"Dobra zmiana" w reż. Jakuba Przebindowskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
W tym spektaklu było wszystko, czego nie znoszę w teatrze: aktor bez specjalnego uzasadnienia grający rolę żeńską, żarty, niekiedy dość grubymi nićmi uszyte - z rozmaitych klisz – językowych, płciowych itepe, pijana bohaterka, oczywiście musi być kobieta bo pijany facet nie wiedzieć czemu na scenie nie śmieszy, czy wreszcie – efekciarski zabieg dramaturgiczny polegający na powtarzaniu pewnego zdania, którego tu nie zdradzę, gdyż…
… spędziłem w Powszechnym beztroski czas! Było to przedstawienie nieodparcie zabawne, dobrze napisane (choć może coś bym pobaraszkował przy finale), nieroszczące sobie absolutnie żadnych ambicji poza tą, żeby dostarczyć widzom rozrywki, i wreszcie - uroczo zagrane. Arkadiusz Wójcik jest już że tak powiem weteranem jeśli chodzi o Nadię i hołdy wielokrotnie zbierał, dołożę swój, zauważywszy, że szałowo wygląda w szpilkach, chciałbym mieć takie nogi. Zwracam również uwagę na świetną Małgorzatę Goździk, jej bohaterka jest piekłem, jakie nam stworzyły media społecznościowe, rola zagrana w punkt i niestety nieprzerysowana, wreszcie – cudownie zabawny w w roli Francuza (oraz wybitnie lubiący swoją postać) – jest Jakub Kotyński.
Widziałem ten spektakl w plenerze, na scenie pod Manufakturą. Na moim „przebiegu” było jedynie zimno, poprzedniemu - towarzyszyła burza z urwaniem chmury i spadkiem temperatury chyba do 5 stopni. Dla widzów Teatr zadbał o parasole i kocyki, które naprawdę się przydały (mimo trzech warstw na), odsunąłem jednak od siebie pytanie - jak mianowicie się w takich warunkach gra farsę na nieogrzewanej przecież scenie? Brawo dla aktorów i obsługi TP za całokształt tego bardzo udanego przedsięwzięcia.