EN

7.06.2021, 10:45 Wersja do druku

Cesarski skandal i ukrywane tajemnice dworu

"Mayerling" Ferenca Liszta w chor. Kennetha MacMillana w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski na blogu Teatralna Warszawa.

fot. Ewa Krasucka

Kenneth MacMillan stworzył mroczny balet „Mayerling”, opierając się na prawdziwej historii księcia Rudolfa i jego kochanki Mary Vetsery. Do dziś balet ten jest uznawany za jedno z arcydzieł narracji choreograficznej The Royal Ballet. Opresyjny świat imperium austro-węgierskiego został zilustrowany partyturą zaczerpniętą z zamaszystej węgierskiej muzyki Franciszka Liszta oraz wystawnymi projektami scenograficznymi i niezwykłymi kostiumami Nicholasa Georgiadisa. Polski Balet Narodowy prezentuje polskiej publiczności dzieło Kennetha MacMillana, ale nie jest ono dla niej zaskoczeniem, ponieważ wcześniej tego typu balet, o tematyce biograficznej, gościł już na scenie Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Było to „Jezioro Łabędzie” w autorskiej choreografii Krzysztofa Pastora, które opowiadało o miłości cara Mikołaja do Alicji Heskiej i Matyldy Krzesińskiej.  Odwaga reinterpretacji tradycyjnego pojmowania historii w balecie ma niezbyt długą historię: to właśnie Kenneth MacMillan jako pierwszy podjął się opowiadania nowatorskim językiem swojej choreografii słynnych historii miłosnych. Na polską premierę tego przedstawienia musieliśmy jednak sporo się naczekać, ponieważ wdowa po autorze postawiła bardzo wysokie wymagania warsztatowe i aktorskie przed wszystkimi wykonawcami, nawet epizodystami. 

Historia Rudolfa i jego miłości do Mary Vetsery kojarzy się wszystkim z filmem Terence'a Younga, w którym wystąpili Omar Sharif i Catherine Deneuve. Była to cudowna łzawa historia o niespełnionej miłości, zakończonej tragicznie. Tymczasem to, co zobaczyliśmy na scenie, jest zupełnie nową opowieścią o tamtych wydarzeniach. Okazuje się, że można zupełnie zresetować historyczne wydarzenia z życia Rudolfa i udokumentować je na nowo, także jego stosunek do kręcących się wokół niego kobiet. Siedem dużych pas de deux, które wykonuje kolejno tancerz na scenie, ma nam pomóc zrozumieć rosnącą rozpacz arcyksięcia wynikającą ze złych kontaktów z żoną, ojcem i matką, partnerkami, szalejącego z powodu nabytej choroby wenerycznej i morfinizmu, a także braku zdecydowania w sprawach politycznych. 

Vladimir Yaroshenko, tańczący główną rolę arcyksięcia Rudolfa, prawie nie schodził ze sceny i mierzył się na premierze z wręcz ekstremalnymi wymaganiami choreografii. Na dodatek tancerz musiał zatańczyć i zagrać w sposób artystyczny rozterki, frustracje i niemoralność Rudolfa. Nasz czołowy solista PBN bardzo dobrze poradził sobie z arcytrudną choreografią i znakomicie wyraził aktorsko cielesność bohatera. Bardzo nowocześnie pokazano  intymne podteksty jego poczynań,  świetnie uwypuklone na tle panoramicznych scen grupowych.  Tę jedną z najbardziej wymagających ról, jakie kiedykolwiek stworzono dla tancerza, Yaroschenko przesunął w swojej interpretacji do tańca współczesnego, dzięki czemu z każdą sceną stawał się coraz bardziej wiarygodny w swym opętaniu i niezrozumiałych poczynaniach. Takie pokazanie bohatera to dla widza nowe pojmowanie tej postaci, jakże odległe od utrwalonego przez dziesiątki lat wizerunku. 

Chinara Alizade (jako baronówna Mary Vetsera), także musiała balansować na granicy swoich tanecznych możliwości. Kreowana postać przekonuje widza, że to nie jest miłość naiwnej nastolatki, ale dojrzałej dziewczyny, chętnie oddającej się intrygom i schadzkom miłosnym. Swoją obsesją na punkcie arcyksięcia doprowadza opowieść do gwałtownego punktu kulminacyjnego: podwójnego samobójstwa. Przychodząc do kochanka w futrze, pod którym miała tylko koszulkę, chciała udowodnić mu, jak głęboko jest niemoralna. Jednak w dzisiejszym rozumieniu postaci artystka swoim tańcem wyraziła to, do czego może doprowadzić miłosne opętanie młodej kochanki.

fot. Ewa Krasucka

Niezwykle ciekawy drugi akt pozwala na tworzenie imponujących zespołów, a także na liczne solówki baletu o wyrazistym charakterze i pas de deux pełne niepokojącego erotyzmu. Pokazała to przede wszystkim Palina Rusetskaya, czyli Mitzi Kaspar, stała kochanka Rudolfa. Jej niezwykła seksualność połączona z nienaganna techniką skradły show Rinaldo Venutiemu, tańczącemu partię Bratfischa  – stangreta i trefnisia, wykonującego porywające układy pełne energetyzującej witalności. Podobnie zachwycające były występy zespołu oficerów węgierskich (Patryk Walczak, Paweł Koncewoj, Ryota Kitai i Kristof Szabo), którzy dziarko i po ułańsku wykonywali tańce obrazujące polityczne rokowania i intrygi, ale także – wspólnie z Paliną Rusetskayą – przedstawili nam w domu schadzek pełne niedomowień i erotyzmu skandaliczne tańce. Podobne zaskoczenie wywołał całkowicie mroczny i intensywnie miłosny taniec znanej wszystkim Sissi, czyli cesarzowej Elżbiety. W tej roli zobaczyliśmy na premierze znakomitą Rosę Pierro. Wojciech Ślęzak świetnie wykreował rolę jej kochanka, Baya Middletona.  

Prawda historyczna jest czasem bardziej skandaliczna niż fikcja, dlatego zaskakująca jest także rola Yuki Ebihary jako Hrabiny Marie Larisch, byłej kochanki Rudolfa. Poważna dama dworu okazuje się zmysłową rajfurką, wykorzystującą nieustanną pogoń księcia za miłością. I właściwie należałoby się zastanowić, które z bohaterów miało przeszywającą pustkę w psychice i niezaspokojoną potrzebę miłości.

Powstały w 1978 roku trzyaktowy spektakl baletowy „Mayerling”,   opowiadający o związku arcyksięcia Rudolfa, syna cesarza Franciszka Józefa I, z nastoletnią baronówną Mary Vetserą, pewnie będzie jeszcze przez pokolenia interesował zwykłych ludzi i historyków, a także inspirował na nowo artystów. Polski Balet Narodowy może więc liczyć  na wypełnioną publicznością widownię. 

„Mayerling” jest wystawiany tylko na wybranych scenach baletowych świata. To znakomita wiadomość, że można go zobaczyć w wykonaniu tancerzy Polskiego Baletu Narodowego w spektaklu, w którym Orkiestra Teatru Wielkiego – Opery Narodowej gra pod batutą Patricka Fournilliera.

Tytuł oryginalny

MAYERLING - Cesarski skandal i ukrywane tajemnice dworu

Źródło:

teatralna-warszawa.blogspot.com
Link do źródła