EN

19.10.2023, 15:07 Wersja do druku

Był sobie Andrzej

„Lepper. Będziemy wisieć albo siedzieć" Jarosława Murawskiego w reż. Marcina Libera w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Pisze Michał Centkowski w „Przeglądzie”.

fot. Bartek Barczyk Photography / mat. teatru

Andrzej Lepper - populista, trybun ludowy, założyciel i lider chłopskiej partii społecznego protestu wyrosłej na fali gniewu ofiar kapitalistycznej transformacji. Wicepremier, którego kariera i życie zakończyły się w sposób tragiczny i tajemniczy. Lepper to bez wątpienia postać fascynująca, iście szekspirowska - jak zapowiadali twórcy. Niestety ich spektakl jest głośny, krzykliwy, lecz niewiele w gruncie rzeczy mówiący. Lepper choć zmultiplikowany w efektownej przestrzeni w biało czerwone pasy, właściwie nie istnieje. Nie dowiemy się z przedstawienia Libera zbyt wiele o korzeniach społecznego gniewu, które wyniosłygo do władzy, ani o tym, co doprowadziło do jego samobójstwa.

Jest tu coś o chłopskich korzeniach narodu, niedojrzałości demokracji i ogólnej beznadziejności Polski, wreszcie i o tym, że inteligenci wsi nie rozumieją, choć się starają. Słowem nic, czego już byśmy ze sceny nie słyszeli.

Oglądamy więc rewię polityczno-satyryczną z całkiem zgrabnymi numerami „Nagrobków”. W jakiej sprawie - trudno powiedzieć. Chyba dlatego, że twórcy nie do końca wiedzieli, czy robią spektakl o Lepperze, czy jednak o Kaczyńskim.

Źródło:

„Przegląd” nr 42/2023