Tańczący z gwiazdami wg scenar. i w reż.. Michała Walczaka w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Katarzyna Wojtysiak-Wawrzyniak w portalu Teatrologia.info
W sytuacji gdy ludność jest oszałamiana przez banał, kiedy życie kulturalne zostaje zdefiniowane na nowo jako nieustające pasmo rozrywki, kiedy publiczna rozmowa upodabnia się do niemowlęcego gaworzenia, kiedy wreszcie społeczeństwo staje się widownią, a jego interes publiczny wodewilowym spektaklem – narodowi zagraża niebezpieczeństwo; a możliwość śmierci kultury staje się nieuchronna.
Neil Postman, Zabawić się na śmierć
Teatr Powszechny w Łodzi 29 maja wystawił spektakl o tytule przypominającym znane show telewizyjne. Mowa o sztuce Tańczący z gwiazdami, której autorem i reżyserem jest Michał Walczak. Intrygujący tytuł balansujący na granicy kiczu wydał mi się zarazem zabawny i trochę niepokojący. Czyżby znów ktoś chciał nas ,,zabawić” i ,,rozerwać” za wszelką cenę?
Walczak należy do twórców średniego pokolenia. Jest zarazem dramatopisarzem i reżyserem. Jego debiutem reżyserskim była inscenizacja własnego utworu Podróż do wnętrza pokoju, który wystawił w 2003 roku na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie.
Tańczący z gwiazdami ma coś z atmosfery powieści Stephena Kinga i filmów Davida Lyncha. To sztuka będąca połączeniem musicalu, parodii i horroru. Sam reżyser podkreśla, że jest to horror musical, zaraz potem wyjaśniając, że żyjemy w czasach równoczesnego głodu karnawału, baśni, oderwania od rzeczywistości, ale też alienacji i nieufności wobec otaczającej nas rzeczywistości.
Wątek akcji skoncentrowany jest wokół nieżyjącego krytyka Bohdana Gadomskiego, który wsławił się opisując blaski i cienie świata show-biznesu. Gadomski przez wiele lat prowadził osobliwy kanał na YouTubie oraz własną stronę internetową z podstroną poświęconą jego ulubionemu pieskowi. Ten oryginalny showman poruszał się w przestrzeni, która oscylowała między cekinowym blichtrem a ukrywanym często tragizmem. Spektakl Walczaka jest zarazem benefisem poświęconym Gadomskiemu, jak też fabularną opowieścią o współczesnym świecie spektaklu, gdzie granica między tym, co prywatne i publiczne, praktycznie nie istnieje.
Fabuła zdaje się być zaczerpnięta z pierwszych stron gazet i parodiuje styl dziennikarskich brukowców z charakterystyczną dla nich przesadą i strategią wywoływania szoku. Widzimy krytyka Bohdana Gadowskiego, który w tanecznym rytmie przemierza scenę wraz ze swoim niezapomnianym pudelkiem Bu Bu Mon Cheri Adorea. Następnie znajdujemy się w luksusowym ośrodku odwykowym dla celebrytów, zwanym nie przypadkiem Farmą Deziluzji. Na owej farmie pojawia się aktorka Melisa Asanov, która w przypływie szczerości mówi o doświadczaniu przez nią przemocowych praktyk w szkole filmowej. Moc terapii sprawia, że Melisa zaprzyjaźnia się z patoinfulencerką Panti i z wróżką Anastazją. Okazuje się, że Pati i Anastazja załamały się po tym, jak Bohdan Gadomski, szef agencji artystycznej Bubu Stars, nieoczekiwanie zmarł. Jego duch jednak nieprzerwanie powraca z zaświatów, aby doprowadzić do premiery swojego benefisu.
W tle tej niewiarygodnej historii pojawiają się także inne gwiazdy, które śpiewają i tańczą razem z Bohdanem. Widzimy zjawiskową Violettę Villas, charyzmatyczną Ewę Demarczyk czy w końcu niezapomnianego Krzysztofa Krawczyka. A to dopiero początek barwnego korowodu, który przewija się przed naszymi oczami. Słodka maskotka, pudelek pana Bogdana, dopełnia całości. Bez wątpienia możemy mówić tu o estetyce kampu, postrzegającej świat w kategorii sztuczności i stylizacji, która tutaj staje się nie tylko sposobem na zaistnienie, ale także sposobem na przeżycie. Lśnię, więc jestem!
Warto wspomnieć, że dla scenarzysty/reżysera cała ta karnawałowa strona życia jest pretekstem do snucia rozważań na temat rzeczywistości i aktualnych problemów społecznych (kryzysy, załamania, nadużycia, tęsknoty). Gdzieś podskórnie wyczuwa się także niesformułowane pytania o granicę między sztuką a życiem, odpowiedzialność autora i aktora, poszukiwanie sensu. Wszak pod teatralną maską zawsze jest, a przynajmniej powinien być, ktoś żywy i prawdziwy.
Zapadają w pamięć układy choreograficzne i wodewilowo wykonywane piosenki. Cekiny, pióra, światła i blaski z jednej strony pozwalają na chwilę niefrasobliwego wytchnienia, z drugiej zaś przypominają o powszechnej skłonności do teatralizacji i stylizacji życia, która w dobie mediów społecznościowych zdominowała jego wszystkie inne aspekty. Na zjawiskową całość składa się też znakomita reżyseria światła.
Dużą umiejętnością i dojrzałością sceniczną wykazali się aktorzy, poruszając się między wodewilem, horrorem i komedią. Tak wielowymiarowo konstruowane postaci pomagały współtworzyć fabułę będącą zarazem parodią obecnej rzeczywistości, jak też po części jej paradokumentem. Czyżbyśmy i my nie chcieli znaleźć się na chwilę w centrum uwagi i zachwycić aparycją i blaskiem? Lśnić albo nie lśnić; oto jest pytanie.
Tańczący z gwiazdami. Scenariusz i reżyseria: Michał Walczak; scenografia: Matylda Kotlińska;kostiumy: Patrycja Fitzet; muzyka: Marta Zalewska; choreografia: Kamil Wawrzuta; multimedia: Piotr Pawlus; udźwiękowienie materiału filmowego: Bartosz Idzi; animacje w materiale filmowym: Marcin Władyka. Obsada: Diana Krupa, Paulina Nadel, Sebastian Jasnoch, Jakub Kotyński, Arkadiusz Wójcik; gościnnie w materiale filmowym: Krzysztof Szczepaniak. Teatr Powszechny w Łodzi, premiera 29 maja 2021.