Panie Dyrektorze, proszę wybaczyć, ale to jakieś myśli prześladowcze. Nasza redakcja nie prowadzi żadnej skierowanej przeciwko Panu kampanii. Nic mi też nie wiadomo o jakichś Pana następcach, którym torujemy drogę. Moja gazeta robi rzecz najzwyklejszą w świecie: w momencie, gdy przed nami jest już ostatni zapisany w Pańskim kontrakcie sezon w Operze Bałtyckiej, stawiamy pytania o to, jak Pańską działalność w Gdańsku podsumować - Jarosław Zalesiński z Polski Dziennika Bałtyckiego odpowiada Markowi Weissowi, dyrektorowi Opery Bałtyckiej, na jego blogowy wpis.
Jedną z charakterystycznych, tylko dla niej właściwości Opery Bałtyckiej, prowadzonej przez Marka Weissa, jest nie tylko to, że dyrektor jest jej głównym reżyserem (na 20 operowych premier 13 wyszło spod jego ręki), ale i to, że dyrektor jest zarazem jej głównym recenzentem, zwłaszcza na swoim blogu, gdzie dekretuje, jak należy rozumieć i jak oceniać produkcje teatru. A także jak ich nie oceniać. Niedawno i ja zapracowałem na taki negatywny zapis, a nawet na karę, bo dyrektor Weiss ogłosił na blogu, że za to, jak opisałem premierowy spektakl "Burzy" Bałtyckiego Teatru Tańca, ksero mojej recenzji nie zawisło na jakowejś tablicy w gmachu opery. Jest taki dobry obyczaj, że z recenzjami na własny temat się nie polemizuje, reprymendę przyjmuję więc z pokorą, a nawet z humorem, bo w końcu z dwojga złego lepiej za karę nie zawisnąć niż zawisnąć. Jeden wszakże moment w poświęconym mi wpisie na blogu wymaga odpowiedzi, bo dotyczy nie mojej