EN

27.01.2025, 08:29 Wersja do druku

Dostęp do siebie

Dynamika naszej pracy przypomina choreografię – planujemy w oparciu o konkretne struktury i założenia, ale dajemy też sobie przyzwolenie na improwizację – rozmowa z członkiniami prowadzonego kolektywnie Krakowskiego Centrum Choreograficznego. Z Dominiką Wiak i Moniką Węgrzynowicz rozmawia Katarzyna Słoboda w Dwutygodniku.

fot. Klaudyna Schubert

KATARZYNA SŁOBODA: Chciałabym, żebyście opowiedziały mi o momencie, w którym podjęłyście decyzję, że Krakowskie Centrum Choreograficzne będzie prowadzone kolektywnie. Działacie w ramach Nowohuckiego Centrum Kultury w Krakowie, miejskiej instytucji, i domyślam się, że muszą tam być sprzyjające warunki, żeby w ogóle pomyśleć o modelu pracy, który nie jest zatomizowany i zindywidualizowany, ale wspólnotowy.

MONIKA WĘGRZYNOWICZ: O kolektywności zaczęłyśmy oficjalnie mówić z początkiem poprzedniego roku – to był moment, w którym musiałyśmy wybrać nową kierowniczkę Krakowskiego Centrum Choreograficznego. Jest to wymóg formalny instytucji, w ramach której działamy – Nowohuckiego Centrum Kultury, o którym wspomniałaś. Wtedy żadna z nas nie czuła chęci i gotowości do podjęcia takiej funkcji. Szukałyśmy więc rozwiązania, a już wcześniej nasza praca miała znamiona kolektywności. Krakowski Festiwal Tańca od pierwszej edycji (w 2021 roku) jest kuratorowany wspólnie. Każda z nas może wyjść z propozycją i razem podejmujemy decyzje dotyczące programu.

DOMINIKA WIAK: Jesteśmy częścią instytucji publicznej i musiałyśmy spełnić wymóg dotyczący wyboru reprezentacji nas jako działu Nowohuckiego Centrum Kultury. Formalnie obowiązki kierowniczki pełni Aleksandra Honza, a jej zastępczynią jest Agnieszka Barańska-Kozik. Jednak dyrektor, Zbigniew Grzyb, jest otwarty i zgodził się, abyśmy tworzyły Krakowskie Centrum Choreograficzne i jego program kolektywnie. Decyzje podejmujemy w sześcioosobowym gronie. Instytucja, w ramach której działamy, wspiera nas w wyborze dynamiki pracy, mamy stabilność finansową, etaty i biuro, gdzie możemy się spotykać. Mamy wydzielone miejsce i czas na wspólną pracę. To nie jest takie oczywiste w przypadku większości kolektywów artystycznych niemających wsparcia instytucjonalnego.

Może podzielicie się narzędziami ułatwiającymi wspólną pracę?
MONIKA WĘGRZYNOWICZZakładamy, że musimy mieć więcej czasu na wspólne podejmowanie strategicznych decyzji, podczas gdy inne, mniejsze, powtarzalne zadania delegujemy między sobą i są one wykonywane bez konieczności uwspólniania. Przy rozróżnianiu tych dwóch typów działań i decyzji bazujemy na naszym organizacyjnym, artystycznym i kuratorskim doświadczeniu, ale też po prostu sobie ufamy. Na bieżąco aktualizujemy listę priorytetów w reakcji na dynamicznie zmieniające się okoliczności.

Znamy się już wystarczająco długo, wspieramy się w codziennych zadaniach i wierzymy w kompetencje osób w zespole. Każda z nas wie, że jeżeli pojawi się problem, to może poprosić o pomoc. Dajemy też sobie przestrzeń na wspólną bądź indywidualną decyzję o odpuszczeniu. Ogromnie istotna jest uważna i częsta komunikacja. Każda z nas, mając swoje osobiste zainteresowania i pragnienia, może zaproponować to, w jaki sposób i czym chce się zajmować. Dajemy sobie też prawo do odpoczynku i pilnujemy, żeby zaplanować na niego czas. Staramy się na bieżąco przeciwdziałać wypaleniu, które w pracy w kulturze jest niestety częste i łatwo osiągalne. W choreografowaniu KCC szukamy radości, dajemy sobie możliwość cieszenia się udanym projektem, dobrze zorganizowanym warsztatem; gratulujemy sobie nawzajem i doceniamy się.

W waszych metodach pracy mocno obecne są metodologie choreograficzne i somatyczne. Bardzo inspirujące jest widzieć, że dążycie do przenoszenia wartości, jakie niosą ze sobą ucieleśnione praktyki artystyczne, na codzienną pracę pełną biurokracji, negocjacji, deadline’ów, ograniczonych budżetów. Czym jest choreografia codzienności w Krakowskim Centrum Choreograficznym?
MONIKA WĘGRZYNOWICZ: Każda z nas ma doświadczenie ruchowe i jesteśmy uważne na emocje, które pojawiają się w ciele w odpowiedzi na różne zadania, projekty, propozycje. Jesteśmy otwarte na niewiedzę i wspólne poszukiwania, którymi kieruje ciekawość. Pracujemy razem jako kolektyw, ale większość z nas pracuje również z innymi osobami. Każde doświadczenie przyniesione z zewnątrz wzbogaca nas jako grupę. Dynamika naszej pracy przypomina choreografię – planujemy w oparciu o konkretne struktury i założenia, ale dajemy też sobie przyzwolenie na improwizację, ponieważ pojawiają się rzeczy, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Takim narzędziem z pola improwizacji kontaktowej jest oddawanie ciężaru – jeżeli któraś z nas ma w danym momencie ciężej, to inna osoba może jej zaproponować wsparcie.

DOMINIKA WIAK: Choreografia jest dla nas inspiracją do tworzenia nowych strategii komunikacji. Gdy mówimy o narzędziach kolektywnej pracy, to mówimy głównie o narzędziach komunikacji. W naszych relacjach szczególnie ważne jest dawanie dostępu do siebie, do własnych potrzeb i odczuć, otwarte mówienie o nich. Każda z nas jest jedną szóstą tego kolektywu i wspólnie dbamy, żeby każda była widoczna i słyszana. Indywidualną decyzją każdej osoby jest, czy w danym momencie daje dostęp do siebie i na jakich zasadach. Gotowość i forma mówienia o swoich potrzebach i odczuciach może być odmienna. To kwestia akceptacji różnorodności jednostek w kolektywie. Choreografia naszej codziennej pracy jest czasem intencjonalna, ukierunkowana na jakiś konkretny cel i to wymaga od nas synchronizacji działań. Ale równocześnie wydarza się w nas i między nami choreografia podświadoma.

Interesuje mnie współpraca osób o różnych dynamikach, które razem nie zawsze płynnie działają. Czasem coś się zacina, pojawiają się nieporozumienia. Kolektyw to żyjący organizm, w którym każda z osób nie musi dawać z siebie po równo. Ktoś może dać mniej w danym momencie, a ktoś więcej. Za jakiś czas role mogą się odwrócić, ale nie ma takiej konieczności. Na pewno długofalowość wspólnej pracy, jaką macie wy, wzmacnia tego typu procesy.
MONIKA WĘGRZYNOWICZSzersza perspektywa czasowa i znajomość realiów bardzo pomaga. Dynamika brania i dawania w grupie musi być w zgodzie z poszczególnymi jednostkami. Trzeba dać sobie i innym przyzwolenie na odpuszczenie, zrobienie kroku w tył, który nie oznacza katastrofy. Staramy się również dostrzegać trudności, zagrożenia, niedyspozycje. Czasem coś się nie udaje i to jest okej. Jesteśmy gotowe, aby z pewnych rzeczy rezygnować albo godzić się na nieidealne rozwiązania. Podobnie jest z samym postanowieniem o kolektywnej pracy. Założyłyśmy, że będziemy próbowały pracować w ten sposób i ciągle próbujemy. Kolektywność się coraz bardziej osadza, ale jest tematem otwartym i możemy w jakimś momencie zdecydować, że chcemy pracować inaczej.

DOMINIKA WIAK: Ostateczny efekt, który jest widoczny dla publiczności, to fuzja pomysłów. Na pewno trudno pracuje się w kolektywie osobom pedantycznym. Chaos jest częścią tego modelu działania i współtworzenia. Pomysł przechodzi przez kilka par rąk i pod koniec jest już czymś innym. Idee w tym organizmie żyją, przeobrażają się. Sam proces rozpulchniania jakiegoś pomysłu może być ciekawy, ale na koniec możemy zdecydować, czy wracamy do pierwotnej koncepcji, czy jednak idziemy za tym przeobrażeniem. Czasem idziemy konsekwentnie za ideą konkretnej osoby i wspieramy ją w działaniu. To kwestia określania swoich potrzeb.

Cytując jedno z pytań zawartych w publikacji, którą wydałyście w ramach 10 urodzin Krakowskiego Centrum Choreograficznego, pt. „Płynność, kolektywność, feminizm”, chciałam zapytać, co zasila kolektywność, a co ją osłabia?
MONIKA WĘGRZYNOWICZ: Dla nas kolektywność nie jest spłaszczeniem czy ujednoliceniem naszych zainteresowań, poglądów, kompetencji, zakresów zadań, tylko czerpaniem z różnorodności. Kolektywność zasila więc inwestowanie każdej z nas w siebie. Wzięcie odpowiedzialności za to, co mogę zaproponować, jak mogę się dzięki wspólnej pracy rozwinąć. To jest dobre paliwo, które napędza i rozwija kolektywność.

DOMINIKA WIAK: Ja pomyślałam o transparentności i dawaniu dostępu do siebie. Ale też czułość, czujność i ciekawość siebie nawzajem. Widzimy się często i bardzo łatwo popaść w uproszczenia na temat danej osoby i tego, co wnosi – niekiedy wynika to z chęci przyspieszenia pracy. Kluczowe więc jest słuchanie siebie nawzajem. Czasem dobrze robi zabawa. Tematem kolektywności zajęłyśmy się, m.in. robiąc wspólne kolaże, i było to działanie z poziomu intuicji, abstrakcji, humoru, przypadku. To bardzo znaczące, że zdecydowałyśmy się właśnie na kolażowość, żeby przepracować temat kolektywności. Nie zaczęłyśmy od spisywania zasad w tabelce, ale od twórczego działania, kierując się odczuciami i intuicją.

MONIKA WĘGRZYNOWICZ: Moment, w którym pojawia się dysharmonia, jest trudny. Ale każdorazowo droga do ponownej harmonii jest wzmacniająca. Wtedy dopiero widzimy, że kolektywna praca ma realny sens – można się nawzajem wspierać i wychodzić razem z różnego rodzaju kryzysów.

DOMINIKA WIAK: Kolektywność osłabiają presja, duże ego, kłamstwo, zatajanie kryzysów, idealizacja, wybielanie, zamiatanie problemów pod dywan, perfekcjonizm, pragnienie bycia nieskazitelną.

MONIKA WĘGRZYNOWICZ: Pracoholizm.

DOMINIKA WIAK: Brak odpoczynku od siebie też mógłby być osłabieniem kolektywności. Warto zadbać o higienę pracy.

Jak wyobrażacie sobie przyszłość Krakowskiego Centrum Choreograficznego?
DOMINIKA WIAK: Osadzamy swoje działania i energię tu i teraz. Staramy się nie projektować przyszłości, ale ciągle aktualizować teraźniejszość. Chcemy pozostać czujne na siebie, na środowisko, artystów/artystki, publiczność. Jedyną odpowiedzią na przyszłość jest teraźniejszość.

MONIKA WĘGRZYNOWICZWierzę w to, że rzeczy się dzieją i idą w dobrą stronę, ludzie proponują nowe, ciekawe kierunki. Jestem pogodzona z tym, co przyniesie przyszłość. Tak jak mówi Dominika, ogromnie ważne jest, żeby osadzić się w kontakcie ze sobą i innymi, tu i teraz, bo wszystko nieustannie się zmienia. Myśląc o przyszłości, chciałybyśmy, żeby ten sposób pracy był bardziej doceniany i wzmacniany, żeby wykształcił się język nazywania kolektywnych metod działania.

Tytuł oryginalny

Dostęp do siebie

Źródło:

dwutygodnik.com

Link do źródła

Autor:

Katarzyna Słoboda

Data publikacji oryginału:

26.01.2025