„Helena” w reż. Magdaleny Dąbrowskiej, spektakl studentów białostockiej filii Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, na bydgoskim Festiwalu Prapremier. Pisze Anita Nowak.
Ciekawym wydarzeniem artystycznym tegorocznego Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy odbywającego się pod hasłem „Wszystko co ludzkie” był spektakl studentów białostockiej filii Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, zatytułowany „Helena”. Przedstawienie zostało zbudowane na bazie zmontowanej i puszczonej z off- u autentycznej opowieści dziewięćdziesięciotrzyletniej staruszki, babci reżyserki Magdaleny Dąbrowskiej, opowiadające o własnym życiu nestorki rodu. „Helena” to opowieść o kobiecie, która marzyła kiedyś o niezależności, zawodowej karierze, ale życie, wojna pokrzyżowały jej plany.
Poprzez dzieje bohaterki widz poznaje klimat i obyczaje białostockiej wsi począwszy od lat trzydziestych XX wieku, gwarowy zaśpiew w mowie jej mieszkańców, folklor, którego dziś już nie odnajdziesz.
W roli Heleny występuje Lesia Pasichnyk, a jej męża Tymoteusz Jucha. Przedstawiają nam oni parę ludzi, których wyswatano, chociaż znali się ledwo z widzenia, ale w miarę upływu czasu coraz bardziej się do siebie zbliżali, aż w końcu ich relacja przerodziła się w wielką miłość, która zaowocowała licznym potomstwem.
Przepięknie skonstruowane przez Nastię Magdziak i Katarzynę Mystkowską lalki człekokształtne torsem przylegające do ciał aktorów, z maskami nieco odchylonymi od ich twarzy, fantastycznie od tyłu ogrywane rękami aktorów. Tu zwłaszcza wcielająca się w rolę głównej bohaterki, Heleny Olimpii Dąbrowskiej Lesia Pasichnyk od pierwszej chwili zachwyca precyzją i wyobraźnią w sposobie animacji.
„Helena” to spektakl niezwykły, w którym niesłychanie ciekawa treść odziana jest w równie oryginalną formę. Ogląda się i słucha tego, co dobiega ze sceny, z ogromnym zainteresowaniem.