„An Act of God” Davida Javerbauma w reż. Sylwestra Biragi w Teatrze Druga Strefa w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Dziełko wyszło spod ręki popularnego amerykańskiego majstra od scenariuszy komediowych, Davida Adama Javerbauma. Napisana siedem lat temu komedia zdążyła już zagościć na scenach w 20 krajach. To utwór należący do dramaturgii środka, użytkowy, korzystający ze znanego motywu Boga rozczarowanego swoim dziełem (i własną postawą). Na ten temat powstało już sporo tekstów - ten nie zachwyca szczególną odkrywczością, ale w przeróbce scenariuszowej Sylwestra Biragi, który przykroił sztukę do warunków i realiów Teatru Druga Strefa, staje się dość smacznym żartem z samego siebie, z prowadzonego przez lata teatru i wiecznej naiwności artysty, który nie utracił wiary w widza.
Oto zjawia się On Wszechmogący, poprzedzony prologiem rozśpiewanych i roztańczonych archaniołów (Halina Chrobak i Justyna Zbiróg), przyobleczony w ciało i głos Biragi, aby ogłosić nowy Dekalog, różniący się prawie w całości od tego, który wcześniej dał Mojżeszowi (tj. On, nie Biraga). To zabawne, ale dające do myślenia zmiany, choć tekstowi daleko do ładunku wywrotowego. Biraga wraca tu do zaniedbywanego ostatnimi laty aktorstwa, wysoko zawiesza poprzeczkę i daje radę. Całość roli prowadzi pewnie, chciałoby się powiedzieć: z dyrektorskim rozmachem. A zadanie nie było łatwe - zagrać Biragę, będąc Biragą, który nie jest sobą, tylko ciałem, które On wynajął.