"Noc Walpurgi" Marcina Bortkiewicza i Magdaleny Gauer w reż. Agaty Biziuk w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Mocny przekaz monodramu Magdaleny Gauer („Diva", 2010), przetworzonego w scenariusz filmu Marcina Bortkiewicza („Noc Walpurgi", 2015), po raz kolejny silnie wybrzmiał w zrealizowanym na jego podstawie spektaklu Agaty Biziuk. Grają dwie obsady: Ewa Tucholska i Piotr Siwek (ich widziałem) oraz Monika Chrząstowska i Dominik Rybiałek, a reżyserka zastrzega się, że powstały dwa różne przedstawienia, o rezultacie decydują bowiem osobowości aktorów.
Na stworzonej w Nowym Świecie minimalistycznej scenie wybiegu - z obu stron zamkniętej ekranami, otoczonej gęstwiną mikrofonów jak zasiekami, z podwyższeniem dla gwiazdy, która tkwi na nim, kiedy widzowie napływają do sali, a po drugiej stronie toaletką z aktorskiej garderoby - przetoczy się całe życie Nory Sedler, śpiewaczki operowej, do której po spektaklu zapuka dziennikarz. Dziennikarz okaże się nie do końca dziennikarzem, a gwiazda nie tylko słynną artystką. Odegra z nim traumatyczną psychodramę o prześladowaniu i zagrożeniu, ciągłym polowaniu w Auschwitz, w którym to ona była zwierzyną. Dochodzi do wybuchu i wyciszonego finału, w którym relacje między uczestnikami gry w myśliwego i zwierzynę odwrócą się. Wstrząsająca noc Walpurgi z szalejącymi demonami przeszłości.