysu i kuriozalnie małych nakładów finansowych.

Słupska „Alicja” to przede wszystkim rzecz o pożegnaniu dzieciństwa i przejściu w świat dorosłości. O przezwyciężaniu lęków związanych z odpowiedzialnością, o najeżonym traumami procesie dojrzewania. Nurkowanie w wyobraźni nie jest tak niebezpieczne jak np. w „Labiryncie fauna”, ale bliskie spotkania z Królową Kier to nie majówka. Podróż dziewczynki nie jest tripem, psychodela jest leciutko jedynie zasugerowana (przede wszystkim brawurowa „Piosenka o sziszy” z efektownym refrenem: Szisza ucisza / faja oswaja). Lęki oswojone są nie tylko przez ładunek nargili, ale ogólną koncepcję całości. Przekaz jest bardzo przyjazny, wręcz familijny, wpisany jest weń odbiorca międzypokoleniowy (czytaj więcej).

fot. Iwona Bandzarewicz/mat. teatru

O sukcesie adaptacji „Naszego małego PRL-u” zadecydowały: bardzo lekka forma, fala niejednoznacznej nostalgii za PRL-em ciągnąca się chyba od czasu upadku tego kuriozalnego systemu społeczno-politycznego i piosenki śpiewane z entuzjazmem przy akompaniamencie żywego zespołu. Setlistę stworzyła reżyserka, za aranżacje odpowiedzialna była najlepsza wokalnie Monika Bubniak, która z pysznym tego popołudnia Wojciechem Marcinkowskim oraz Igorem Chmielnikiem decydowała o jakości aktorskiej widowiska. Marcinkowski jest na fali, rola wzorowana nieco na kobiecie pracującej z „Czterdziestolatka” sprawiła mu wielką i bardzo widoczną frajdę. Igor Chmielnik jak zwykle obdarował swą postać ciepłem i rzadką u mężczyzn subtelnością (czytaj więcej).

fot. mat. teatru

Tęcza pierwszego dnia przeglądu zaprezentowała się w specjalnej odsłonie, zapraszając na „noworodkowe” dzieło, czyli „Pana Kuleczkę” w reżyserii Anny Rozmianiec, oraz premierując kabaretową wersję piosenek i skeczów z własnych przedstawień. Spektakl dla trzylatków to śpiewna i zgrabna opowieść o uczuciach, które są odkrywane przez bohaterów, ale także oswajane i dopasowywane z empatią do innych. Widz może mieć poczucie, że nagle znalazł się w zaczarowanej przestrzeni uważnie przygotowanej, aby świat rzeczy zwykłych nabrał magicznej głębi. Celebracja detali poprzez detale nadaje opowieści malarską perspektywę – wszystko współgra i nabiera esencji. Różnorodność i skala wyrażone zostały przez „pudełkową”, obrotową scenografię, pastelowo zgraną z kostiumami. Postaci spektaklu, jak Kaczka Katastrofa (Anna Rau), Pies Pypeć (Alicja Gierłowska), Mucha Bzyk Bzyk (Izabela Nadobna-Polanek) i Pan Kuleczka (Iwo Bochat) niespiesznie budują atmosferę przygody, naprowadzając i wzbudzając ciekawość młodego widza. Aktorzy opowiadają i budują klarowną opowieść także poprzez piosenki, które zdecydowanie ubogacają spektakl. To ciekawa propozycja dla tych dorosłych, dla których powrót do dzieciństwa może stać się inspiracją do kontaktu z własnym dzieckiem.

Niestandardowo dyrektor Tęczy potraktował otwarcie przeglądu i Światowy Dzień Lalkarstwa. Po prostu… nie było go. Jak się okazało, porwały go lalki teatralne żądające atencji i częstszego wpisywania do repertuaru. Teatr z opresji ratowali dwaj konferansjerzy (Iwo Bochat i Michał Prynkiewicz), którzy dwoili się i troili, aby, częściowo ulegając presji i „wściekłości” lalek, oddając im przestrzeń sceniczną, uwolnić Michała Tramera. Cóż… dyrektor uwolnił się sam! Kabaretowe „Lalki górą!” to przykład tego, że dyrektor radzić musi sobie sam (uśmiech), ale także kolektywnie twórczego potraktowania dorocznego przeglądu.

Teatr Rondo rozpoczął prezentację swojego sezonu od pokazu pięknego minispektaklu „Żadanice” Teatru Osobliwego w reżyserii Agaty Andrzejczuk. Siedmioro aktorów z niezwykłym skupieniem zilustrowało opowieść magiczną o pragnieniu miłości. Moc kobiet stała się inspiracją i bodźcem przemiany jednej z postaci, która zdobywa się na odwagę realizacji swoich pragnień. Lalki motanki, do których nie używa się igieł ani nożyczek, a które pojawiają się w spektaklu, mają przynosić nam szczęście i spełniać życzenia. Na scenie dokonuje się piękna parafraza dojrzewania. Zetknięcie z Teatrem Osobliwym to doświadczenie oczyszczające, bo klarownie szlachetne.

Teatr Rondo podczas tygodnia przeglądu zaprezentował jeszcze „Piosenki przeciwko ludzkości” grupy Marterii Primy, „Maanam barokowo” Teatru Tańca Enza i premierował „Odpowiedź jedna – veto”, monodram w wykonaniu Natalii Sikory i w reżyserii Stanisława Miedziewskiego.

„Piosenki…” to raczej koncert niż spektakl, choć mamy zarys pomysłu scenograficznego i trochę choreografii, a na pewno ruchu scenicznego. Autorzy i wykonawcy uczciwie podkreślają inspirację twórczością Doroty Masłowskiej, w piosenkach słyszymy nienachalne nawiązania („Inni ludzie”). Z autorką „Wojny polsko-ruskiej…” łączy Materię także obrazowanie oraz ironiczny dystans do rzeczywistości. Annie Rau, która zebrała sugestie zespołu i, jak sama mówi, „ulepiła z tego całość”, udało się uzyskać zaskakująco nośną całość (czytaj więcej).

Teatr Lalki Tęcza podczas przeglądu zaprezentował jeszcze: „Noc żywych ballad” w reżyserii Aleksandry Skorupy i spektakl „Sąsiedzi” w reżyserii Michała Tramera. Teatr przygotował także warsztaty dla dzieci, warsztaty dla nauczycieli, działania dla widzów w ramach akcji na Międzynarodowy Dzień Teatru, pokazał filmy nakręcone w Klukach z udziałem aktorów Tęczy (4 odcinki na podstawie lokalnych legend; projekt „Kluki z bliska – wirtualny spacer po muzeum” we współpracy ze Skansenem Wsi Słowińskiej) oraz film „Švejk” w reżyserii Joanny Zdrady. W Galerii Przypadkiem odbyła się wystawa portretów aktorów Tęczy „Oblicza Baśni” w ujęciu Magdy Tramer.

Nowy Teatr im. Witkacego oprócz wspomnianych wcześniej dwóch spektakli, pokazał w swojej siedzibie „Grupę krwi” do tekstu Anny Wakulik i w reżyserii Macieja Gorczyńskiego oraz premierowaną w grudniu 2022 roku „Małą Piętnastkę – legendy pomorskie” w reżyserii Tomasza Mana.

Anna Wakulik wzięła na warsztat pokolenie millenialsów, czyli pokolenie Y, spadkobierców nie tylko krwi przodków, ale także idei bycia kowalem własnego losu, odrzucania autorytetów, podważania ról społecznych, rozmiłowanych w grach komputerowych. Dwie pary rodzeństwa spotykają się w wyznaczonym historią miejscu, aby dokonać wiwisekcji wspartej udziałem materialnym i niematerialnym przodków. Rozchodzi się o genealogię, która wyjściowo była ważna dla każdej postaci, ale koniec dramatu temu przeczy, choć przecież trudno wyzbyć się jarzma krwi poprzez nieuzasadnioną demonstrację niezależności (czytaj więcej).

„Mała Piętnastka – legendy pomorskie” wpisała się w koncepcję Nowego, który poszukuje lokalnych historii i nadaje im wymiar ponadczasowy. Ten spektakl z gościnnym udziałem aktora nietuzinkowego, Mariusza Bonaszewskiego, to próba przywrócenia zapomnianych znaczeń sytuacji, która odbiła się głośnym echem w całej Polsce. W Słupsku wciąż o niej pamiętają i wciąż zadają sobie pytania, jak mogło dojść do katastrofy, w której zginęło 21 harcerek na jeziorze Gardno? Widzowie nadal mogą poczuć złość i bezradność, jakie słusznie targają każdym, gdy zda sobie sprawę, jak bardzo zawinili dorośli, system i przypadek. To także bolesna i wstrząsająca historia o ciemnej stronie człowieka: chciwego, ulegającego słabościom, lękom, nieuzasadnionym potrzebom. Nic nie usprawiedliwia postawy dorosłych, dlatego pamięć o nastolatkach, dla których życie tak pięknie rozkwitało, nadal jest pielęgnowana.

Tomasz Man, autor scenariusza napisanego w ramach stypendium Marszałka Woj. Pom., nadał tej historii walory lekko awanturniczej opowieści, z masą piosenek i przyśpiewek, które w nowych aranżacjach nieco odbiegają od powszechnie znanych melodii „szlagierów” harcerskich. Format spektaklu przybiera czasami charakter teatru dokumentalnego, nawiązując do sądowych zeznań i danych.

Teatry w Słupsku zadają kłam powszechnej opinii o odwiecznej rywalizacji teatrów o widza w duchu nieprofesjonalnych zagrywek, pominięć i wykluczeń. Dobra praktyka współdziałania dla dobra widza jak najbardziej powinna wpłynąć do wód Zatoki Gdańskiej.

Tytuł oryginalny

Duża dawka optymizmu, czyli słupski przegląd Trzy Teatry 2023

Źródło:

Gazeta Świętojańska online
Link do źródła

Autor:

Katarzyna Wysocka

Data publikacji oryginału:

26.04.2023