O tym, że Bronisław Cieślak debiutował w serialu Romana Załuskiego „Znaki szczególne” w 1976 roku, że dla najmłodszego pokolenia był detektywem z kręconego w latach 2008-2016 serialu paradokumentalnego „Malanowski & Partnerzy”, a w międzyczasie wykreował jedną z najbardziej rozpoznawalnych, kanonicznych, kultowych postaci polskiej popkultury, czyli porucznika Borewicza w serialu „07 zgłoś się” – wspominają wszyscy.
Do Borewicza pasują wyjątkowo słowa, które nieraz są dziś nadużywane. Jeśli jakaś polska postać filmowa w pełni zasługuje na określenie „ikona”, to właśnie Borewicz. Wizerunek Bronisława Cieślaka w tej roli zdobi niezliczoną ilość książek, gazet, ulotek, plakatów, okładek płyt, memów. A sam serial, pomyślany jako apoteoza Milicji Obywatelskiej, stał się czymś dużo głębszym – połączeniem typowego dla filmu kryminalno-sensacyjnego szacunku dla pracy gliniarzy z delikatną drwiną z MO, a przy tym – na równi z kinem Stanisława Barei – dokumentem epoki. Wielka w tym zasługa także kreacji aktorskiej Bronisława Cieślaka, w wykonaniu którego Borewicz ocieka wręcz autoironią.
Ja jednak pozwolę sobie na nieco bardziej osobiste wspomnienie. Poznałem Bronisława Cieślaka w 2004 roku na pogrzebie Wiesława Rutowicza. Operatora filmowego, ale dla mnie przede wszystkim ojca mojego serdecznego kolegi z Teatru Żydowskiego – Rafała Rutowicza. W tym czasie dopiero zaczynałem się zajmować Mariuszem Gorczyńskim i zastanawiać się z kim chciałbym o nim porozmawiać. Dość nieśmiało podszedłem wtedy do Cieślaka i zapytałem, czy miałby ochotę się spotkać w takiej sprawie. Nie wiedziałem jeszcze, że jest człowiekiem tak bardzo bezpośrednim i życzliwym. Zgodził się natychmiast, sięgnął do portfela, wyciągnął wizytówkę i dał mi ją mówiąc, żebym po prostu zadzwonił. Zatelefonowałem dwa tygodnie później. Bronisław Cieślak był wtedy jeszcze parlamentarzystą i na rozmowę zaprosił mnie do sejmowego hotelu. Czekał na mnie przy bramkach, dzięki czemu sejmowa ochrona zrezygnowała z dokładnego sprawdzania mnie i mojej torby. Było to przesympatyczne spotkanie, które przeciągnęło się w dłuższą „pogaduchę”. A potem, przez wiele lat, miałem z Bronisławem Cieślakiem kontakt. Gdy poprosiłem go o wywiad dla Gazety Sołeckiej – także zgodził się od razu. Gdy potrzebowałem zapytać o jakiś szczegół związany z „07 zgłoś się”, albo szukałem kontaktu do kogoś związanego z serialem – wystarczyło zadzwonić i Pan Sławek zawsze albo sam podzielił się wiedzą, albo pokierował do kogoś, kto może daną rzecz wiedzieć.
Wiedziałem, że chorował, ale jednocześnie cały czas czytałem w wywiadach z nim, że ma chorobę opanowaną i jest lepiej. Ostatni raz rozmawiałem z nim telefonicznie na miesiąc przed jego śmiercią, znów prosząc o jakąś pomoc, o jakieś „podratowanie” wiedzy. Był jak zawsze sympatyczny, życzliwy, pomocny. Bardzo mi smutno i aż mi ciężko uwierzyć, że Bronisława Cieślaka już nie ma. Tak, jak nie ma już reżysera i głównego scenarzysty Krzysztofa Szmagiera, wieloletniego kierownika produkcji Jacka Moczydłowskiego, operatora Wiesława Rutowicza, dwóch z trzech towarzyszących Borewiczowi milicjantek – Elki Iwanowskiej (Dorota Kawęcka) i sierżant Sikory (Hanna Dunowska), porucznika Zubka (Zdzisław Kozień)…
Do widzenia Panie Sławku.