„SKS: reaktywacja” wg koncepcji i w reż. Basi Małeckiej, Marii Witkowskiej i Hanny Zonik w Stowarzyszeniu Scena Robocza w Poznaniu. Pisze Aleksandra Puk z Nowej Siły Krytycznej.
Barbarę Małecką oglądałam w październiku 2022 roku na scenie Teatru Nowego w Poznaniu, gdzie wygrała 25. edycję Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego „Pamiętamy o Osieckiej”. Prezentując uczestniczki powiedziano, że jedna z nich pracuje nad spektaklem w ramach rezydencji artystycznej w Scenie Roboczej. Mowa była właśnie o Małeckiej. Z ogromną ciekawością czekałam na wspomnianą premierę, ponieważ artystka bardzo mnie zaintrygowała. Wyróżniła się nie tylko umiejętnościami, ale także wyjątkową, ale osadzoną w stonowanych gestach, ekspresją. Jej głos rozbrzmiewał ciepłą, głęboką barwą. Występowała ze swobodą i pewnością siebie, czego proszę nie mylić z pretensjonalnością, czy butą, ponieważ cechy te szły w parze ze skromnością, dodawało jej to dużo uroku.
W kameralnej przestrzeni performerskie trio Basia Małecka, Maria Witkowska i Hanna Zonik wzięło na warsztat niełatwy temat – akceptację własnego ciała przez dziewczęta. W „SKS reaktywacji” pokazują, jak społeczne standardy, medialna a nawet i polityczna narracja, niewydolna edukacja generują kompleksy, wstyd, różnego rodzaju obawy wśród osób korzystających z dziewczęcej szatni.
Czas spędzony w teatrze z tymi artystkami jest też dobrą rozrywką. Przedstawiły problem w formie lekcji w-f, przystępnie, z poczuciem humoru (czasem gorzkiego) i z użyciem często niewyszukanego języka. Można się poczuć jak na spotkaniu z przyjaciółkami, pomiędzy kobietami na scenie i na widowni buduje się poczucie siostrzeństwa.
Twórczynie przywołują zarzut, że w tym temacie już wystarczająco wiele zostało powiedziane, ich wypowiedź broni się jednak szczerością wobec własnej przeszłości. Tym samym dają szansę innym kobietom i dziewczynkom na zsolidaryzowanie się w tym doświadczeniu. Spektakl może być także pretekstem do refleksji nad tym, jak krzywdzące bywają komentarze wypowiadane bez zastanowienia. To dotyczy wszystkich – i osób z damskiej, i z męskiej szatni. Każdy przecież dorastał, obserwował jak zmienia się jego ciało, uczył się być jego świadomym. I to w patriarchalnym społeczeństwie, w kulcie idealnego ciała, w niewydolnym systemie edukacji. Dlatego każdy powinien obejrzeć ten spektakl. Dopóki problemy tego rodzaju będą istniały, dopóty jest sens robić na ten temat teatr.
Należy docenić, że „SKS: reaktywacja” to kontynuacja praktyki stosowanej w Scenie Roboczej. Prezentowane tu są wydarzenia performatywne na tematy związane z doświadczeniem osób twórczych. Ostatnia premiera niejako tworzy dyptyk z „Bromance”, obydwie poruszają kwestię poznawania siebie w kontekście osobistym i społecznym, a także (a może przede wszystkim) oddziaływania społeczeństwa na jednostki. Nie o to chodzi, że w spektaklu, z którym niedawno się pożegnano, mieliśmy perspektywę innej płci. Przedstawienia różnią się ujęciem tematu, mimo to znakomicie uzupełniają się, oba posiadają silny walor uwrażliwiający. Wspaniale byłoby, gdyby dyptyk rozrósł się do trylogii, a ostatnia jej część traktowała o doświadczeniach osób, które nie czuły się na miejscu, korzystając z żadnej z dwóch dostępnych w szkołach szatni, nie wpisywały się w binarny podział płci.
Dlaczego szkoły prowadza się do teatru na lektury, a takie spektakle jak „SKS: reaktywacja”, czy „Bromance” nie są brane pod uwagę? Te tytuły powinni zobaczyć właśnie młodzi ludzie, aby przekonać się, że lęki, niezrozumienie siebie i swojego ciała dzielą z większością osób, tym samym zredukować kompleksy i wstyd, po to, aby wzrosła wzajemna wyrozumiałość. Jeśli edukacja i społeczne narracje nie są sprzyjające, to chociaż wizyta w teatrze może ustrzec wielu uczniów przed doświadczeniami, o których mówią spektakle.
Przecież nasze ciała nie są obce, wszystkie jeszcze są z tej Ziemi.
Aleksandra Puk – studentka III roku wiedzy o teatrze na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Współorganizowała 13. edycję festiwalu Nowa Siła Kuratorska. Publikowała na platformie DziennikTeatralny.pl. Należała do grupy Cienie Teatru, działającej w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Brała udział w 7. Szkole Krytyki Teatralnej organizowanej przez portal Teatralny.pl i fundację Teatr Nie-Taki.