1. Czy w trakcie praktyki recenzenckiej odczuwał Pan potrzebę sformułowania kryteriów pisania (jeśli tak, proszę wskazać odnośnik bibliograficzny lub podać link)? Czy te kryteria się zmieniały (jeśli tak, to w jaki sposób)?
W wielu recenzjach ujawniłem może nie tyle „kryteria pisania”, ile moje przekonania na temat celów krytyki teatralnej. Nigdy jednak nie poświęciłem temu problemowi osobnego tekstu (nie licząc wypowiedzi w ankietach).
2. Jakiego przedstawienia dotyczyła pierwsza opublikowana przez Pana recenzja teatralna i gdzie została ogłoszona?
O ile się nie mylę, moja pierwsza recenzja dotyczyła spektaklu Samoobrona. Koniec półświni w reżyserii Marcina Jarnuszkiewicza na podstawie dwóch utworów Kajzara w Teatrze Studio w Warszawie (premiera 11 lutego 1997). Tekst Koniec pół-życia. Ocalające rytuały Helmuta Kajzara ukazał się w miesięczniku „Teatr” (1997 nr 4). Potem opublikowałem go w mojej książce Którędy do wyjścia? (2002).
3. Czy zdarzyło się Panu odmówić napisania recenzji w obawie przed zarzutem środowiskowego uwikłania? Jeśli tak, co było powodem odmowy?
Nie zdarzyła mi się taka sytuacja.
4. Czy zdarza się, że pisząc tekst krytyczny włącza Pan tryb autocenzury? Jeśli tak, z jakich powodów?
Nie włącza mi się. Zawsze piszę to, co chciałbym napisać. Owszem, czasem powstrzymuję się od podania jakichś informacji czy sformułowania jakiejś opinii, ale robię to tylko dlatego, że nie uważam ich za niezbędne w postawieniu tezy krytycznej. Staram się gatunku zwanego recenzją nie mieszać z takimi gatunkami jak panegiryk, pamflet, donos czy plotka.
5. Profesor Zbigniew Raszewski zwykł przestrzegać swoich uczniów przed pułapkami, które czyhają na recenzentów w podróżach służbowych. Zwracał zwłaszcza uwagę na powszechność uprawianej przez teatry bufetowej korupcji. Czy z Pana doświadczenia wynika, że podobne praktyki to już przeszłość, czy wciąż są stosowane?
Nigdy nie byłem korumpowany przez dyrektorów teatrów. Propozycje bufetowe pojawiały się chyba dwa razy i z nich nie skorzystałem. Zazwyczaj w teatrach odbieram tylko zaproszenie i udaję się na spektakl, bardzo rzadko korzystam z noclegu. Uśmiech pani w kasie czy uścisk dłoni pana dyrektora są miłym wyrazem ich kultury osobistej, którą cenię.
6. Czy któraś z okoliczności wymienionych niżej Pana zdaniem naraża krytyka podejmującego się zrecenzowania spektaklu na zarzut przekroczenia dobrych obyczajów?
● bliska (prywatna) znajomość z głównymi realizatorami/odtwórcami przedstawienia, kierownictwem teatru,
Bliska znajomość krytyka z reżyserami czy aktorami bywa dla niego sporym utrudnieniem i może prowadzić do stronniczości. Staram się nie zaprzyjaźniać z artystami, choć oczywiście wielu z nich znam, a niektórych lubię. Moja bliższa znajomość z pewnym cenionym przeze mnie reżyserem sprawiła, że na jakiś czas przestałem recenzować jego spektakle.
● bliska (prywatna) znajomość z rodziną/bliskimi głównych realizatorów/odtwórców przedstawienia, kierownictwa teatru,
To się zdarza i może mieć negatywny wpływ na postawę krytyka. Wszystko jednak zależy od jego indywidualnego podejścia. Na rodzinie świat (teatralny) się nie kończy.
● podległość służbowa wobec któregoś z głównych realizatorów/odtwórców przedstawienia, członków kierownictwa teatru (np. rektor/dziekan – wykładowca),
To także jest przypadek narażający krytyka na stronniczość, ale równie dobrze może okazać się dobrą próbą jego nonkonformizmu. W czasach, które zmuszają nas do pracy na różnych stanowiskach, zawodowe podległości są nie do uniknięcia. Nie oznacza to jednak, że niezależność sądów i myśli przestała być możliwa. Jest po prostu trudniejsza.
● wykonywanie w tym samym czasie (bądź w nieodległych terminach) płatnych prac na zlecenie teatru, w którym wystawiono przedstawienie,
Jeśli teatr płaci krytykowi (na przykład za prowadzenie spotkań z artystami), utrzymanie niezależności recenzenckiej jest bardzo trudne. Negatywny tekst może oznaczać koniec współpracy, pozytywny z nieudanego spektaklu – konflikt wewnętrzny i frustrację krytyka. Mam nadzieję, że znaczący krytycy podejmujący taką współpracę z teatrami (a jest ich kilku) starają się być uczciwi, a teatry im na to pozwalają. Współpraca z nonkonformistycznym recenzentem to wyraz klasy dyrektora teatru.
● praca na etacie w innym teatrze,
Praca w teatrze na etacie wyklucza działalność recenzencką.
● inne (jakie?).
–
7. Czy czyta Pan blogi, prowadzone przez ludzi zajmujących się teatrem zawodowo? Dlaczego nie lub dlaczego tak?
Czytam kilka blogów. Niektóre przynoszą ciekawe analizy spektakli, inne są interesującą publicystyka teatralną. Blog pozwala na bardziej osobiste sądy i komentarze.
8. Czy czyta Pan blogi o teatrze, prowadzone przez nieprofesjonalistów? Dlaczego nie lub dlaczego tak?
Bardzo rzadko i tylko po to, by zorientować się, jak na spektakle patrzą widzowie wrażliwi, ale nieprofesjonalni.
9. Czy zdarza się Panu czytać cudze recenzje (klasyków lub bieżące) dla przyjemności?
Owszem, mam ulubionych recenzentów (dawnych i współczesnych). Ich teksty czytam do poduszki.
10. Czy chadza Pan do teatru dla przyjemności?
Tak, chodzę do teatru także dla przyjemności.
11. Kogo z polskiej krytyki teatralnej ceni Pan najwyżej? Dlaczego? Czy któregoś nazwałby Pan swoim mistrzem?
Nie mam mistrza, ale lubię czytać dawne teksty Dziewulskiej, Puzyny, Janusza Majcherka, Koeniga, Kijowskiego, Falkiewicza. Nie wypada mi chwalić lub ganić krytyków mojego pokolenia, ale wskażę na bardzo ciekawego autora szkiców i recenzji teatralnych, który znacznie krócej niż ja chodzi po ziemi. To Dominik Gac.
12. Czy uważa Pan, że krytyka teatralna ma jakikolwiek wpływ na teatr / życie teatralne / środowiskowe obyczaje? Jeśli tak – jaki (proszę wskazać konkretne przykłady).
Mądra i uczciwa krytyka teatralna ma ogromny wpływ na teatr, życie teatralne i środowiskowe obyczaje. Widać to zwłaszcza wtedy, gdy przewagę zdobywa publicystyka podszywająca się pod krytykę, a polegająca na stronniczej promocji artysty, teatru czy nurtu czy, jak ostatnio, postawy politycznej. Publicystyka tego rodzaju jest dla teatru (życia, obyczajów) niszcząca. Mimo to jestem pewien, że artyści czytają dobre recenzje, a dyrektorzy teatrów ich nie ignorują. Oczywiście często działają na przekór krytykom, ale ze świadomością, że ich wybory zostaną kiedyś ocenione. Pamiętajmy też, że nawet najlepsi krytycy mogą się mylić. Bardziej niż w skuteczność pojedynczych akcji krytycznych wierzę w sens długotrwałego dialogu, który wpływa na jakość teatru i refleksji teatralnej.
Jacek Kopciński – historyk literatury i krytyk teatralny. Redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”, profesor w Instytucie Badań Literackich PAN, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Napisał Gramatykę i mistykę. Wprowadzenie w teatralną „osobność” Mirona Białoszewskiego (1998) i Nasłuchiwanie. Sztuki na głosy Zbigniewa Herberta (2009). Swoje recenzje i szkice teatralne wydał w tomach Którędy do wyjścia? (2002) i Powrót „Dziadów” (2016). Jest inicjatorem i redaktorem serii „Dramat polski. Reaktywacja” i „Dramatopisanie”. Ostatnio opublikował Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje (2018). Członek kapituły Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej i juror w Konkursie o Złotego Yoricka na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku.