EN

30.07.2021, 13:08 Wersja do druku

Bez sentymentów

"Trzy siostry" Antoniego Czechowa w reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Krzysztof Bieliński/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Wszystkie spektakle mijającego sezonu teatralnego, a szczególnie te premierowe,  były z reguły poprzedzone długim oczekiwaniem. Czechow Narodowym z powodu pandemii przekładany był kilkakrotnie. Ale i ten pozateatralny fakt doskonale rymował się z tym, że autor „Czajki” w swoich dramatach doskonale portretował człowieka i jego kondycję w okresie przełomu i społecznych napięć.

I taki też świat oglądamy w przedstawieniu Jana Englerta, który stara się tę rzeczywistość, zniekształconą  i jakby odartą z formy (bardzo dobrze obrazuje to  w „Trzech siostrach” scenografia Andrzeja Witkowskiego, który po raz kolejny odwołuje się do konceptu wykorzystanego już w 1997 roku w „Wujaszku Wani” w reż. Rudolfa Zioły), pokazać bez sentymentu i najbardziej jak się da sprawiedliwie. Powstał spektakl może nie do końca  w swym smutku dojmujący, ale zainscenizowany z ogromną precyzją i pozbawiony uproszczeń.  Niewiele  w tym przedstawieniu znajdziemy elementów nawiązujących do klimatu czechowowskich pejzaży. Ma to oczywiście również przełożenie na emocjonalność postaci dramatu, które też w jakiś sposób, choć każda w inny (i to ciekawa dla widza perspektywa poznawcza)  zostały osobowościowo zdegradowane poprzez zdeterminowanie przygnębieniem, niechęcią, apatią, obojętnością czy niemocą i zniechęceniem.

Jednakże  w relacjach między postaciami dochodzi do ciekawie interpretowanych powikłań zwłaszcza między Maszą (Wiktoria Gorodeckaja), Wierszyninem (Jan Frycz) i Kułyginem (Grzegorz Małecki). Englertowi udało się wysupłać z tego Czechowa kilka zupełnie nowych podtekstów, wychodzących poza wielokrotnie eksploatowaną już na scenie oczywistość czy jednoznaczność. Oglądamy obraz, który może przywodzić rzeczywistość po katastrofie, wypaloną  i rachityczną w mizerii nędznej, codziennej egzystencji, pozbawioną zagubionych gdzieś  wartości, bezideową i mało piękną. Nie da się jednak tego, co zrobił Englert wytłumaczyć ideologicznymi zakusami co po niektórych krytyków, próbujących z prawicowej perspektywy oceniać wymowę tego bez wątpienia ważnego spektaklu.

Tytuł oryginalny

Bez sentymentów

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

30.07.2021