„Beniowski” wg Juliusza Słowackiego w reż. Michała Chorosińskiego z Teatru Klasyki Polskiej w sali teatralnej kościoła pw. Wszystkich Świętych w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w „Naszym Dzienniku”.
Wprawdzie Teatr Klasyki Polskiej w formule pozarządowej działa już od kilku lat, ale dopiero niedawno, 27 marca br., a więc w Międzynarodowy Dzień Teatru, zyskał nowy status. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego objęło współprowadzeniem tę instytucję kultury. Jest to tzw. współprowadzenie wraz z istniejącą już Fundacją Teatru Klasyki Polskiej. Roztoczenie mecenatu nad instytucją TKP jest niezwykle istotne choćby z tego względu, że teatr nie będzie już musiał zabiegać o sprawy finansowe. I dobrze, ponieważ gdy teatr nie posiada własnej siedziby - a TKP nie posiada - to działalność artystyczna takiej placówki nie może przebiegać planowo.
Teatr Klasyki Polskiej jako państwowa instytucja kultury ma zobowiązania do wypełnienia. Chodzi o program, albowiem to, co dziś oglądamy na scenach, a co nazywane jest klasyką, najczęściej nie tylko nie przypomina dzieł klasycznych, ale jest też karygodnym zaprzeczeniem, nierzadko wręcz wulgarną, obrzydliwą karykaturą, w którą reżyserzy wpisują własne teksty, zmieniając myśl autorską i dokonując silnej ingerencji w tekst źródłowy. A jak wiadomo, w arcydziełach polskiej klasyki zawarty jest duch Narodu Polskiego, nasz skarbiec ojczystej kultury, dziedzictwo utrwalające zbiorową pamięć i tożsamość. Gdy trwają ataki na tożsamość duchową naszego Narodu, odniesienie się do wielkich dzieł klasycznych ma szczególne znaczenie. Potrzeba nam teatru grającego arcydzieła polskiego dramatu klasycznego w pełnym tego słowa znaczeniu, przede wszystkim z uszanowaniem tekstu źródłowego, a zwłaszcza przesłania, które niesie myśl autora. Mam nadzieję, że droga, jaką podąża TKP, będzie zgodna z oczekiwaniami wielu Polaków.
Przedstawienie Teatru Klasyki Polskiej pt. „Beniowski - Obrazy" na podstawie poematu Juliusza Słowackiego w reżyserii Michała Chorosińskiego, które ostatnio obejrzałam, to przywołanie teatru jako sztuki wysokiej, wymagającej od widza uruchomienia sfery intelektualnej, emocjonalnej, poczucia estetyki. Słowem - tego wszystkiego, co kiedyś określało widza jako tzw. publiczność wyrobioną, a co dziś właściwie już zanikło. Bo kiedy widzę, że niemal na każdym przedstawieniu, nawet takim, które nie ma prawa nazywać się teatrem, publiczność na zakończenie daje owacje na stojąco, to naprawdę nie wiem, kim są ci ludzie na widowni. Zdaję sobie sprawę, że odzyskanie prawdziwej publiczności teatralnej to praca rozłożona na lata, a główne zadanie spoczywa na teatrze, na tym, co gra i na jakim poziomie artystycznym to się odbywa. Oczywiście, także szkolnictwo teatralne ma niemałe zadanie do wykonania.
Spektaklem „Beniowski - Obrazy" Teatr Klasyki Polskiej otworzył działalność Sceny Rapsodycznej. Romantyczny poemat dygresyjny Juliusza Słowackiego z 1841 roku znakomicie się do tego nadaje. Ta Scena jest nawiązaniem do założonego w Krakowie podczas wojny (i kontynuowanego po wojnie) Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka, w którym występował Karol Wojtyła. Nawiązanie zarówno formą, jak i tematem, gdyż w Teatrze Kotlarczyka zaraz po premierze „Króla-Ducha" kolejną premierą był właśnie „Beniowski".
Maurycy Beniowski to postać historyczna, żył w XVIII wieku, pochodził ze szlachty, prawdopodobnie węgierskiej, dużo podróżował. Zanim przybył do Polski, utracił majątek. W Polsce w 1768 roku brał udział w konfederacji barskiej, za co został zesłany na Kamczatkę. Dość sensacyjna biografia Beniowskiego była przedmiotem zainteresowania wielu pisarzy w Europie, powstały o nim powieści, dramaty. Słowacki napisał swój poemat w oparciu o pamiętniki Beniowskiego. Dzieło posłużyło mu także do pewnych rozliczeń z romantykami, zwłaszcza z Adamem Mickiewiczem.
Przedstawienie Michała Chorosińskiego ma strukturę poematu z wybranymi zeń fragmentami łączącymi się w całość znaczeniową. Nie ma tu scen sytuacyjnych, wydarzeniowych, a warstwa fabularna podporządkowana jest głównie monologom, doskonale prezentowanym przez aktorów i znakomicie łączących się ze sobą. Nie do zapomnienia jest m.in. przejmujący monolog uosabiający Matkę Bożą w doskonałym wykonaniu Dominiki Chorosińkiej. Także pozostali aktorzy: Karolina Piwosz, Michał Chorosiński, Oleg Dracz, Marcin Kwaśny (gra na zmianę z Jarosławem Gajewskim), Dariusz Kowalski, Ksawery Szlenkier, zaprezentowali aktorstwo wysokiej klasy. To przykład, jak należy mówić poezję, gdzie słychać każdą głoskę, gdzie melodia słowa oddaje stan ducha, gdzie żarliwość przekazywanych treści łączy się z wysublimowanym opisem sytuacji itd. Ten spektakl to powrót piękna wielkiej romantycznej poezji.
***
„Beniowski - Obrazy" według „Beniowskiego" Juliusza Słowackiego, reż. i scen. Michał Chorosiński, scenog. i kost. Barbara Kowalska-Wesołowska, muz. Jacek Ostaszewski, kier muz. Marcin Pospieszalski, opieka dramaturgiczna Iwona Rusek. prezentacja w sali teatralnej kościoła pw. Wszystkich Świętych w Warszawie.