„Heksy” w reżyserii Moniki Pęcikiewicz we wrocławskim Teatrze Polskim w Podziemiu. Piszą Miłka Załuska i Arek Pisarek (Rita Baum) na Facebooku.
W piątek, 21 marca 2025 roku, mieliśmy okazję oglądać prapremierę spektaklu "Heksy" w reżyserii Moniki Pęcikiewicz, wystawionego w Centrum Sztuk Performatywnych Instytutu Grotowskiego przez Teatr Polski w Podziemiu.
Przedstawienie, inspirowane powieścią Agnieszki Szpili, to nie tylko teatralna opowieść, ale przede wszystkim manifest buntu wobec patriarchatu, który od wieków kształtuje społeczne normy i podporządkowuje kobiety męskiemu porządkowi. To historia o kobiecej wściekłości, solidarności i magii jako narzędziu oporu wobec nierównych fundamentów władzy.
Wrocławska inscenizacja nie unika tematów tabu – otwarcie mówi o przemocy wobec kobiet, kontroli nad ich ciałami i seksualnością, a także o roli Kościoła w utrwalaniu tych mechanizmów. Kościół w "Heksach" jawi się jako instytucja strażnicza, trzymająca społeczeństwo w ryzach konserwatywnej moralności, ale także jako struktura, która przez wieki odpowiadała za represje wobec kobiet – od polowań na czarownice po współczesne restrykcje dotyczące praw reprodukcyjnych.
Aktorzy w "Heksach" prezentują intensywną i ekspresyjną grę, opartą na silnym zaangażowaniu fizycznym i emocjonalnym. Ich interpretacje postaci są pełne gniewu, determinacji i wewnętrznego napięcia. Aktorzy świetnie operują gestem i ciałem. Ruch sceniczny jest dynamiczny i momentami przypomina rytuał. Ich ekspresja wokalna również odgrywa istotną rolę – dialogi przeplatają się z krzykiem, szeptami i melorecytacją, co wzmacnia rytualny charakter spektaklu. Jest on brutalny, cielesny i przepełniony gniewem. To artystyczna rebelia przeciwko skostniałym normom, w której mistycyzm przeplata się z dosadnością, a groteska z głęboką refleksją.
Dla jednych będzie to prowokacja, dla innych – długo wyczekiwany głos w sprawie emancypacji. Spektakl z pewnością nie pozostawi obojętnymi tych, którzy go zobaczą. Pozostaje jednak pytanie, na ile przełoży się on na szerszą dyskusję. Czy okaże się na tyle silnym głosem w walce o prawa kobiet, by choć trochę poruszyć skostniały system opresji?