Artywizm to pojęcie o szerokim zakresie znaczeniowym, niemniej działania i dzieła według różnych ujęć klasyfikowane jako mieszczące się w nurcie artywistycznym zwykle mają kilka wspólnych cech. Pisze Hanna Raszewska-Kursa.
Dotykają istotnej i aktualnej tematyki społeczno-politycznej, posługują się artystycznymi środkami wyrazu (najczęściej z obszaru sztuk wizualnych, teatru, choreografii) oraz są nastawione na komunikatywność i dotarcie do szerszej publiczności niż ta wyspecjalizowana w odczytywaniu kodów poszczególnych dziedzin sztuki. W związku z tą ostatnią cechą najczęściej odbywają się lub są prezentowane w otwartej przestrzeni publicznej lub w przestrzeniach zamkniętych, ale łatwo dostępnych.
Warszawska Wisła jest świadkinią licznych działań artystycznych: tych nastawionych na rozrywkę, tych mających na celu wywołanie refleksji, tych proponujących doświadczenie somatyczne i tych zapraszających do doznań stricte estetycznych. Jedne organizowane są oficjalnie, jak koncerty czy spektakle, drugie przepływają poza kanałami formalnymi, jak pokazy połykaczy ognia czy prezentacje żonglerskie, którym niekiedy towarzyszy kapelusz na datki. Dla niektórych rzeka jest towarzyszką poniekąd przypadkową, bo liczy się gładki i szeroki chodnik bulwarów oraz pokaźna publiczność, którą w każdym momencie mogą stać się spacerowiczki i przechodnie. Inne wydarzenia ściśle wiążą się z Wisłą, stanowiącą atrakcyjną scenografię, oryginalną partnerkę, pojemną treściowo metaforę lub temat sam w sobie. Z obu powodów – atrakcyjnej przestrzeni i kontekstu akwatycznego – okolica rzeki jest popularną sceną także dla działań aktywistycznych i artywistycznych. Szczególnie, gdy chodzi o te proekologiczne.
Taniec i choreografia oczywiście też są w tej przestrzeni obecne. Od Wybrzeża Gdańskiego, przez Wybrzeże Kościuszkowskie i Bulwar Flotylli Wiślanej, po płytę Desantu spotkać można prezentacje i niemniej widowiskowe treningi street dance’owe, spektakle i performansy taneczne, różnego rodzaju interwencje choreograficzne. Jednym z istotnych punktów tego szlaku jest Pawilon nad Wisłą – oddział MSN, który przez lata chętnie gościł działania choreograficzne, a od połowy przyszłego roku stanie się miejscem realizacji rocznego pilotażu, mającego stać się punktem wyjścia do powołania pierwszej w Warszawie miejskiej instytucji poświęconej tańcowi i choreografii, ostatniej dziedzinie niedysponującej w stolicy instytucjonalną sceną w całości przeznaczoną na jej potrzeby. Nie o scenach wewnętrznych (choćby były ważnym kontekstem mapy zewnętrznej), dziś jednak mowa, a o plenerach. Choćby w kilku ostatnich latach można było tu m.in. zobaczyć lokalne odsłony międzynarodowego przedsięwzięcia Global Water Dances, pójść w Marszu Żałobnym dla Odry, obejrzeć pokaz tańca Soni Egner i Rafała Szymkiewicza. W bieżącym roku zaś Centralna Scena Tańca (na co dzień zapraszająca do MIK-u) zakończyła sezon przedwakacyjny i otworzyła powakacyjny performansami, które można zaklasyfikować jako artywistyczne.
Libertas
Czerwcowy performans w choreografii Gosi Mielech dotyczył praw człowieka. Słowa „każdy człowiek”, „wolni i równi”, dobiegały po wielokroć z głośników i z gardeł ponad dwudziestu performerek z Polski, Ukrainy, Białorusi, Nowej Zelandii, cytujących Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Wypowiadane neutralnie, dramatycznie wykrzykiwane, szeptane z desperacją i rozpaczą, nieustępliwie domagały się uwagi. Ubrana na biało, rozproszona po przestrzeni grupa rozpoczęła działanie miękkim, obło-krążącym ruchem, rymującym się z falistością obwodu drewnianej, otoczonej dość wysoką roślinnością „wyspy” obok budynku MSN. Organiczna formacja stopniowo przekształcała się w zdyscyplinowane rzędy tańczących o ujednoliconej gestykulacji, by następnie, pozostając w zorganizowanych strukturach ruchowych, pozwalać indywidualnym ciałom na więcej swobody w wyborze miejsca tanecznego pobytu w przestrzeni. Naprzemienne zawężanie i poszerzanie zakresu indywidualnych wyborów co do stylu ruchu i współtworzenia grupowych kompozycji budowało dynamiczną równowagę między solowym przyciąganiem spojrzeń publiczności a uważnością na zespołową całość. Z pojedynczych gestów zwracało uwagę silne znaczeniowo podnoszenie i opuszczanie ręki, jakby zgłaszanie się do wypowiedzi i rezygnacja, a także falujący łańcuch ciał połączonych trzymaniem dłoni na ramionach osób obok; ciał współpracujących ze sobą lub (i?) przeciwstawiających się czemuś. W tym świetle finałowe rozproszenie wśród publiczności z wyciągniętymi w przód rękami i okazaniem otwartych wnętrz dłoni można interpretować jako zaproszenie – na przykład do refleksji, w imię czego umiemy podjąć współpracę z innymi lub samotnie zabrać głos.
Ramą całości była Powszechna Deklaracja Praw Człowieka uchwalona przez ONZ w 1948 roku przy stanie głosów: 48 państw za, 8 (w tym Polska) wstrzymujących się z powodu zastrzeżeń do niektórych założeń dokumentu, 2 bez udziału w głosowaniu (za: United Nations Bibliographic Information System: Voting Record 19481210). Od początku więc porozumienie co do takich kwestii, jak równość ludzi niezależnie od koloru skóry, płci czy kraju pochodzenia, a także zrównoważenie między indywidualizmem a współpracą, było skażone. Niemniej Deklaracja została przyjęta i choć ma status jedynie prawa zwyczajowego, stanowi punkt wyjścia do wiążących prawnie dokumentów i umów międzynarodowych.
A z ich przestrzeganiem jest różnie. I trudno o tym nie myśleć, oglądając performans, podczas którego nie tylko po wielokroć słyszymy „wolni i równi”, ale też sami komponujemy obraz i dźwięk, wybierając miejsce zajmowane wokół tymczasowej przestrzeni scenicznej, krążąc po jej obwodzie i zatrzymując się wedle uznania. Powstaje pytanie: czego na co dzień się nie widzi i nie słyszy? Czego niewidzenie i niesłyszenie się wybiera? I jakie (i dla kogo) ma to konsekwencje?
Syrenoidy
Wrześniowe Syrenoidy to w zasadzie trio Magdy Przybysz, Michała Przybyły i Marty Seredyńskiej, ale trochę i kwartet. Syrena, przy pomniku której zrealizowano tę – trzymając się nazewnictwa Przybysz i Przybyły – choreomozaikę, też uczestniczyła w kompozycji. Jako choreograficzny punkt wyjścia, architektoniczna składowa opowiadanej materialnej historii miasta i bohaterka, sącząca własną narrację.
Kształt pomnikowej bryły był matrycą pierwszej sceny, w której trio długo trwało w pozie dumnego wzniesienia miecza. Syrena stanowiła jednocześnie scenografię, w relację z którą wchodzili później tancerz i tancerka, tworząc sprężysty, energiczny kontrapunkt dla posągowej statyczności, a także stała się źródłem duplikacji realizowanej przez Seredyńską. W zielonkawym kostiumie i najpierw srebrnych spodniach, potem niebieskim syrenim ogonie, performująca obserwowała z dystansu przebieg zdarzeń, wędrowała po chodniku, bawiąc się stereotypowymi wizerunkami syren-kusicielek, wplatała się wreszcie w intymny, miękko pulsujący taniec duetu. Przybysz i Przybyła też wystąpili w „wodnych” kolorach, dzięki fakturze dresów migotliwie połyskujących, później dopełnionych soczystymi barwami sukni, których róż i fiolet przypominał niektóre nadrzeczne kwiaty.
Po trosze obecna była piąta postać: Wisła. Część fraz tanecznych zbudowano na logice ruchu wody – przypominającym wznoszenie i opadanie fal rozciąganiu ciał w najdalsze zakresy i gwałtownym sprężaniu do centrum, a także na rotacjach i ruchu spiralnym. Półkoliste linie konotowały kształt naturalnych koryt rzecznych, ale oglądanie Syrenoid 15 września 2024 nie pozwalało zanurkować w przyjemność kontemplacji przyrodniczych inspiracji. Kazało myśleć o skutkach ludzkiej krótkowzroczności: antropogenicznych zmianach klimatycznych, konkretnie o podgrzaniu planety w stopniu deregulującym m.in. obieg wody i zwiększającym częstotliwość susz i powodzi (za: Nauka o klimacie dla sceptycznych: Zjawiska ekstremalne – na ile odpowiada za nie zmiana klimatu, 2018, Lato, za którym nie będziemy tęsknić, 2023).
Z głośników emitowano monolog Syreny. Było o historii samego Pomnika, o zbyt małej ilości tagów na instagramie, o queerowym potencjale osób syreńskich i najgorętszym środowiskowo temacie lata: przyszłym Pawilonie Tańca nieopodal. Część tekstu Syrena przysłała z przyszłości – tej, w której rzeki zanikają, a wszystko, co od wody zależy, wymiera lub degeneruje. Słychać było różne aranżacje Summertime Sadness Lany Del Rey i Ricka Nowelsa, utworu będącego ostatecznym pożegnaniem bliskiej osoby. W powietrzu unosił się jednak inny rodzaj smutku: wieloaspektowa żałoba towarzysząca zalewaniu przez trwającą powódź kolejnych ludzkich i pozaludzkich siedlisk. Czy to żałoba też po utraconej nadziei na opamiętanie się, ograniczenie niszczycielstwa i rozpoczęcie odbudowy równowagi ekosystemu? Część z nas wciąż wierzy, że wciśniemy hamulec na czas, a zgodnie z tekstem piosenki, lepiej późno niż wcale. Oby to ta część miała rację.
Artywizm – czy to działa?
Stopień postulatywności działań aktywistycznych bywa różny. Może być to nagłośnienie wybranego problemu, skomentowanie – zwykle ostrzegawcze – rzeczywistości, sformułowanie konkretnego postulatu, wezwanie do działania, działanie samo w sobie. Co ciekawe, ten rodzaj odnoszenia się do bieżących zdarzeń i procesów bywa silnie krytykowany zarówno z pozycji tradycyjnych, jak i tych progresywnych. Z konserwatywnego brzegu postaw słychać – dziś już nieco rzadziej niż jeszcze jakiś czas temu – głosy przeciwne czynieniu sztuki publicystyczną, zajmowaniu się na scenie czy w galerii aktualiami, postulujące koncentrację na uniwersaliach i powrót do ponadczasowości. Z brzegu postępowego padają zaś kąśliwe komentarze na temat zbijania kapitału artystycznego na poruszaniu aktualnej tematyki, zarzuty braku wpływu działań artywistycznych na rzeczywistość i apele o zwiększenie zaangażowania w działania bezpośrednie (często formułowane na zasadzie „albo-albo”, jakby artywizm i aktywizm wykluczały się nawzajem). W przypadku, przykładowo, zmian klimatycznych, może do nich należeć udział w konsultacjach społecznych planowanych rządowo dokumentów prawnych, lobbowanie zmian obowiązujących przepisów i wiele innych działań obywatelskich: od zbiórek podpisów pod petycjami po fizyczne blokady destrukcji w rodzaju wycinek drzew w miejscach, w których trzebienie nie jest uzasadnione.
Ja sama, jako autorka znająca potęgę słowa pisanego, uważam artywizm za potrzebne narzędzie nagłaśniania tematów, o których głośno być powinno, i za równoważną z innymi formę wzywania do działania. Czy większą skuteczność w tej mierze mają posty w mediach społecznościowych, czy wypowiedzi w radiu i prasie, czy performansy i murale? Co bardziej skłoni odbiorców_czynie do zaangażowania w działania bezpośrednie? Które formy apelowania zachęcą więcej osób do włączenia się w wolontariat na rzecz prawa do godnego życia czy w zbieranie podpisów pod apelem ograniczenia liczby pozwoleń na wybieranie piasku z Wisły na potrzeby kapitalistycznej zachłanności, nieprzekładającej się na dobrostan społecznościowy i niszczycielskiej ekosystemicznie? Nie wiem, a co więcej, nie jestem przekonana co do potrzeby robienia konkursu na najbardziej skuteczny kanał komunikacji. Każdy dociera do nieco innej grupy odbiorczej, a wszystkie wspierają nasilanie obecności podejmowanych tematów w sferze publicznej i utrudniają przemilczanie ich. Wszystkie wspierają zauważalność spraw, o których widoczność trzeba walczyć tak długo, aż wreszcie zostaną załatwione. Każda kropla drąży skałę starego porządku, a uciszanie artywistów_tek nie służy nikomu.
***
Libertas
Choreografia, koncept: Gosia Mielech
Kreacja, wykonanie: Alicja Neumann, Anita Boniszewska, Beata Piątkowska, Kasia Niżnik, Lila Brackley, Dasha (Daria) Abibok, Natalia Filowiat, Monika Jesioń, Ala Waligora, Amanda Nabiałczyk, Kinga Senczyk, Zuzanna Cichoszewska, Karolina Rentflejsz, Halina Chmielarz, Paulina Skurzewska, Julia Bentkowska, Alyona Khnykina, Małgorzata Skibinska, Marta Rzepecka, Maja Bilek, Julia Litwin, Katarzyna Janek, Weronika Majta, Marta Pieczul, Agnieszka Gwadera, Ada Hanslik, Lena Skrzypczak
Projekt: Centralna Scena Tańca w Warszawie, edycja V; dział: Site-Specific; kuratorka: Paulina Święcańska; organizator: Mazowiecki Instytut Kultury i Fundacja Artystyczna PERFORM; współfinansowanie: m.st. Warszawa; prezentacja: 8 czerwca 2024, bulwary nad Wisłą, ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 22.
Syrenoidy
Choreografia: Magda Przybysz i Michał Przybyła z udziałem Marty Seredyńskiej
Wykonanie: Magda Przybysz, Michał Przybyła, Marta Seredyńska
Projekt: Centralna Scena Tańca w Warszawie, edycja V; dział: Site-Specific; kuratorka: Paulina Święcańska; organizator: Mazowiecki Instytut Kultury i Fundacja Artystyczna PERFORM; współfinansowanie: m.st. Warszawa; prezentacja: 15 września 2024, pomnik Syreny nad Wisłą, zbieg Wybrzeża Kościuszkowskiego i ul. gen. Smitha Pattona.
Tekst powstał w ramach projektu Centralna Scena Tańca w Warszawie – edycja V