EN

21.08.2022, 12:10 Wersja do druku

Ankieta o krytyce. GRZEGORZ KONDRASIUK

1. Czy w trakcie praktyki recenzenckiej odczuwał Pan potrzebę sformułowania kryteriów pisania (jeśli tak, proszę wskazać odnośnik bibliograficzny lub podać link)? Czy te kryteria się zmieniały (jeśli tak, to w jaki sposób)?

Zawsze chciałem, ale jakoś nigdy nie wychodziło. Może to i dobrze, bo pewnie dziś czytałbym ze wstydem, choć i z ciekawością. Sięgając myślą wstecz i patrząc na teraz sądzę, że jest w moich kryteriach jakaś zmienność w trwałości, stopniowe dochodzenie do esencji tego, co nas ciągle „bierze”. Na przykład mnie „brał” i ciągle „bierze” tak zwany warsztat oraz granie z sytuacjami ekstremalnymi (bardzo szeroko definiowanymi, także eschatologicznie). Kryteria zmieniają się wraz z obrastaniem krytyka w doświadczenie, piórka i, niestety, w cynizm. Ale to są banały. Ciekawsze są tematy wewnętrznej spójności (bądź niespójności) własnych kryteriów i odstępstwa od nich. Albo rezygnacja z jakichkolwiek kryteriów.

2. Jakiego przedstawienia dotyczyła pierwsza opublikowana przez Pana recenzja teatralna i gdzie została ogłoszona?

Pierwsza, głęboko zakonspirowana w odmętach internetu (zamieszczona na stronie studenckiego koła naukowego), była recenzja z Hamleta Krzysztofa Babickiego (Teatr im. Osterwy w Lublinie). Oficjalnie opublikowana drukiem: króciutka, ale jakoś ważna wtedy dla mnie, notka ze spektaklu Perechodnik/Bauman Komuny (wówczas jeszcze) Otwock. Przedstawienie widziałem na lubelskim festiwalu Konfrontacje w roku 2005. Na potrzeby ankiety zmuszony do sprawdzenia tych doniosłych faktów przypomniałem sobie, że napisałem ją dla gazety festiwalowej „5Ściana” (wtedy, doktorant, byłem jednym z jej opiekunów). Wysłałem ją też do e-teatru, wzięli.

3. Czy zdarzyło się Panu odmówić napisania recenzji w obawie przed zarzutem środowiskowego uwikłania? Jeśli tak, co było powodem odmowy?

Wiele razy, z powodu aktualnie trwającej lub niedawno zakończonej współpracy z artystą. Albo z powodu daleko posuniętej sympatii czy antypatii. Żałuję, że w kilku przypadkach nie odmówiłem sobie czy redakcji. Te pisane z sympatią są, być może, najgorszymi z mojej pisaniny o teatrze.

4. Czy zdarza się, że pisząc tekst krytyczny włącza Pan tryb autocenzury? Jeśli tak, z jakich powodów?

Dla mnie pisanie tak naprawdę jest nieustannym trybem negocjowania z samym sobą poziomu szczerości. Chciałbym też, żeby było więcej autocenzury w podupadłej etyce naszej profesji.

5. Profesor Zbigniew Raszewski zwykł przestrzegać swoich uczniów przed pułapkami, które czyhają na recenzentów w podróżach służbowych. Zwracał zwłaszcza uwagę na powszechność uprawianej przez teatry bufetowej korupcji. Czy z Pana doświadczenia wynika, że podobne praktyki to już przeszłość, czy wciąż są stosowane?

Nie załapałem się.

6. Czy któraś z okoliczności wymienionych niżej Pana zdaniem naraża krytyka podejmującego się zrecenzowania spektaklu na zarzut przekroczenia dobrych obyczajów?

● bliska (prywatna) znajomość z głównymi realizatorami/odtwórcami przedstawienia, kierownictwem teatru,

● bliska (prywatna) znajomość z rodziną/bliskimi głównych realizatorów/odtwórców przedstawienia, kierownictwa teatru,

Naraża, ale czasem warto ponieść takie ryzyko. Jestem za pisaniem o dobrze sobie znanych artystach, za „towarzyszeniem”. Dlaczego? Polska kultura byłaby uboższa bez Puzynowego Powrotu Chrystusa i jeszcze innych tekstów, które mamy w głowie. Ale uczciwość wymaga, żeby tej bliskości nie ukrywać oraz odpowiednio oznaczać wypowiedzi ewidentnie promocyjne, reklamowe (bez elementu analizy). Ale to już w tym lepszym świecie, którego ciągle nie mamy.

● podległość służbowa wobec któregoś z głównych realizatorów/odtwórców przedstawienia, członków kierownictwa teatru (np. rektor/dziekan – wykładowca),

Nie chodzi tu wyłącznie o dobre obyczaje, jest to praktyka korupcyjna.

● wykonywanie w tym samym czasie (bądź w nieodległych terminach) płatnych prac na zlecenie teatru, w którym wystawiono przedstawienie,

Należałoby unikać, ale są tu niuanse i bardzo trudno tego typu sytuacje rozpatrywać w kategoriach zerojedynkowych. Oczywiście, że się powtórzę, w idealnym świecie tak być nie powinno. W sytuacji ekonomicznej, w jakiej się znajdują dziennikarze, media, świat naukowy – niemożliwe do przestrzegania. Za tym szczegółowym pytaniem kryje się ekonomiczny temat rzeka…

● praca na etacie w innym teatrze,

Oczywiście, że przekroczenie.

● inne (jakie?).

Z najważniejszych – uleganie skłonności do monopolizowania, czyli łączenia przez czynnego krytyka wielu funkcji: kierownika literackiego, dramaturga teatrów i spektakli, kuratora festiwali i cyklów prezentacji, formalnego lub nieformalnego rzecznika prasowego teatru / zespołu / festiwalu / instytucji. Oraz uwikłanie tekstu w bieżącą politykę kulturalną, bo polityka nie jest domeną „dobrych obyczajów”. Ale, żeby było jasne: uważam to przekroczenie za nadużycie tylko w przypadku krytyków podtrzymujących iluzję własnej apolityczności.

7. Czy czyta Pan blogi, prowadzone przez ludzi zajmujących się teatrem zawodowo? Dlaczego nie lub dlaczego tak?

8. Czy czyta Pan blogi o teatrze, prowadzone przez nieprofesjonalistów? Dlaczego nie lub dlaczego tak?

Bieżącą lekturę każdej krytyki teatralnej, w sporych porcjach, uprawiam z powodów branżowych. Blogi i wszelkie wpisy (także memy!) w mediach społecznościowych są dziś, chcemy czy nie chcemy, częścią krytyki teatralnej, tak samo jak werbalna recenzja kawiarniana, knajpiana, sypialniana i jaka tam jeszcze bywa.

9. Czy zdarza się Panu czytać cudze recenzje (klasyków lub bieżące) dla przyjemności?

Mam kilku faworytów. Dla przyjemności, albo – lustereczko powiedz przecie, któż z nas jest bez winy – dla tak zwanej beki. To też przyjemność, tylko że niska.

10. Czy chadza Pan do teatru dla przyjemności?

Zdarzają się sekundy, minuty, a nawet spektakle wypełnione sensem i pięknem. Współczuję tym, którzy to przeświadczenie utracili.

11. Kogo z polskiej krytyki teatralnej ceni Pan najwyżej? Dlaczego? Czy któregoś nazwałby Pan swoim mistrzem?

Krytyk według mnie to złodziej i podsłuchiwacz, toteż podsłuchuję i kradnę. Najlepiej kraść poza branżą. Ostatnio podsłuchuję Zgryźliwych Tetryków, taki podcast, piekielnie inteligentny i złośliwy. To jest o piłce nożnej. Polecam. Trochę o rzemiośle i dużo o tragikomedii organizacji ludzkich, czyli się zgadza. Wracając do pytania o teatr: na pierwsze seminaria magisterskie (polonistyka, Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej) promotorka przyniosła dwie cienkie książeczki autorstwa Konstantego Puzyny (wiadomo jakie). Niewiele wiedziałem wtedy o teatrze w ogóle. No i, niestety, przez promotorkę i poniekąd przez Puzynę, wsiąkłem. W konsekwencji – świadome pisanie o teatrze było procesem uwalniania się od mistrza. Tylko że mistrzowie są przy urodzeniu, a potem już tylko lektury i rozmowy. Z szacunkiem i wdzięcznością myślę o Andrzeju Moliku, Franciszku Piątkowskim, Andrzeju Z. Kowalczyku. Wszyscy trzej panowie niestety już nie żyją i brakuje mi czasem rozmów z nimi, po spektaklu, gdzieś przy stoliku. Dzięki nim zobaczyłem, kto to jest prawdziwy krytyk teatralny w akcji. (Moim zdaniem brak szacunku do krytyki lokalnej i jej nieuwzględnianie w historii teatru, w encyklopediach czy w dokumentacji to skandal, pycha przejawiana przez przedstawicieli różnych central). Jeśli chodzi o lektury, to mam taki problem, że lubię czytać za dużo, o każdym rodzaju teatru, i w bardzo różnych stylach. Na przykład, pierwsze roczniki „Didaskaliów” (zakupione na Allegro) to było coś! Albo, z tego samego źródła, paczka z teatralnym kawałkiem Dzieł zebranych Boya… Makuszyński… Słonimski… Z obecnych, z tej tańczącej z teatrem playlisty – z ciekawością otwieram każdy nowy tekst Macieja Stroińskiego. A z innego zestawu: Koenig… Fik… Raszewski jako krytyk i obserwator rzeczywistości… Jeśli chodzi o aktualną playlistę bliżej teatrologii, to najmądrzej dziś o teatrze piszą kobiety, moim zdaniem. Jest bardzo dużo bardzo dobrej krytyki teatralnej napisanej w języku polskim. Niestety, mało jej obecnie powstaje, wraz z upadkiem zawodu, patokrytyką, która zajmuje się kryptoreklamą i popieraniem monopoli. Kiedy się zepsuła? Kto zepsuł? Nie podejmę się pokazywania palcem i ustawiania cezur, ale dość długo już staruszek podwiązuje pomidory na tym naszym ziarnku maku, że tak sobie skompiluję dwa aktualne wiersze starego, być może już nawet nieżyjącego, Poety.

12. Czy uważa Pan, że krytyka teatralna ma jakikolwiek wpływ na teatr / życie teatralne / środowiskowe obyczaje? Jeśli tak – jaki (proszę wskazać konkretne przykłady).

Tak, ale trudno stwierdzić, w jak dużym stopniu. Trzeba pytać kogo innego, na przykład dyrektorów albo selekcjonerów festiwalowych, czy negatywne recenzje przekładają się na rezygnowanie ze zleceń. Albo zbadać (życzę powodzenia…), jakie są mechanizmy produkowania „dobrej” lub „złej” opinii o danym reżyserze/reżyserce czy w ogóle artyście/artystce teatru (genialny | zdolny | średni | niezdolny i tak dalej) – i czy krytyka teatralna w ogóle ma coś z tym wspólnego. Jeśli chodzi o obyczaje środowiska – ma. I tu przydałby się jakiś Bronisław Malinowski, który by się poświęcił i to opisał.


Grzegorz Kondrasiuk – współautor książki Scena Lublin, redaktor pierwszego w języku polskim naukowego opracowania na temat cyrku – Cyrk w świecie widowisk. Autor artykułów, esejów, recenzji, wywiadów opublikowanych m.in. w „Akcencie”, „Dialogu”, „Didaskaliach”, „Do Rzeczy”, „Gazecie Wyborczej – Lublin”, „Kontekstach”, „Kresach”, „Pamiętniku Teatralnym”, „Scenie”, „Teatrze”. Od 2021 stały felietonista miesięcznika „Teatr”. Redaktor „Raptularza” i portalu e-teatr.pl.

Źródło:

Materiał własny