EN

23.01.2023, 09:23 Wersja do druku

Droga usłana cierniami

„Kobieta i życie" Maliny Prześlugi w  reż. Gosi Dębskiej - koprodukcja Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach i Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Pisze Magdalena Mikrut-Majeranek w portalu Teatrologia.info.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

„Jesteś ciałem i masz tylko ciało. A potem są oni i ci je zabierają” – brzmią ze Sceny w Malarni słowa najnowszego spektaklu w repertuarze katowickiego teatru. Sztuka Maliny Prześlugi w reżyserii Gosi Dębskiej przypomina o wydarzeniach sprzed dwóch lat, komentując społeczno-polityczną rzeczywistość.

Przez Polskę przetoczyła się wtedy fala ulicznych protestów przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej w odpowiedzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Po dwóch latach energia towarzysząca Strajkowi Kobiet jakoś się wypaliła, zapał do zmian osłabł, ale ludzka pamięć nie zapomni. Protestom towarzyszyła eksplozja kobiecej kreatywności. Uczestnicy protestów maszerowali przez miasta i miasteczka z rozmaitymi banerami opatrzonymi hasłami głoszącymi „Nigdy nie będziesz szła sama” albo „Myślę, czuję, decyduję”. Slogany te zostały następnie wplecione w teksty kultury i dziś stanowią świadectwo tamtych wydarzeń, nierozerwalnie łącząc się z pamięcią o kobiecej solidarności i wpisując się w kanon obywatelskiej sztuki publicznej. Frazy nawiązujące do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet stanowią dziś część sztuki protestu. Artystyczny potencjał protestów i towarzyszącej im kartonowej twórczości dostrzegł m.in. fotografik Krzysztof Powierża, który zebrał ponad 150 banerów i wykonał z nich kolaż, a następnie zaprezentował wszystko na wystawie Nigdy nie będziesz szła sama, którą zorganizowano w lubelskiej Galerii Labirynt. Multimedialna ekspozycja poświęcona demonstracjom Strajku Kobiet miała być manifestacją solidarności z kobietami. Powstała też pewna sztuka, która komentuje rzeczywistość. W 2021 napisała ją Malina Prześluga, dramatopisarka, pisarka, kulturoznawczyni, kierownik literacka i dramaturg Teatru Animacji w Poznaniu. Dramat ten został nagrodzony w IV Konkursie Strefy Kontaktu 2021, organizowanym przez Wrocławski Teatr Współczesny.

Tytuł przywodzi na myśl popularne kobiece czasopismo „Kobieta i Życie”, które założono rok po zakończeniu II wojny światowej. Tygodnik poświęcony tematyce społecznej i kulturalnej ukazywał się do 2002 roku, z kolei sześć lat później reaktywowano go – już jako miesięcznik. Czy jednak poza nazwą mają ze sobą coś wspólnego?

Tekst utrzymany jest w formie wewnętrznego monologu, a pisany jest wierszem o różnych, nierównych rymach. Autorka w swoje przemyślenia wplotła cytaty pojawiające się w debacie publicznej. Znajdziemy w nim odniesienie do wypowiedzi ministra edukacji Przemysława Czarnka, która padła podczas jego głośnego wykładu O wpływie neomarksizmu na nauczanie o rodzinie wygłoszonego w ramach Międzynarodowego Kongresu Ruchu „Europa Christi” („Nawet dziki to wiedzą! Podstawową funkcją rodziny jest oczywiście prokreacja” – pisze Prześluga, trawestując wypowiedź ministra).

Dramat Prześlugi po raz pierwszy wystawił Piotr Łukaszczyk we Wrocławiu. Było to wspólne przedsięwzięcie aż pięciu wrocławskich instytucji kultury, bowiem w pracę nad spektaklem zaangażowano Akademię Sztuk Teatralnych, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Strefę Kultury, Teatr Muzyczny Capitol i Wrocławski Teatr Współczesny, a efekty tej kooperacji i prapremierę zaprezentowano 20 listopada 2021 roku w Piekarni. Po Dolnym Śląsku przyszła pora na Góry Śląsk. Sztukę Prześlugi zdecydował się wystawić Teatr Śląski w Katowicach w koprodukcji z Teatrem im. Słowackiego w Krakowie, a zagrano ją na katowickiej kameralnej Scenie w Malarni. Reżyserię powierzono Gosi Dębskiej, która stworzyła intymny, wzruszający spektakl punktujący realia kobiecego życia.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Kobieta i życie to teatr zaangażowany społecznie, stanowiący lustro, w którym mogą przeglądać się widzowie, głównie reprezentanci trzydziestolatków, bowiem to o nich sztuka. I do nich przemawia najmocniej. Szczególnie do trzydziestolatek, które przeżyły stratę dziecka w wyniku poronienia (scena, w której bohaterka dowiaduje się o śmierci potomka to chyba najintymniejsza scena, zagrana subtelnie). To z ich doświadczenia czerpie dramatopisarka, opisując główną bohaterkę. Doświadczenia te są wspólnotowe i budują silną więź pokoleniową. Choć postać ta ma być everywoman, jej konstrukcja sprawia, że kojarzona jest właśnie z pokoleniem urodzonym w latach 80. XX wieku, które zaczytywało się w dzieciństwie w komiksach z Kaczorem Donaldem, a w szkole ukradkiem przeglądało „Bravo Girl”. Malina Prześluga precyzuje też, że „Na świat co popijał właśnie płyn lugola. Przyszła ona”. Można zatem przypuszczać, że bohaterka urodziła się w 1986 roku, po katastrofie, do której doszło w sowieckiej elektrowni jądrowej w Czarnobylu.

Postać została utkana z doświadczeń niezliczonej liczby kobiet, słowem – całego pokolenia, a całość przefiltrowano przez wrażliwość aktorów, którym powierzono role, i rozpisano monolog na partie. Spektakl jest niezwykle osobisty, stąd też wybór kameralnej sceny katowickiego teatru. Opowiada o opresyjności społeczeństwa i potrzebie wolności – rozumianej wielopoziomowo – oraz bezpieczeństwa. Jego substytutem w świecie przedstawionym jest scenografia Anity Piotrowskiej wydziergana z włóczki. Przestrzeń gry oplata pajęczyna z wełny, która stanowi jedyny silny akcent scenograficzny. Wspomniana włóczka ma być także metaforą uwięzienia w schematach. Kiedy spektakl się rozpoczyna, widzimy bohaterów siedzących na kanapie ubranych w jeden gigantyczny sweter robiony na drutach, który kojarzy się z ciepłem, domem i właśnie bezpieczeństwem. Powoli wyplątują się z miękkiej materii i rozdzielają się. Powstaje rozszczepiony, patchworkowy bohater zbiorowy, który ustami zarówno kobiet, jak i mężczyzny opowiada o cieniach i blaskach kobiecego życia, przeprowadzając widzów przez kolejne schematy, w które w czasie swojego życia wpada kobieta. To koło życia, z którego nie można się wyrwać. Wspinając się z bohaterką po poszczególnych stopniach rozwoju przyglądamy się traumom, na których ufundowane zostało jej dzieciństwo, następnie przechodzimy przez pełny trosk, nadużyć (w tym wypaczeń pseudoseksualnej edukacji) i wstydu okres dojrzewania („Krew poleciała. Kobietą się stałam”), docierając niepewnie do dorosłości, która wiąże się z wielokrotnym przekraczaniem granic i z kultem pracy („Zapierdala ta lala”, a gdy osiągnie sukces to „ją zeszmacą”).

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Katowicką realizację rozpisano na cztery głosy. Opowieść o kobiecie snują trzy aktorki w różnym wieku (Alina Chechelska, Anna Lemieszek, Agnieszka Przepiórska – wszystkie zarówno mówią, jak i śpiewają, dobrze odnajdując się w powierzonych im rolach) oraz jeden aktor (Antoni Milancej). Postacie konsekwentnie podkreślają: „Nie moja historia. I nie moje łzy. To o niej, o tamtej. To nie ja, to ty”, starając się zachować dystans, lecz w rzeczywistości „zrastają się” z bohaterką, współodczuwając. Cztery różne punkty widzenia, cztery interpretacje sprawiają, że opowieść staje się wielowymiarowa. Nie zyskujemy jednak odpowiedzi na to, co zrobić, aby odwrócić ten schemat, zerwać z nim i nie być „łanią pośród stada wilków”. Remedium, a może jedynie wsparciem, ma być siostrzeństwo, bowiem ostatnie wersy dramatu brzmią następująco: „Jestem twoją siostrą. Nic o mnie nie wiesz. Jestem twoją siostrą. Nie będziesz szła sama”.

Kobieta i życie to feministyczna sztuka, w której niczym w soczewce skupiają się problemy współczesnego pokolenia kobiet w wieku reprodukcyjnym, które ścierają się z patriarchalnym systemem, „wdrukowanymi” schematami i szukając swojego miejsca w świecie, walczą o wolność do decydowania o sobie. Nie da się od tego uciec. Sztuka musi komentować rzeczywistość. Mocny, odważny dramat silnie rezonuje w widzu, choć nie każdemu przypadnie do gustu. Stanowi jednak świadectwo kobiecego buntu, artystyczną dokumentację rzeczywistości i jako taki można go czytać. Zapewnia też rollercoaster emocji: od rezygnacji, gniewu, chwilowej radości poprzez przerażenie i smutek aż do wściekłości. Dominuje jednak złość i jak zdradziła autorka dramatu, właśnie takie emocje towarzyszyły jej podczas pisania.

Tytuł oryginalny

DROGA USŁANA CIERNIAMI

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Magdalena Mikrut-Majeranek

Data publikacji oryginału:

19.01.2023