„Kinky Boots” Harveya Fiersteina i Cyndi Lauper w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Reda Paweł Haddad w Teatrze dla Wszystkich.
Pamiętamy scenę z filmu „Lata dwudzieste… lata trzydzieste”, w którym Piotr Fronczewski grający Fryderyka razem z chórem śpiewał w scenie rewii, schodząc po schodach „Schody, schody, schody schody”.* Krzysztof Szczepaniak w roli Loli dokonuje w mojej głowie przepisania tego obrazu. Teraz widzę Lolę śpiewającą „Buty, buty, buty, buty” -nie ma takiej piosenki w tym spektaklu, to tylko moje imaginarium. Ale tak właśnie, tak to czuję, bo grany od 2017 roku w Teatrze Dramatycznym musical „Kinky Boots” pozwala nam dzięki sprezzaturze Szczepaniaka w wykonaniu roli Loli przenieść się do Covent Garden lub na Broadway.
Krzysztof Szczepaniak w roli Loli przypomina charyzmą Adolfa Dymszę, z ironicznym dystansem Bogumiła Kobieli. Jest na scenie wspaniałą aktorską energią. Oczywiście cały zespół (artystyczny i techniczny) Teatru Dramatycznego zawsze trzyma poziom, w „Kinky Boots” wzmocniony jeszcze orkiestrą na żywo i osobami draq queen tworzy wyjątkowo ognistą i wielokolorową kulę dyskotekową. Jest tu miejsce na liryczny wątek miłosny, złe kobiety, dobre kobiety, życie vs ideały i – najważniejsze – zbliżające się targi butów w Mediolanie, które mogą uratować firmę produkującą obuwie już od pięciu pokoleń przed zamknięciem. Ten musical przede wszystkim jest o akceptacji całego siebie. Historia naiwna, pięknie zrealizowana i mająca swoich wiernych fanów. Czego chcieć więcej? Chyba licencji na wieczność na tekst i muzykę.
„Kinky Boots” ma bardzo dobre recenzje, w których przedstawienie jest już szczegółowo opisane. Dlatego nie będę powtarzał tego, co już jest. Pozwolę sobie zatem na kilka spostrzeżeń:
Bardzo sugestywna i funkcjonalna scenografia. Orkiestra pod kierownictwem Urszuli Borkowskiej i muzyczne wykonanie aktorskie top! Wyraźna, klarowna reżyseria Eweliny Pietrowiak. Aktorzy lubią ten spektakl. Miło ogląda się zespołowe granie. Asystentki Loli na scenie – urocze i slay. Choreografia, światło i kostiumy – wow! Publiczność szczerze rozkochana w przedstawieniu. Wszędzie dużo energii i radości.
A ja podśpiewuję sobie: „Masz być, masz być tym kim chcesz. Nie daj sobie wmówić, że coś robisz źle”** A Wy jak? Macie już te czerwone kozaki?
* https://youtu.be/VCMQp0dx2VQ
(od 1:09)