EN

9.06.2023, 14:45 Wersja do druku

Bluźnierczy festiwal

43. Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w „Naszym Dzienniku”.

fot. Karolina Jóźwiak

Pisząc o 43. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, nie sposób pominąć tego, że publiczność już na samym wstępie, u wejścia do Teatru Dramatycznego, została wprowadzona w zasadniczy klimat, główne treści i poziom tegorocznego festiwalu. Otóż na środku sali stoi wyeksponowana pornograficzna rzeźba przedstawiająca żeńskie miejsca intymne i upozowana na figurę Matki Bożej. To właśnie ten pornograficzno-bluźnierczy przedmiot w imieniu nowej dyrektor sceny, Moniki Strzępki, wita widzów. Można w nim widzieć logo tegorocznego festiwalu, a nade wszystko logo Teatru Dramatycznego im. Gustawa Holoubka. Teatru, który stał się obecnie lewacko-marksistowski, z programem feministycznym, narzędziem propagandy środowisk LGBT promujących ideologię genderową. Pojąć nie mogę, dlaczego rodzina wielkiego, nieżyjącego już aktora dotąd nie odebrała teatrowi prawa do używania imienia wybitnego artysty jako patrona, dopóki Strzępka będzie tu dowodzić.

Widzowie już od wejścia są przygotowani na to, że wszelkie wytężanie myśli intelektualnej nie będzie tu potrzebne. Ale pornografia to zaledwie jeden z elementów festiwalu, choć istotny. Środowiska lewacko-liberalne za jedno z głównych zadań mają seksualizację życia społecznego. Chodzi o to, by „ukatrupić" myślenie, bo jak wiadomo, niełatwo jest manipulować człowiekiem myślącym, ingerować w jego mentalność, zmienić go w niewolnika konkretnej ideologii, np. genderowej, tak by akceptował tzw. zmianę płci na taką, jaką chce w danym momencie.

Właśnie takie propagandowe zadanie wypełnia spektakl Teatru Współczesnego w Szczecinie „Spartakus. Miłość w czasach zarazy" w reżyserii Jakuba Skrzywanka. W pierwszej części ukazuje dramat dzieci i młodzieży, niedoszłych samobójców na oddziale psychiatrycznym, winą za owe samobójstwa obciążając nas, tradycyjne polskie społeczeństwo, którzy nie akceptujemy dewiacji propagowanych przez środowiska LGBT. W drugiej części mamy karykaturę ludowych zespołów, genderowe klimaty i „ślub" homoseksualnej pary, którego udziela osoba w tęczowej spódnicy (kobieta?, mężczyzna?) z przypiętym ryngrafem Matki Bożej.

Oczywiście zgodnie z lewicowo-liberalną ideologią na festiwalu nie mogło zabraknąć ośmieszenia i próby zdyskredytowania naszych bohaterów narodowych i polskości. Tak właśnie jest w satanistycznym spektaklu Teatru Żeromskiego w Kielcach „Ale z naszymi umarłymi" w reżyserii Marcina Libera, według książki Jacka Dehnela. Spektakl ma formę musicalu, upstrzonego satanistycznym obrzędem niby na wesoło, ale kiedy szydzi się z krzyży z wizerunkiem Chrystusa i obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w obrzydliwym, jakimś szatańskim celu, to nie ma w tym nic śmiesznego. Dla twórców tego przedstawienia Polska i Polacy dbający o nasze narodowe dziedzictwo to zombie.

Spośród wszystkich przedstawień, które obejrzałam, mój największy sprzeciw budzi spektakl Teatru Polskiego w Poznaniu „Śmierć Jana Pawła II" w reżyserii Jakuba Skrzywanka. Zresztą trudno to coś nazwać przedstawieniem teatralnym, raczej podglądactwem. Reżyser aspiruje do roli dokumentalisty, ale powiedzmy od razu: to nie dokument, tylko fałszywka zrealizowana pod konkretną, ideologiczną tezę. Ponadto jawi się pytanie o kompetencje w tym kierunku Jakuba Skrzywanka. Chyba że za takie uznać nauki pobierane w roli asystenta u chorwackiego reżysera Olivera Frljicia przy bluźnierczym spektaklu „Klątwa" w warszawskim Teatrze Powszechnym, gdzie postać św. Jana Pawła II została obrzucona błotem. Jak wiemy, mimo tysięcy protestów ze strony Polaków dyrektor tej tzw. instytucji kultury, Paweł Łysak, nie kwapił się do zdjęcia z repertuaru teatru bluźnierczej profanacji, wręcz pornografii.

Warto o tym wszystkim pamiętać, mówiąc o spektaklu „Śmierć Jana Pawła II", ponieważ oba przedstawienia łączy nienawiść wobec Kościoła i religii katolickiej. Utrzymane w konwencji realistycznej przedstawienie „Śmierć Jana Pawła II" pokazuje ze szczegółami czas tuż przed odejściem Papieża, kiedy już nie może mówić, a aktorzy grający sekretarzy Ojca Świętego, usadowiwszy Jana Pawła II w fotelu w oknie balkonowym, na siłę zmuszają go, by odczytał orędzie wielkanocne wobec zgromadzonych wiernych na pl. św. Piotra. Przedstawieni są niczym szakale, uzurpujący sobie władzę nad Papieżem. Prezentowane są intymności związane z ludzkim ciałem podczas umierania. A po śmierci balsamowanie ciała przy muzyce dyskotekowej. Jest to nie tylko zwulgaryzowanie majestatu śmierci, ale też coś więcej. Chodzi o ukazanie Głowy Kościoła jako zwykłego śmiertelnika, jednego z milionów. Ośmieszające Papieża wypowiedzi podstawionych osób na filmikach mają odrzeć Jana Pawła II ze świętości, wyjątkowości. Ale jest jeszcze jeden cel, dla którego ten spektakl został zrealizowany: cel stricte ideologiczny. Mianowicie chodzi o zalegalizowanie eutanazji, o co zabiegają dziś wpływowe organizacje lewicowe.

Krótko mówiąc, tegoroczne WST wyraźnie wskazują na to, że teatr jest narzędziem w rękach lewacko-liberalnych aktywistów ideologicznych, a zaprezentowane spektakle sprawiają wrażenie spotów wyborczych agitujących za opozycją.

***

Warszawskie Spotkania Teatralne 2023, Warszawa

Tytuł oryginalny

Bluźnierczy festiwal

Źródło:

„Nasz Dziennik” nr 132

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data publikacji oryginału:

10.06.2023