Logo
Recenzje

„Biedermann i podpalacze” – czyli kto?

6.06.2025, 09:09 Wersja do druku

„Biedermann i podpalacze” Maxa Frischa w reż. Jana Holoubka w Teatrze Telewizji. Pisze Piotr Zaremba w tygodniku „Sieci”.

fot. mat. Filmu Polskiego

Obejrzeliśmy jeden z najlepszych teatrów telewizji tego sezonu. Co nie dziwi, skoro reżyserował jeden z bardziej utalentowanych reżyserów filmowych - Jan Holoubek. „Biedermann i podpalacze" to dzieło szwajcarskiego dramatopisarza Maxa Frischa, przed laty modnego, dziś trochę zapomnianego.

To sztuka utrzymana w modnej w latach 50. konwencji groteski, ale ze społecznym zacięciem. Historia oportunistycznego mieszczucha żyjącego w mieście dotkniętym plagą podpaleń, który nie tylko wpuszcza do domu podpalaczy, lecz także nie reaguje na piętrzące się dowody, że nimi są. Aż w końcu sam podaje im zapałki.

Nie mogłem widzieć polskiej premiery z 1958 r. - w Teatrze Współczesnym przyrządził to Erwin Axer. Widziałem powtórkę jego wersji telewizyjnej z 1964 r., wyborny teatr w świetnej obsadzie. Tu mamy perfekcyjnie zagrane spotkanie Andrzeja Seweryna w roli tytułowej z Mariuszem Jakusem i Łukaszem Simlatem, zbrodniczymi zapaśnikiem i kelnerem. Dekoracje i rysunek postaci do pewnego momentu są niby realistyczne, choć klimat metafory dodaje chór strażaków granych przez sekstet proMODERN. Mamy rysowane paroma kreskami role: Iwony Wszołkówny (Pani Biedermann), Pauliny Gałązki (służąca Anna) czy Marii Ciunelis (Pani Knechtling). I mamy pytanie: kim są podpalacze? Przecież Holoubek mówi o aktualności przesłania.

Kiedyś tekst odczytywano jako lewicową przestrogę przed faszyzmem gładko łykanym przez mieszczańskie społeczeństwa. Potem można go było czytać jako przypowieść o dowolnym karmieniu się złudzeniami przez mieszczuchów, tak sytych, że niezdolnych do samoobrony. O bezradności wobec różnych radykalizmów, importu przemocy, dziś wobec ludzi, którzy przynoszą tę przemoc z zewnątrz.

W rozmowie z Jolantą Gajdą-Zadworą Holoubek powiedział, że ma on inną niż Seweryn odpowiedź na pytanie o kim to jest. Szukałem jej w dyskusji po projekcji, ale choć padały różne przykłady - od Putina po aluzyjnie przywoływaną prawicę - nie było stanowczej pointy. I w sumie dobrze, takiej smacznej metafory nie ma co sprowadzać do publicystyki.

Tytuł oryginalny

„Biedermann i podpalacze" - czyli kto?

Źródło:

„Sieci” nr 23

Autor:

Piotr Zaremba

Data publikacji oryginału:

02.06.2025

Sprawdź także