„The Divine Cypher" Any Pi na XXXIII Festiwalu Malta w Poznaniu. Pisze Klaudia Strzyżewska w portalu kultura.poznan.pl.
Ana Pi to tancerka, choreografka, edukatorka, badaczka, laureatka Artist Research Fellowship w MoMA. W ramach tegorocznej edycji festiwalu Malta zaprezentowała projekt The Divine Cypher, który był wynikiem doświadczeń i wniosków płynących z podróży na Haiti.
Ana Pi za pośrednictwem tanecznych gestów opowiada o sposobach, w jakich funkcjonuje wudu we współczesnej haitańskiej wyobraźni, porusza temat różnorodności tańca i wreszcie składa hołd Mayi Deren, ikonie amerykańskiej awangardy filmowej. Deren była także choreografką i tancerką, podobnie jak Ana Pi wierzyła, że rolą dzieła sztuki (rozumianego zarówno jako film, jak i taniec) jest stworzenie doświadczenia. Jej twórczość była silnie spirytualistyczna, związana z haitańskim wudu.
Spektakl The Divine Cypher zadebiutował w trakcie pandemii - przypuszczam, że odbierano go wówczas zupełnie inaczej niż dziś. Na scenie widzieliśmy głównie biel (choć powinno być jej jeszcze więcej, bo, jak okazało się po wystąpieniu, niektóre elementy bagażu zostały zgubione przez linie lotnicze), na tle której raz po raz pojawiały się drobne, błyszczące cząstki. Biała była suknia Any Pi, biały był cukier wyznaczający centralny krąg, biały był robot, który umożliwiał artystce podróżowanie w czasie. Tytułowy "Boski krąg" to miejsce niedookreślone, zagubione w czasie i przestrzeni, przypominające przedziwną misję kosmiczną. Artystka na początku tańczyła wolno, poświęcała każdemu gestowi należną uwagę. Z każdą minutą jej ruchy stawały się jednak szybsze i można było dostrzec wszechobecny motyw okręgu - tego centralnego, wyznaczonego przez rozsypany cukier, ale także tego wyobrażonego, przejawiającego się w sposobie poruszania ciała Any Pi. Właściwie można powiedzieć, że cały spektakl to jeden wielki okrąg - czasami stały, stabilny, bezpieczny, innym razem gubiący się w spirali ruchów i gęstości dobiegających zewsząd dźwięków. Tytułowy "cypher" jest także odwołaniem do różnorodności tradycji tanecznych, a mianowicie do rytualnych tańców wudu i współczesnych tanecznych bitew ulicznych.
Obecność jest dla Any Pi nieustanną otwartością na nowe wyobrażenia i spojrzenia. Manifestacje tej otwartości dostrzegłam przede wszystkim w odbiciach, zaplanowanych i mimowolnych cieniach towarzyszących całemu spektaklowi. Choć lustro, które powinno znajdować się w centrum, było jednym z brakujących elementów scenografii, od samego początku można było zauważyć, że będzie odgrywać tu istotną rolę. Na każdym z krzeseł na widowni zostawiono małe lusterko - można było się w nim przejrzeć czy odbić dobiegające ze sceny światło. W The Divine Cypher nieustannie przeglądała się też artystka - w pogrążonych w mroku scenach z punktowym oświetleniem, rzucony na ścianę cień tancerki noszącej na głowie butlę wody przypominał wizerunek Nefertiti. Z kolei oświetlane latarką dłonie Any Pi malowały na ścianach nienaturalnych rozmiarów rękę, która gotowa była pochłonąć wnętrze Pawilonu. O przeglądaniu się i szukaniu odbić rozmawialiśmy także po spektaklu. Najbardziej powszechnym, a zarazem logicznym skojarzeniem z taflą lustra jest możliwość przejrzenia się, dostrzeżenia swojego odbicia. Artystka zwróciła jednak uwagę, że lustro może też funkcjonować jako swoista tarcza ochronna - możemy wykorzystywać je w obliczu trudnych sytuacji, z którymi w danej chwili nie chcemy się mierzyć.
Zmieniające się w trakcie wystąpienia oświetlenie sprawiało, że łatwo było pogrążyć się w oniryzmie haitańskich opowieści. Pierwsza część spektaklu była bardziej wyważona, mroczna, nieśpieszna. Druga oślepiała białym światłem i zachwycała mieniącymi się kryształkami cukru, które wskutek tanecznej dekonstrukcji głównego okręgu szybko pochłonęły większą część sceny. Taniec Any Pi był o wiele bardziej dynamiczny, słyszeliśmy równocześnie muzykę i słowa wypowiadane przez Mayę Deren - te dwie ścieżki zazębiały się, wchodziły ze sobą w zaciekłą dyskusję, a tę zaciekłość można było dostrzec też w ruchach artystki.
Obraz wytańczony przez Anę Pi był liryczny, nostalgiczny, pełen niewypowiedzianych emocji. Artystka tańczyła, by pokazać piękno rzeczywistości, ale także by tę rzeczywistość nieustannie podważać. The Divine Cypher to hołd złożony nie tylko Deren i haitańskiej tradycji, to także opowieść o niewolnictwie, wykluczeniu czarnych artystów i artystek, sposobach funkcjonowania tzw. Nowego Świata. Nie była to jednak historia mroczna czy smutna, wręcz przeciwnie. Spektakl był celebracją możliwości, które objawiają się w danej chwili, świętowaniem tego, co jest tu i teraz. Tancerka za pomocą gestów pochłania przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, absorbuje wszelkie wyobrażenia nieustannie powtarzając pytanie: czym jest rzeczywistość?